Globalnie i Lokalnie
Like

Kulczyk, Gawronik, Stokłosa, Grobelny, SB…

05/12/2014
1422 Wyświetlenia
0 Komentarze
78 minut czytania
Kulczyk, Gawronik, Stokłosa, Grobelny, SB…

Elity prze­siąk­nię­te bez­piecz­niac­ki­mi i pe­ere­low­ski­mi ukła­da­mi oraz ro­syj­ski­mi po­wią­za­nia­mi. Zgod­nie za­pro­te­sto­wa­ło sie­dem po­znań­skich or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wych. Bo w moim mie­ście po 1989 r. rzą­dzi cały czas jedno śro­do­wi­sko – daw­nej Unii Wol­no­ści i biz­ne­su rodem z do­glą­da­nych przez MSW Kisz­cza­ka firm po­lo­nij­nych. Przed­sta­wia­my dziś ra­port o tym, jak mia­sto słyn­ne z so­lid­no­ści i go­spo­dar­no­ści nisz­czą ukła­dy o po­so­wiec­kim ro­do­wo­dzie.
Ob­raz­ki z mo­je­go Po­zna­nia, okiem lo­kal­nych dzien­ni­ka­rzy.

0


Przedsłowie.
> Jeśli dobrniesz gdzieś, tam niżej, napotkasz „Na czele Loży Wiel­ko­pol­skiej BCC stoi jej kanc­lerz Szcze­pan Gaw­łow­ski”.
> Z tym facetem procesowałem się przez 3-4 lata, o uznanie moich praw autorskich do receptur kolorystycznych opracowanych przeze mnie i moją Żonę w 2000 i 2001 r. dla firmy Kreisel, po tym jak jego przydupasy Z-ca Konrad Judkowiak i Kierownik Obiektu w Zgierzu Adam Wakuła wyrzucili mnie z pracy z art.52 w 2001 r.
>
> Raport z oblężonego Kulczykowa z 2008 r.
>
> Wyrok ska­zu­ją­cy pre­zy­den­ta Po­zna­nia Ry­szar­da Gro­bel­ne­go za dzia­ła­nie na szko­dę mia­sta, a jed­no­cze­śnie na ko­rzyść mał­żeń­stwa Kul­czy­ków, wzbu­rzył po­znań­skie elity.
>
> Elity prze­siąk­nię­te bez­piecz­niac­ki­mi i pe­ere­low­ski­mi ukła­da­mi oraz ro­syj­ski­mi po­wią­za­nia­mi. Zgod­nie za­pro­te­sto­wa­ło sie­dem po­znań­skich or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wych. Bo w moim mie­ście po 1989 r. rzą­dzi cały czas jedno śro­do­wi­sko – daw­nej Unii Wol­no­ści i biz­ne­su rodem z do­glą­da­nych przez MSW Kisz­cza­ka firm po­lo­nij­nych. Przed­sta­wia­my dziś ra­port o tym, jak mia­sto słyn­ne z so­lid­no­ści i go­spo­dar­no­ści nisz­czą ukła­dy o po­so­wiec­kim ro­do­wo­dzie.
>
> Ob­raz­ki z mo­je­go Po­zna­nia, okiem lo­kal­nych dzien­ni­ka­rzy.
>
> 22 czerw­ca 2002. Przed po­znań­ską operą trwa uro­czy­stość otwar­cia fon­tan­ny w parku Mic­kie­wi­cza. W pew­nym mo­men­cie nad­jeż­dża li­mu­zy­na Audi A8. Wy­sia­da z niej Jan Kul­czyk. Cha­rak­te­ry­stycz­nym ru­chem palca, przy­wo­dzą­cym na myśl przy­wo­ły­wa­nie kel­ne­ra, wzywa do sie­bie ubra­ne­go we frak pre­zy­den­ta Ry­szar­da Gro­bel­ne­go. Kul­czyk udzie­la mu ostrej, pu­blicz­nej re­pry­men­dy za to, że z uru­cho­mie­niem fon­tan­ny nie po­cze­kał jeden dzień. Na­stęp­ne­go dnia w ope­rze świę­to­wa­no bo­wiem imie­ni­ny Kul­czy­ka. Jed­nym z gości był pre­mier Le­szek Mil­ler.
>
> 21 lipca 2001. Pre­zy­dent Po­zna­nia na po­kła­dzie sa­mo­lo­tu le­cą­ce­go z Po­zna­nia do We­ne­cji udzie­la ślubu Do­mi­ni­ce Kul­czyk oraz Ja­no­wi Eu­ge­niu­szo­wi księ­ciu Lu­bo­mir­skie­mu-Lanc­ko­roń­skie­mu z Lu­bo­mie­rza herbu Śre­nia­wa. Do We­ne­cji przy­jeż­dża także ar­cy­bi­skup me­tro­po­li­ta po­znań­ski Ju­liusz Paetz i udzie­la parze ślubu ko­ściel­ne­go. Gro­bel­ny bawi się na ich we­se­lu. To je­dy­ny ślub, ja­kie­go pre­zy­dent udzie­lił oso­bi­ście w cza­sie swych trzech pre­zy­denc­kich ka­den­cji.
>
> 3 grud­nia 2003. Po­znań­skie media zo­sta­ją po­in­for­mo­wa­ne, że około go­dzi­ny 17 do Sta­re­go Bro­wa­ru Kul­czy­ków wej­dzie mi­lio­no­wy gość. Jak za­po­wie­dzia­no, może nim być każdy. Na po­wi­ta­nie wy­cho­dzi sama Gra­ży­na Kul­czyk z bu­kie­tem kwia­tów. Mi­lio­no­wym go­ściem oka­zu­je się ele­ganc­ka pani w fu­trze. Me­diom nie chce się przed­sta­wić, w końcu po­da­je imię Alina i mówi, że jest w skle­pie po raz pierw­szy. Oka­zu­je się być… Aliną Kor­na­sie­wicz, za rzą­dów Buzka wi­ce­mi­ni­ster skar­bu, która ne­go­cjo­wa­ła sprze­daż Kul­czy­ko­wi 35 proc. akcji TP SA. – To na­praw­dę był przy­pa­dek – prze­ko­nu­je Gra­ży­na Kul­czyk.
