Bez kategorii
Like

Łazienka reprezentacyjna

31/07/2012
390 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Był to jeden z tych wakacyjnych dni, kiedy to nic, absolutnie nic się nie działo. A tu czas ucieka! Wakacje mijają!

0


Na szczęście ktoś zadzwonił do drzwi i po ich otwarciu oprócz głosu osoby dzwoniącej "…fundacja "Homomęczennicy Świata" sprzedaje kalendarz z Powstaniem Warszawskim…" oraz obraźliwej repliki dziadka Łukaszka, doleciał jeszcze jeden dźwięk.
– Co to było? – spytał zaciekawiony Łukaszek.
Dziadek jeszcze raz otworzył drzwi, jeszcze raz przegnał osobnika sprzedającego kalendarze i Hiobowscy wsłuchali się w dziwny, zawodzący dźwięk.
– Chyba ktoś płacze – powiedziała niepewnie siostra Łukaszka.
– Idę zobaczyć – zdecydował Łukaszek, schylił się po buty, a kiedy już się podniósł, zobaczył jak cała rodzina znika na klatce schodowej. W laczkach.
Szli tak i szli podążając za dźwiękiem, łączyli się z grupami innych lokatorów, aż wreszcie dotarli do źródła, czyli pod drzwi mieszkania na drugim piętrze. Tam, na małym stołeczku, siedziała jakaś starsza pani i płakała zawodząc żałośnie. To właśnie jej płacz wabił nadchodzących. Wokół niej stało kilku panów z zafrasowanymi minami.
– Co się stało? – spytał wstrząśnięty tata Łukaszka.
Starsza pani załkała coś typu "wszystkie pieniądze".
– Okradli panią? – babcia Łukaszka spojrzała groźnie na stojących wokół pani mężczyzn.
– Właściwie to… Nie… Nie wiem… – i starsza pani wybuchnęła jeszcze żałośniejszym szlochem.
– Jak można tego nie wiedzieć? – pytał dziadek Łukaszka.
– Łazienka… – wyjęczała pani, więc lokatorzy ruszyli do jej mieszkania nęceni wizją krwawej masakry. może tam jest trup? Ale byłoby co opowiadać! Może nawet przyjechałaby redakcja pisma "To, Co Jest?
Łazienka rozczarowała i zdumiała. Rozczarowała, bo trupa nie było. Zdumiała, bo masakra jednak była. Ale w sensie budowlanym.
Remont pomieszczenia trwał chyba w najlepsze, pomiędzy armaturą walały się sterty płytek i worki gipsu. Dwie ściany były zdarte do gołego betonu. Za to jedna ściana była obłożona jakimś fantastycznie pięknym kamieniem. Ale poobtłukiwanym, krzywo, niechlujnie, fugi też były tragiczne. Lustro, przepiękne, było zbite. I tak dalej…
– Łazienkę pani remontuje? – spytała mama Łukaszka, kiedy już wyszli z powrotem na korytarz. Starsza pani zalała się łzami i powiedział, że owszem, że chciała…
– No to o co chodzi? – zapytał Łukaszek. – Normalny remont, a pani…
– Właśnie, że nienormalny! – wykrzyknęła pani. – Chciałam, żeby mi tylko wyłożyli ją na nowo płytkami i dali nową armaturę, a…
– I tak robimy – przerwał jej jeden z panów. – Podpisała pani umowę…
– Ale nie z panem! Tylko z… E… Chyba jego tu nie ma…
– Nie, nie ma. On podpisał umowę ze mną, a ja z kolei z kolegą…
– Ja chciałam tylko nowe płytki – łkała pani. – A tyle mnie to kosztowało pieniędzy…
– Proszę pani! – huknął na nią pierwszy mężczyzna. – A co pani by myślała? Co pani by chciała, co? Jakiś tanie płytki z marketu i już?
– No tak! Przecież to tylko łazienka! Nie pokój, nie kuchnia, wchodzi się tam rzadko i po to by…
– O nie proszę pani! Nie! Tam zachodzą goście, obcy ludzie, potem to zobaczą, powiedzą innym, skomentują! Czy panią nie interesuje co inni mogą myśleć o pani łazience? Łazienka musi być reprezentacyjna!!!
– Ale nie za takie pieniądze! – i starsza pani wymieniła jakąś szokująco wielką kwotę.
– Nie wiem za co pani te pieniądze zapłaciła, ale na pewno nie za łazienkę – odezwał się ostatni mężczyzna, w poplamionym roboczym ubraniu. – Grosze mi płacą! Sami sobie róbcie!
I poszedł.
– Musi mieć pani najlepszą łazienką w całym bloku – napierali następni panowie. – Nasze firmy robią tylko najlepiej!
– To ma być najlepiej? – żachnęła się starsza pani. – Łazienka w proszku! Terminy cztery razy przekładane! Materiały horrendalnie drogie, ale i tak co chwila na nich oszukujecie! Wszystko źle, co chwila trzeba coś poprawiać. O wiele już przekroczyliśmy kwotę na jaką się umawialiśmy! A wy…
– Proszę pani, dlaczego pani tylko narzeka? – zdumiał się pierwszy mężczyzna. – Wymieni pani tylko to co złe. A przecież, nie bójmy się powiedzieć tego głośno, mamy też sukcesy.
– Niech pan wymieni choć jeden!
– Sedes jest już przepływny!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758