Polskie, ale i w przytłaczającej masie zagraniczne media malują przed swymi odbiorcami obraz dobrych manifestantów-majdaniarzy, którzy doprowadzili do zmiany władzy i wygnania prezydenta z kraju, oraz złego Wiktora Janukowycza i Włodzimierza Putina, z którego inicjatywy przeprowadzono na Krymie referendum skutkujące włączeniem tego terytorium do Federacji Rosyjskiej. Media państw określanych mianem „zachodnich” (co nie do końca pokrywa się z rzeczywistym układem geograficznym), określają prezydenta Wiktora Janukowycza mianem „dyktatora” czy „tyrana”, który rzekomo sprawował władzę nielegalnie, a zatem jego obalenie było słuszne. Problem jednak w tym, że został on wybrany zgodnie z prawem ukraińskim, a nawet jeśli istotnie doszło do jakiś uchybień proceduralnych, to przecież sprawował on faktycznie (bo de iure nadal) urząd prezydenta przez 4 lata, a przed wybuchem ukraińskiej […]
Polskie, ale i w przytłaczającej masie zagraniczne media malują przed swymi odbiorcami obraz dobrych manifestantów-majdaniarzy, którzy doprowadzili do zmiany władzy i wygnania prezydenta z kraju, oraz złego Wiktora Janukowycza i Włodzimierza Putina, z którego inicjatywy przeprowadzono na Krymie referendum skutkujące włączeniem tego terytorium do Federacji Rosyjskiej.
Media państw określanych mianem „zachodnich” (co nie do końca pokrywa się z rzeczywistym układem geograficznym), określają prezydenta Wiktora Janukowycza mianem „dyktatora” czy „tyrana”, który rzekomo sprawował władzę nielegalnie, a zatem jego obalenie było słuszne. Problem jednak w tym, że został on wybrany zgodnie z prawem ukraińskim, a nawet jeśli istotnie doszło do jakiś uchybień proceduralnych, to przecież sprawował on faktycznie (bo de iure nadal) urząd prezydenta przez 4 lata, a przed wybuchem ukraińskiej rewolucji nie pojawiły się przecież żadne nowe fakty, które wskazywałyby na to, że rzeczywiście prezydent został wybrany nielegalnie, a zatem nie przysługuje mu żadna władza. Tłumaczenie więc dokonanego zamachu stanu rzekomą uzurpacją władzy przez Wiktora Janukowycza jest bezzasadne i nie wytrzymuje krytyki. Zwolennicy władz rewolucyjnych często podkreślają, że wskutek zaszłych wydarzeń „wygrała demokracja”. To twierdzenie sugeruje, że wcześniej na Ukrainie panował jakiś inny ustrój, co oczywiście nie znajduje potwierdzenia w faktach. Prezydent Wiktor Janukowycz został wybrany demokratycznie, więc dokonanie przewrotu celem „zdemokratyzowania” państwa było równie sensowne, co utrata dziewictwa celem zachowania cnoty. Kolejnym, często wysuwanym argumentem jest twierdzenie, jakoby prezydent Janukowycz sam skazał się na usunięcie z urzędu, wydając władzom rozkaz tłumienia demonstracji z użyciem siły. Twierdzenie to jest idiotyczne z przynajmniej dwóch przyczyn: Pierwsza to taka, że (jak zgodnie przekazywały to nawet stronnicze media „zachodnie”), demonstranci pierwsi użyli siły wobec pilnujących porządku służb mundurowych, m.in. obrzucając ich członków koktajlami mołotowa, podczas gdy ofiary tych zamachów grożących utratą życia pokornie je znosili, nie używając broni palnej (co byłoby adekwatną odpowiedzią o charakterze obronnym). Druga to taka, że każdy kto próbuje obalić legalną władzę, musi liczyć się z tym, że jej organy nie będą się temu biernie przyglądać i nie ustąpią bez walki przed bezprawnym jej zawładnięciem. Choćby i milion ludzi utraciło życie przez to, że zostali zabici próbując nielegalnie przejąć władzę, nie niesie to za sobą automatycznego pozbawienia głowy państwa jej urzędu. Siła nie jest argumentem, przed którym należy ustępować. Co zaś tyczy się prezydenta Włodzimierza Putina – zarzuca mu się, że Federacja Rosyjska, której jest przywódcą, dokonała bezprawnej aneksji Krymu, który jest integralną częścią państwa Ukraińskiego. Nikt przy tym nie raczy zauważyć, że obecna władza na Ukrainie jest nielegalna (nawet przyjmując wizję demokratów, wedle których władzę ma lud, a prawo się nie liczy, ponieważ nie przeprowadzono jak dotąd żadnych wyborów, a jednak ktoś rządzi). Nie bierze się także pod uwagę powszechnie obowiązujących norm prawa międzynarodowego, wedle których narody mają prawo do samostanowienia (norma ta jest wg mnie zła, niemniej jednak nie jest kwestionowana przez owe państwa zachodnie, które jednak pozwalają sobie kwestionować moc wiążącą przeprowadzonego na Krymie referendum).
Podsumowując należy stwierdzić, że nie tylko z prawnego punktu widzenia, ale i z punktu widzenia ideologii demokratycznej (niesłusznej, acz powszechnie z jakiś dziwacznych względów poważanej) „majdaniarze” nie mają żadnego prawa do kwestionowania władzy prezydenta Wiktora Janukowycza, a sami są zwykłymi uzurpatorami władzy państwowej, czy jak kto woli – tyranami.
Tekst pierwotnie ukazał się na stronie Junta.pl.
Od urodzenia skazany na sukces, a jeśli teza o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę postępu socjalizmu jest prawdziwa, to w przyszłości także na więzienie. Trochę czytam i czasem coś napiszę. Poza tym studiuję prawo.