>
> Za co zo­stał ska­za­ny pre­zy­dent Gro­bel­ny?
>
> Za­ło­żo­ny w Po­zna­niu ty­go­dnik „Wprost” przed­sta­wił w ubie­głym ty­go­dniu pro­pa­gan­do­wą wer­sję spra­wy Kul­czyk­par­ku:
>
> „Ry­szard Gro­bel­ny spra­wił, że w parku w cen­trum mia­sta, za­nie­dba­nym i od­wie­dza­nym głów­nie przez al­ko­ho­li­ków, sta­nę­ła wi­zy­tów­ka sto­li­cy Wiel­ko­pol­ski – Cen­trum Han­dlu, Sztu­ki i Biz­ne­su Stary Bro­war. Zo­stał za to ska­za­ny na 16 mie­się­cy po­zba­wie­nia wol­no­ści w za­wie­sze­niu na trzy lata, 14 tys. zł grzyw­ny i czte­ry lata za­ka­zu pracy na sta­no­wi­skach zwią­za­nych z za­rzą­dza­niem ma­jąt­kiem. Sąd uznał, że na grun­cie można było za­ro­bić wię­cej, choć ofe­rent był tylko jeden – ten, który go kupił. Dla­cze­go miał pła­cić wię­cej, skoro nie było kon­ku­ren­cji? Co zy­ska­ło mia­sto – sądu nie in­te­re­so­wa­ło”.
>
> Jak było na­praw­dę? Na­praw­dę nie było mowy o żad­nej kon­ku­ren­cji, bo mia­sto or­dy­nar­nie oszu­ka­ło po­ten­cjal­nych na­byw­ców te­re­nu. Ogło­si­ło, że można kupić teren, na któ­rym ma ist­nieć park („opra­wa w po­sta­ci de­ko­ra­cyj­nej zie­le­ni”). Co naj­wy­żej „w funk­cji uzu­peł­nia­ją­cej” do­pusz­czal­na jest bu­do­wa musz­li kon­cer­to­wej, am­fi­te­atru i re­stau­ra­cji ple­ne­ro­wej.
>
> Cenę wy­wo­ław­czą usta­lo­no na 9 mln 700 tys. zł. Nikt o zdro­wych zmy­słach nie chciał dać tyle za park. Po­nie­waż nikt się nie zgło­sił, mia­sto ogło­si­ło drugi prze­targ. Cena wy­wo­ław­cza spa­dła do sumy 6 mln zł. Nadal ko­smicz­nej. Ale tym razem do na­by­cia parku zgło­sił się jeden chęt­ny. Kul­czy­ko­wie.
>
> Dla­cze­go? Jak do­wie­dli dzien­ni­ka­rze lo­kal­nej „GW” oraz „Głosu Wiel­ko­pol­skie­go”, firma For­tis Gra­ży­ny Kul­czyk wie­dzia­ła, że ogło­sze­nia mia­sta kła­mią. Wcze­śniej go­to­we było opra­co­wa­nie prze­bu­do­wy ukła­du ko­mu­ni­ka­cyj­ne­go w re­jo­nie Sta­re­go Bro­wa­ru, w któ­rym dział­ki okre­ślo­no jako pole in­we­sty­cyj­ne. Pro­jek­tant nie na­szki­co­wał na nim żad­nej musz­li kon­cer­to­wej, lecz duży bu­dy­nek. Jed­nym ze zle­ce­nio­daw­ców opra­co­wa­nia była ma­ją­ca już dział­kę po są­siedz­ku… firma Gra­ży­ny Kul­czyk.
>
> Ale pre­zy­dent Gro­bel­ny po­sta­na­wia mimo to do­pre­cy­zo­wać spra­wę. W od­po­wie­dzi na wnio­sek firmy Gra­ży­ny Kul­czyk o usta­le­nie wa­run­ków za­bu­do­wy i za­go­spo­da­ro­wa­nia te­re­nu, w któ­rym mowa jest o bu­do­wie skle­pów, biura, miesz­ka­nia, ho­te­lu i par­kin­gu, zgła­sza go jako au­to­po­praw­kę do zmian w stu­dium za­go­spo­da­ro­wa­nia prze­strzen­ne­go. W ra­dzie wnio­sek prze­cho­dzi przy za­le­d­wie trzech gło­sach sprze­ci­wu – nawet więk­szość rad­nych PiS nie prze­ciw­sta­wia się wpły­wo­we­mu biz­nes­me­no­wi.
>
> Dok­tor Kul­czyk: łyżka za­miast cho­chli
>
> Wyrok dla Gro­bel­ne­go za tak oczy­wi­sty szwin­del – 16 mie­się­cy po­zba­wie­nia wol­no­ści w za­wie­sze­niu na trzy lata, 14 tys. zł grzyw­ny i czte­ry lata za­ka­zu pracy na sta­no­wi­skach zwią­za­nych z za­rzą­dza­niem ma­jąt­kiem – jest bar­dzo ła­god­ny. Prze­stęp­stwo to za­gro­żo­ne było bo­wiem karą do 10 lat po­zba­wie­nia wol­no­ści. Wyrok nie jest pra­wo­moc­ny.
>
> Po jego ogło­sze­niu kon­fe­ren­cję pra­so­wą zwo­łu­ją po­znań­scy biz­nes­me­ni. – Ten cho­ler­ny po­pu­lizm! Prze­pra­szam, że ta­kie­go użyję sfor­mu­ło­wa­nia, zwy­cię­ża ze zdro­wym roz­sąd­kiem i ro­zu­mem – mówi na kon­fe­ren­cji pra­so­wej Woj­ciech Kruk, były se­na­tor KLD i UW, obec­nie de­kla­ru­ją­cy się jako „zwią­za­ny z PO”.
>
> Jak to moż­li­we, że prze­ciw­ko tak oczy­wi­ste­mu wy­ro­ko­wi sądu za­pro­te­sto­wa­ło sie­dem po­znań­skich or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wych, któ­rym po­win­no prze­cież za­le­żeć na przej­rzy­sto­ści kon­ku­ren­cji w mie­ście?
>
> Żeby zro­zu­mieć, kto rzą­dzi w Po­zna­niu, trze­ba cof­nąć się co naj­mniej do cza­sów stanu wo­jen­ne­go. Albo sze­rzej – PRL. Cza­sów, gdy Jan Kul­czyk był z nada­nia re­żi­mu Ja­ru­zel­skie­go sze­fem czapy kon­tro­lu­ją­cej firmy po­lo­nij­ne, major SB Hen­ryk Jud­ko­wiak (dziś szef Wiel­ko­pol­skie­go Klubu Ka­pi­ta­łu) prze­słu­chi­wał opo­zy­cjo­ni­stów, Woj­ciech Kruk robił in­te­re­sy na wa­lu­cie, zaś ko­le­ga Jud­ko­wia­ka Ro­mu­ald Szper­liń­ski był dzia­ła­czem ZSP, z sie­dzi­bą przy Or­dy­nac­kiej. Ale przejdź­my do kon­kre­tów. Za­cznij­my od naj­waż­niej­szej dziś osoby.
>
> Sier­pień 1984. „Dzia­ła­nia tych ludzi, hochsz­ta­pler­skie, czę­sto­kroć sto­ją­ce na po­gra­ni­czu zgod­no­ści z pra­wem, jak też ich spo­sób bycia i życia wy­wo­łu­ją fa­tal­ne re­per­ku­sje w spo­łe­czeń­stwie. Dla­te­go jako praw­nik widzę je szcze­gól­nie wy­ra­zi­ście i sta­ram się pięt­no­wać te szko­dli­we zja­wi­ska przy każ­dej oka­zji” – mówi Jan Kul­czyk, pro­du­cent pasty BHP, o tych, co chcą szyb­ko i bez skru­pu­łów robić wiel­kie pie­nią­dze.
>
> Wy­po­wie­dzi tej udzie­la ma­ga­zy­no­wi „In­ter-Po­lcom”. Pismo, organ izby zrze­sza­ją­cej firmy po­lo­nij­ne, pre­zen­tu­je syl­wet­ki ojca i syna – Hen­ry­ka i Jana Kul­czy­ków. „Obaj – oj­ciec i syn – są nie­prze­jed­na­ny­mi wro­ga­mi tych wszyst­kich, któ­rzy przy­szli do ruchu je­dy­nie po to, by wy­ko­rzy­stu­jąc go jako tar­czę robić szyb­ko i bez skru­pu­łów wiel­kie pie­nią­dze” – pisze mie­sięcz­nik, in­for­mu­jąc, że Jan Kul­czyk „uzna­je, po­dob­nie jak oj­ciec, tylko tzw. uczci­wy biz­nes”.
>
> Po co ta brzmią­ca dziś jak czar­ny humor ście­ma? – za­py­ta­ją młod­si czy­tel­ni­cy. To czas, gdy mło­dzi to­wa­rzy­sze chcą się do­ra­biać, zaś sta­rzy stoją na po­zy­cjach pryn­cy­pial­nie le­ni­now­skich. To na uży­tek sta­rych są de­kla­ra­cje o walce z nad­uży­cia­mi.
>
> „Wolę jadać łyżką przez całe życie ani­że­li cho­chlą przez cały ty­dzień” – mówi Jan Kul­czyk i pryn­cy­pial­nie po­tę­pia tych, któ­rzy chcą szyb­ko się do­ro­bić: „Ludzi, o któ­rych cały czas mó­wi­my, Ko­ściół nie na­pra­wi, re­so­cja­li­zo­wać ich się nie da. Cho­dzi­ło­by więc o to, aby prze­pi­sy prawa, fi­nan­so­we zwłasz­cza, nie zo­sta­wia­ły fur­tek umoż­li­wia­ją­cych bez­kar­ne dzia­ła­nie nie­bie­skim pta­kom”. „Prawo musi do­pro­wa­dzić do ta­kiej sy­tu­acji – co Jan Kul­czyk pod­kre­śla ze szcze­gól­nym na­ci­skiem – w któ­rej uczci­wość bę­dzie się opła­cać” – pod­su­mo­wu­je dzien­ni­karz.
>
> Rze­czy­wi­stość lat 80., w któ­rej pod­wa­li­ny swej for­tu­ny two­rzy Jan Kul­czyk, ina­czej widzi po­zna­niak Krzysz­tof „Gra­baż” Gra­bow­ski z Pi­dża­my Porno, co opi­su­je w pio­sen­ce „Bal u Se­na­to­ra 85”:
>
> Go­ły­mi rę­ka­mi bu­rzy­my pa­ła­ce
>
> Ci z pa­ła­ców nas nisz­czą dział­ka­mi wod­ny­mi
>
> Bro­ni­my się by nas nie do­bi­ja­no
>
> Do­bi­ja się nas za to, że my­śli­my
>
> Nas od­rzu­ci­ła Tamta hi­sto­ria
>
> Tamtą jak obcą od­rzu­ci nasza
>
> Ukrzy­żo­wa­ni mogą spać spo­koj­nie
>
> Nie muszą się już bać po­ca­łun­ków Ju­da­sza
>
> Kie­dyś skoń­czy się Bal u Se­na­to­ra
>
> Jak koń­czy się farsa na usłu­gach dok­try­ny
>
> Skoń­czy się dyk­ta­tu­ra pro­le­ta­ria­tu
>
> Dyk­ta­tor dawno prze­stał być pro­le­ta­ria­tem
>
> Kul­czyk lubi ma­wiać, że pierw­sze­go mi­lio­na nie mu­siał ukraść, bo do­stał go od ojca. Hen­ryk Kul­czyk, pod­czas wojny żoł­nierz AK, wy­jeż­dża do Ber­li­na Za­chod­nie­go w 1956 r. Za­kła­da firmę Aus­sen­han­dels­ge­sel­l­schaft GmbH. Firma im­por­tu­je z PRL grzy­by, ja­go­dy i runo leśne. W la­tach 70. Edward Gie­rek i kanc­lerz Nie­miec Hel­mut Schmidt do­pro­wa­dza­ją do zbli­że­nia w sto­sun­kach PRL i RFN. Po­ro­zu­mie­wa­ją się m.​in. w spra­wie współ­pra­cy go­spo­dar­czej. W efek­cie po­wsta­je kil­ka­dzie­siąt pol­sko-nie­miec­kich firm. – Jed­no­cze­śnie De­par­ta­ment II MSW roz­po­czy­na Ope­ra­cję Ren, czyli za­bez­pie­cze­nie kontr­wy­wia­dow­cze ich dzia­łal­no­ści – mówi An­to­ni Dudek, hi­sto­ryk z IPN.
>
> W la­tach 70. Hen­ryk Kul­czyk eks­por­tu­je z Nie­miec do Pol­ski ma­szy­ny rol­ni­cze, a do Nie­miec z Pol­ski spro­wa­dza płody rolne. Jest także przed­sta­wi­cie­lem na Pol­skę ame­ry­kań­skie­go kon­cer­nu kon­te­ne­ro­we­go SEA-LAND. Dla­cze­go wła­dze PRL po­zwa­la­ją emi­gran­to­wi Hen­ry­ko­wi Kul­czy­ko­wi na pro­wa­dze­nie tak roz­le­głych in­te­re­sów w Pol­sce Lu­do­wej? Ro­mu­ald Szper­liń­ski, w la­tach 80. wła­ści­ciel firmy po­lo­nij­nej In­trol i dobry zna­jo­my Kul­czy­ków, a dziś pre­zes Wiel­ko­pol­skie­go Klubu Ka­pi­ta­łu, nie ma wąt­pli­wo­ści: – Hen­ryk Kul­czyk mógł dużo pomóc przez dy­plo­ma­tów czy misję woj­sko­wą w Ber­li­nie. Miał tego typu związ­ki i nie było to ta­jem­ni­cą (wy­po­wiedź dla „GP” z 19.11.2004).
>
> Co do cha­rak­te­ru kon­tak­tów Hen­ry­ka Kul­czy­ka nie ma wąt­pli­wo­ści An­to­ni Dudek: – Z całą od­po­wie­dzial­no­ścią mogę po­wie­dzieć, że pro­wa­dząc takie in­te­re­sy, Hen­ryk Kul­czyk mu­siał mieć związ­ki ze służ­ba­mi spe­cjal­ny­mi PRL i misją woj­sko­wą w Ber­li­nie Za­chod­nim. To oczy­wi­ste.
>
> Po 1977 r. do Ber­li­na przy­jeż­dża Jan Kul­czyk. Za­czy­na pro­wa­dzić in­te­re­sy ojca.
>
> Twarz bez­pie­ki, twa­rze biz­ne­su
>
> Tyle o ko­rze­niach dok­to­ra Jana. Ale kim są przed­sta­wi­cie­le sied­miu or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wych, które obu­rzył wyrok w spra­wie Gro­bel­ne­go? Wy­mień­my po kolei ich skom­pli­ko­wa­ne i dłu­gie nazwy: Wiel­ko­pol­ski Klub Ka­pi­ta­łu, Wiel­ko­pol­ska Izba Prze­my­sło­wo-Han­dlo­wa, Pol­ska Izba Go­spo­dar­cza Im­por­te­rów, Eks­por­te­rów i Ko­ope­ra­cji, Wiel­ko­pol­ska Izba Rze­mieśl­ni­cza, Loża Wiel­ko­pol­ska BCC, Wiel­ko­pol­skie Zrze­sze­nie Han­dlu i Usług, Wiel­ko­pol­ski Zwią­zek Pra­co­daw­ców.
>
> Wśród li­de­rów tych or­ga­ni­za­cji trud­no zna­leźć biz­nes­me­nów, któ­rzy do­ro­bi­li się w wa­run­kach wol­nej kon­ku­ren­cji. Za­daj­my sobie trud przyj­rze­nia się im wszyst­kim po kolei.
>
> Wiel­ko­pol­ski Klub Ka­pi­ta­łu de­kla­ru­je, że „jest apo­li­tycz­ną, eli­tar­ną or­ga­ni­za­cją przed­się­bior­ców. Zrze­sza wła­ści­cie­li i sze­fów firm o wy­bit­nych ce­chach oso­bo­wo­ści i wy­so­kim au­to­ry­te­cie”. Pre­ze­sem owego klubu wy­bit­nych ludzi z au­to­ry­te­tem jest Hen­ryk Jud­ko­wiak, były major Służ­by Bez­pie­czeń­stwa. W la­tach 80. był wi­ce­na­czel­ni­kiem Wy­dzia­łu V SB. Dzia­ła­cze „So­li­dar­no­ści” pa­mię­ta­ją go z prze­słu­chań w la­tach 80. Jego zdję­cie po­ja­wi­ło się ostat­nio na wy­sta­wie IPN „Twa­rze bez­pie­ki”. Pre­zy­den­tem WKK jest wspo­mnia­ny Ro­mu­ald Szper­liń­ski. W cza­sie stu­diów był ak­tyw­nym dzia­ła­czem ZSP. Prze­wod­ni­czył też Stu­denc­kie­mu Sto­wa­rzy­sze­niu Przy­ja­ciół ONZ w Po­zna­niu. Swój za­kład pro­duk­cyj­ny za­ło­żył w 1973 r. W 1982 r. zo­stał on prze­kształ­co­ny w firmę po­lo­nij­ną In­trol B. McGinn.
>
> Naj­bar­dziej ak­tyw­nie Gro­bel­ne­go bro­nił Woj­ciech Kruk, pre­zy­dent Wiel­ko­pol­skiej Izby Prze­my­sło­wo-Han­dlo­wej. Kruk to były se­na­tor z Po­zna­nia przez trzy ka­den­cje. Dzia­łał w KLD i UW. Kiedy za­ro­bił pierw­szy mi­lion do­la­rów? „W la­tach 80., gdy pań­stwo wpro­wa­dzi­ło od­pi­sy de­wi­zo­we (można było za­cho­wać po­ło­wę do­la­rów z eks­por­tu, przed­tem trze­ba było je od­sprze­da­wać pań­stwu po ofi­cjal­nym, czyli bar­dzo ni­skim kur­sie)” – od­po­wie­dział py­ta­ny nie­gdyś przez „Ga­ze­tę Wy­bor­czą”. Dzia­łal­no­ścią go­spo­dar­czą zaj­mu­je się od 1974 r. – bo wtedy prze­jął ro­dzin­ny za­kład ju­bi­ler­ski. Od 2001 r. przed­sta­wia się jako „zwią­za­ny z PO”. Jest też prze­wod­ni­czą­cym Rady Kra­jo­wej Izby Go­spo­dar­czej (KIG), or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wej o sil­nych ro­syj­skich po­wią­za­niach.
>
> SB plus zwią­za­ny z PO plus późny Gie­rek
>
> Ko­lej­ne post­ko­mu­ni­stycz­ne lobby bro­nią­ce Gro­bel­ne­go to Pol­ska Izba Go­spo­dar­cza Im­por­te­rów, Eks­por­te­rów i Ko­ope­ra­cji. Jest ono mie­szan­ką dwóch po­przed­nich. Pre­ze­sem za­rzą­du Izby jest były esbek Jud­ko­wiak, pre­zy­den­tem Kruk, a wi­ce­pre­zy­den­tem Szper­liń­ski. Dru­gim wi­ce­pre­zy­den­tem jest Ed­mund Fla­czyk, były dy­rek­tor po­znań­skich Za­kła­dów Mię­snych Po­zme­at od cza­sów Edwar­da Gier­ka do 1998 r. Gdy Izba po­wsta­ła w 1995 r., swym rzecz­ni­kiem zro­bi­ła by­łe­go pre­zy­den­ta Po­zna­nia z cza­sów stanu wo­jen­ne­go An­drze­ja Wi­tu­skie­go (rzą­dził Po­zna­niem w la­tach 1982-1990).
>
> Z kolei pre­ze­sem Wiel­ko­pol­skiej Izby Rze­mieśl­ni­czej jest Jerzy Bart­nik. Roz­po­czął on ka­rie­rę w głę­bo­kim PRL – firmę, którą odzie­dzi­czył po ojcu, pro­wa­dzi od 1970 r. Od 1974 r. dzia­łał w sa­mo­rzą­dzie go­spo­dar­czym. W cza­sach Ja­ru­zel­skie­go był prze­wod­ni­czą­cym Rady Izby Rze­mieśl­ni­czej w Po­zna­niu, człon­kiem za­rzą­du Cen­tral­ne­go Związ­ku Rze­mio­sła i Rady Spo­łecz­no-Go­spo­dar­czej Sejmu. Ty­dzień temu pi­sa­li­śmy o afe­rze zwią­za­nej z Kra­jo­wym Sa­mo­rzą­do­wym Fun­du­szem Po­życz­ko­wym „Kar­bo­na”. Na czele rady nad­zor­czej fun­du­szu stoi wła­śnie Bart­nik. Jego pierw­szym pre­ze­sem był lider PSL Wal­de­mar Paw­lak.
>
> Na czele Loży Wiel­ko­pol­skiej BCC stoi jej kanc­lerz Szcze­pan Gaw­łow­ski. Na prze­ło­mie lat 70. i 80. stu­dio­wał on dzien­ni­kar­stwo na naj­bar­dziej sko­mu­ni­zo­wa­nym wów­czas Wy­dzia­le Nauk Po­li­tycz­nych Uni­wer­sy­te­tu im. Adama Mic­kie­wi­cza. W 1988 r. wy­je­chał do RFN, by po­wró­cić do Pol­ski w la­tach 90. jako przed­sta­wi­ciel nie­miec­kiej firmy Kre­isel. Zo­sta­ła ona na­gro­dzo­na przez pre­zy­den­ta Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go go­dłem „Teraz Pol­ska”. W 2004 r. jego firma KRE­ISEL RUS otwo­rzy­ła swoją sie­dzi­bę w Mo­skwie i roz­po­czę­ła bu­do­wę nowej fa­bry­ki w Ka­łu­dze.
>
> Ku­piec Stel­ma­siak z KL-D
>
> Szcze­gól­ne po­wo­dy do wdzięcz­no­ści dla Gro­bel­ne­go ma Wiel­ko­pol­skie Zrze­sze­nie Han­dlu i Usług, z któ­re­go ini­cja­ty­wy po­wstał mar­ket Ku­piec Po­znań­ski. Spra­wa Kupca była po­wo­dem dru­giej obok Kul­czyk­par­ku afery zwią­za­nej z na­zwi­skiem Gro­bel­ne­go. Gro­bel­ny w 1997 r. był człon­kiem Za­rzą­du Mia­sta. W jego imie­niu uczest­ni­czył w ne­go­cja­cjach, po któ­rych mia­sto przy­stą­pi­ło do spół­ki. Wnio­sło do niej apor­tem 3,6 tys. mkw. grun­tu pod bu­do­wę cen­trum han­dlo­we­go. Go­rzow­ska pro­ku­ra­tu­ra za­rzu­ci­ła mia­stu za­ni­że­nie ceny dział­ki, przez co mia­sto mogło stra­cić ok. 1,2 mln zł. Sąd unie­win­nił oskar­żo­nych z dość ory­gi­nal­nym uza­sad­nie­niem: „Do­bre­go go­spo­da­rza oce­nia się nie w mo­men­cie po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji, a jakiś czas po niej, kiedy widać już kon­se­kwen­cje”.
>
> Pre­ze­sem Wiel­ko­pol­skie­go Zrze­sze­nia Han­dlu i Usług jest Le­sław Wia­trow­ski. Dzia­ła w nim od 1980 r. Jest wła­ści­cie­lem słyn­nej Ha­cjen­dy na Mo­ra­sku. W cza­sach Gier­ka była ona po­ka­zy­wa­na de­le­ga­cjom rzą­do­wym od­wie­dza­ją­cym Po­znań. Wia­trow­ski wraz z bra­tem kupił ją w 1980 r. Czę­sto zaj­mo­wa­ła się ona ob­słu­gą gości tar­go­wych. Jak czy­ta­my w pi­śmie „Ku­piec Wiel­ko­pol­ski” z grud­nia 2005, Wia­trow­ski od 1985 r. dzia­ła w Na­czel­nej Ra­dzie Zrze­sze­nia Han­dlu i Usług w War­sza­wie. Od 1991 r. jest wła­ści­cie­lem firmy WIA-LES. Za­ra­bia ona m.​in. na in­te­re­sach z mia­stem. W płyty po­li­wę­gla­no­we wy­po­sa­ży­ła Mu­zeum Na­ro­do­we w Po­zna­niu, ter­mi­nal na ron­dzie Ra­ta­je, a także licz­ne cen­tra i pa­sa­że han­dlo­we. Wi­ce­pre­ze­sem zrze­sze­nia jest Sła­wo­mir Stel­ma­siak, jeden z za­ło­ży­cie­li PO, a wcze­śniej radny KL-D i UW. Gdy po­ja­wił się po­mysł po­wsta­nia Kupca Po­znań­skie­go, Stel­ma­siak był rad­nym UW, ko­le­gą par­tyj­nym Ry­szar­da Gro­bel­ne­go. Jed­no­cze­śnie na­le­żał do… udzia­łow­ców Kupca. Gdy in­for­ma­cja o tym po­ja­wi­ła się w me­diach, po­wie­dział, że od po­cząt­ku nie za­mie­rzał brać udzia­łu w gło­so­wa­niu nad in­we­sty­cją.
>
> W pre­zy­dium za­rzą­du Zrze­sze­nia dzia­ła też Ha­li­na Ol­szew­ska, była radna SLD, wła­ści­ciel­ka De­li­ka­te­sów Mię­snych „Pro­sia­czek”. Póź­niej kan­dy­do­wa­ła do sejmu z listy Par­tii De­mo­kra­tycz­nej.
>
> Ostat­nia z or­ga­ni­za­cji bro­nią­cych Gro­bel­ne­go to Wiel­ko­pol­ski Zwią­zek Pra­co­daw­ców Pry­wat­nych. Na jego czele stoi pre­zes Jacek Sil­ski, kie­ru­ją­cy jed­no­cze­śnie Sto­wa­rzy­sze­niem Firm Bran­ży Sa­te­li­tar­nej, rów­nież biz­nes­men z ko­rze­nia­mi w PRL. Jak czy­ta­my w jego ży­cio­ry­sie, w lutym 1989 r. wpro­wa­dził w kraju te­le­wi­zję sa­te­li­tar­ną na skalę ma­so­wą.
>
> Po­znań­skie targi pod kon­tro­lą współ­pra­cow­ni­ka WSI
>
> Ale o po­znań­skim biz­ne­sie nie spo­sób pisać, nie wspo­mi­na­jąc o klu­czo­wych dla mia­sta Mię­dzy­na­ro­do­wych Tar­gach Po­znań­skich. Od 1996 r. przez 11 lat pre­ze­sem MTP był Bo­gu­sław Za­lew­ski. Wcze­śniej, od 1991 r. – za­stęp­cą pre­ze­sa. Jak ujaw­nił ra­port o li­kwi­da­cji WSI, Za­lew­ski był współ­pra­cow­ni­kiem tych służb. Współ­pra­cę roz­po­czął w PRL, gdy za­re­je­stro­wa­ny zo­stał jako współ­pra­cow­nik Za­rzą­du II Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go.
>
> Za­lew­ski uro­dził się w 1949 r. w Ty­chach. Do Po­zna­nia przy­je­chał w 1967 r. stu­dio­wać na Wy­dzia­le Han­dlu Za­gra­nicz­ne­go Aka­de­mii Eko­no­micz­nej. Na tar­gach pra­co­wał od 1972 r. Były one jedną z dwóch firm ma­ją­cych prawo zaj­mo­wać się w Po­zna­niu han­dlem za­gra­nicz­nym. Udzia­łow­ca­mi tar­gów, z któ­rych nada­nia za­sia­dał w za­rzą­dzie Za­lew­ski, są mi­ni­ster­stwo skar­bu (60 proc.) i wła­dze Po­zna­nia (40 proc.), któ­ry­mi kie­ro­wa­li w tym cza­sie Szczę­sny-Kacz­ma­rek i Gro­bel­ny.
>
> W ra­por­cie zna­la­zły się in­for­ma­cje, że dzia­ła­nia Za­lew­skie­go wy­kra­cza­ły poza „spra­wy obron­no­ści pań­stwa i bez­pie­czeń­stwa Sił Zbroj­nych RP”. Za­lew­ski przy­znał się do współ­pra­cy oraz do tego, że trwa­ła ona przez wiele lat. Nie chciał ujaw­nić szcze­gó­łów, tłu­ma­czył, że cho­dzi­ło o in­for­ma­cje go­spo­dar­cze.
>
> Jego miej­sce zajął do­tych­cza­so­wy wi­ce­pre­zes Prze­my­sław Trawa. Sam Za­lew­ski po­zo­stał w fir­mie jako dy­rek­tor ds. roz­wo­ju pro­duk­tów. Jed­no­cze­śnie Za­lew­ski jest też człon­kiem Rady KIG, na któ­rej czele stoi Woj­ciech Kruk.
>
> W cza­sie swo­ich rzą­dów na tar­gach Za­lew­ski pod­pi­sał umowę współ­pra­cy z Wła­di­mi­rem Ka­ria­gi­nem z bia­ło­ru­skie­go Cen­trum Wspie­ra­nia Przed­się­bior­czo­ści „Cen­trum XXI Wiek”. Po­dob­ną umowę pod­pi­sał także z Bo­ry­sem Ar­da­li­nem, pre­zy­den­tem Izby Prze­my­sło­wo-Han­dlo­wej Ob­wo­du Sa­mar­skie­go w Rosji. W 2002 r. na tar­gach go­ścił pre­zy­dent Wła­di­mir Putin.
>
> Oprócz na­zwi­ska Za­lew­skie­go ra­port WSI za­wie­rał też na­stę­pu­ją­cą in­for­ma­cję: „Poza or­ga­ni­zo­wa­ną po roku 1990 na te­re­nie Pol­ski in­dy­wi­du­al­ną dzia­łal­no­ścią han­dlo­wą utwo­rzo­nych zo­sta­ło kilka ty­się­cy spół­ek z udzia­łem ka­pi­ta­łu ro­syj­skie­go. Przy­kła­do­wo na te­re­nie sa­me­go tylko Po­zna­nia w la­tach 1990-1998 po­wsta­ło 35 ta­kich spół­ek, z któ­rych kilka utwo­rzy­li ofi­ce­ro­wie Armii Ro­syj­skiej”.
>
> Se­na­tor z mafii prusz­kow­skiej
>
> Jan Kul­czyk to biz­nes­men wy­ra­sta­ją­cy ponad Po­znań. Gó­ru­ją­cy nad po­zo­sta­ły­mi za­rów­no mię­dzy­na­ro­do­wy­mi kon­tak­ta­mi, jak i ogła­dą, kul­tu­rą oraz umie­jęt­no­ścią dzia­ła­nia wśród elit.
>
> Na­zwi­ska naj­waż­niej­szych biz­nes­me­nów z mia­sta, któ­re­go sto­wa­rzy­sze­nia fi­nan­so­we wy­glą­da­ją tak, jak opi­sa­łem, wy­mie­niam z pewną obawą. Nie­mal każde z nich na pew­nym eta­pie za­mie­nia­ło się bo­wiem w ini­cjał, gdy jego po­sia­da­czem zaj­mo­wa­ła się pro­ku­ra­tu­ra. Alek­san­der Gaw­ro­nik, Ma­riusz Świ­tal­ski, Piotr By­kow­ski, Krzysz­tof Nie­zgo­da. Do­cho­dzi jesz­cze Hen­ryk Sto­kło­sa z po­bli­skiej Piły.
>
> Dwaj z nich – Gaw­ro­nik i Sto­kło­sa – to byli se­na­to­ro­wie. By­kow­ski do­ra­dzał nie­gdyś pre­mie­ro­wi Paw­la­ko­wi. W Po­zna­niu mie­sza­nie po­li­ty­ki z biz­ne­sem nie kom­pro­mi­tu­je. Prze­cięt­ny czło­wiek na ulicy ma w gło­wie jedno – wszy­scy po­li­ty­cy krad­ną. Spra­wę Kul­czyk­par­ku ulica oce­nia­ła na­stę­pu­ją­co: szwin­del ewi­dent­ny, ale jego efek­tem jest po­wsta­nie pięk­ne­go obiek­tu.
>
> Tania bły­ska­wicz­na mi­łość
>
> Na ru­skich re­je­stra­cjach
>
> SPO­KOJ­NIE to tylko
>
> Ezo­te­rycz­ny Po­znań
>
> Mia­stem rzą­dzi mafia
>
> Przy placu obok Dwóch Krzy­ży
>
> Pędzą szem­ra­ne auta
>
> Krzysz­tof Gra­baż Gra­bow­ski w pio­sen­ce ze­spo­łu Pi­dża­ma Porno
>
> Naj­bar­dziej dra­stycz­nie skut­ki tego po­dej­ścia po­ka­zu­ją przy­pad­ki obu wy­mie­nio­nych by­łych se­na­to­rów. Gdy na po­cząt­ku lat 90. Gaw­ro­nik zo­stał aresz­to­wa­ny, media upo­wszech­ni­ły wśród miesz­kań­ców Po­zna­nia wer­sję, że to ro­bo­ta pra­wi­cow­ców z War­sza­wy. A Gaw­ro­nik two­rzy prze­cież miej­sca pracy. Gaw­ro­nik po wyj­ściu z aresz­tu wy­star­to­wał w wy­bo­rach na se­na­to­ra. Wy­grał miaż­dżą­co, choć nie po­wie­sił ani jed­ne­go pla­ka­tu. Dru­gim se­na­to­rem zo­stał Woj­ciech Kruk. Po la­tach oka­za­ło się – co na­pi­sał w swej książ­ce obec­ny po­li­tyk PO Marek Bier­nac­ki – że fe­to­wa­ny wśród po­znań­skich elit Gaw­ro­nik był jedną z głów­nych po­sta­ci mafii prusz­kow­skiej.
>
> Rów­nież prze­by­wa­ją­cy obec­nie w aresz­cie Hen­ryk Sto­kło­sa, se­na­tor od 1989 do 2005 r., był li­de­rem pil­skich elit, które zgod­nie spo­ty­ka­ły się na or­ga­ni­zo­wa­nych przez niego spo­tka­niach – od Adama Szejn­fel­da (PO) po Re­na­tę Beger (Sa­mo­obro­na). Warto dodać, że Szejn­feld był przy oka­zji pu­bli­cy­stą wy­da­wa­ne­go przez Sto­kło­sę ty­go­dni­ka.
>
> Po­boż­ny es­ta­bli­sh­ment
>
> Po­znań­skie elity po­li­tycz­ne od resz­ty kraju wy­róż­nia bo­wiem to, że w moim mie­ście spory po­li­tycz­ne są ra­czej fa­sa­dą po­ka­zy­wa­ną na uży­tek elek­to­ra­tu. Od pierw­szych wy­bo­rów sa­mo­rzą­do­wych, od 18 lat, mia­stem rzą­dzi to samo śro­do­wi­sko, zwią­za­ne z dawną Unią Wol­no­ści. Jeśli gdzie in­dziej lo­kal­ni po­li­ty­cy kłócą się, to w Po­zna­niu kłót­nie nie prze­kra­cza­ją pew­nej gra­ni­cy. Bo wszy­scy razem robią kasę. So­li­dar­ność po­znań­skie­go es­ta­bli­sh­men­tu po­ka­za­ły afera abp. Pa­et­za i za­rzu­ty wobec sa­me­go dok­to­ra Jana przed ko­mi­sją ds. Or­le­nu. Od­po­wie­dzią były listy pod­pi­sy­wa­ne przez po­znań­skie au­to­ry­te­ty, na czele z rek­to­rem uni­wer­sy­te­tu.
>
> Uwa­żaj stary jeśli nie chcesz młóc­ki to jest
>
> Nie­ludz­ki wiel­ko­pol­ski trój­kąt ber­mudz­ki
>
> Po­znań­ski raper Rychu Peja, „Moje mia­sto złą sławą owia­ne”
>
> Po­nie­waż Po­znań jest mia­stem re­li­gij­nym, do cho­dze­nia do ko­ścio­ła przy­zna­ją się tu wszy­scy naj­waż­niej­si. Byłe mał­żeń­stwo Kul­czy­ków uczęsz­cza­ło do ko­ścio­ła co ty­dzień, o czym pi­sa­ły media, a Jan Kul­czyk wspie­rał or­ga­ni­zo­wa­ne przez ojca Jana Górę spo­tka­nia mło­dzie­ży w Led­ni­cy. Nie prze­szka­dza­ło to jego mał­żon­ce Gra­ży­nie or­ga­ni­zo­wać wy­sta­wy ra­dy­kal­nie an­ty­kle­ry­kal­nej Do­ro­ty Nie­znal­skiej. W księ­gar­ni Bo­oka­rest w Sta­rym Bro­wa­rze spo­ty­ka­ją się Zie­lo­ni 2004, zaś pło­mien­ne mowy wy­gła­sza obroń­ca bied­nych Sła­wo­mir Sie­ra­kow­ski. By­łe­mu pre­zy­den­to­wi Woj­cie­cho­wi Szczę­sne­mu-Kacz­mar­ko­wi udział w pro­ce­sjach nie prze­szka­dzał po­pi­jać z Alek­san­drem Kwa­śniew­skim ani for­so­wać lo­kal­nej ko­ali­cji z SLD. Także ska­za­ny pre­zy­dent Ry­szard Gro­bel­ny wraz z mał­żon­ką – dzien­ni­kar­ką lo­kal­nej te­le­wi­zji pu­blicz­nej Ewą Si­wic­ką – sia­da­ją w ko­ście­le w pierw­szych ław­kach.
>
> Sym­bo­lem fra­ter­ni­za­cji po­znań­skich elit po­zo­sta­je opo­wieść, jak nie­za­leż­ny ide­owy le­wi­co­wiec Ma­ciej Ro­szak uprze­dził SLD, zgła­sza­jąc w imie­niu Nowej Le­wi­cy zgro­ma­dze­nie 1 maja na placu Ber­nar­dyń­skim, gdzie co roku spo­ty­ka­ją się post­ko­mu­ni­ści. Zwią­za­ny wów­czas z PO Gro­bel­ny… za­ka­zał Ro­sza­ko­wi zgro­ma­dze­nia, by zro­bić miej­sce dla teo­re­tycz­nie wro­gie­mu wów­czas PO SLD. Z kolei o fra­ter­ni­za­cji Gro­bel­ne­go z eli­ta­mi ko­ściel­ny­mi mówi to, że pod wpły­wem pro­te­stów Ko­ścio­ła za­ka­zał on w Po­zna­niu Mar­szu Rów­no­ści. Bo dla po­znań­skich elit ide­olo­gie nie mają zna­cze­nia. Wszy­scy są kum­pla­mi.
>
> Nieco kry­tycz­ny wobec miej­skie­go es­ta­bli­sh­men­tu po­zo­sta­je po­znań­ski PiS, ale także nie­prze­sad­nie. Jego radni, z nie­licz­ny­mi wy­jąt­ka­mi, nie prze­ciw­sta­wi­li się w spra­wie Sta­re­go Bro­wa­ru. „Głos Wiel­ko­pol­ski” punk­to­wał po­li­ty­ków PiS, wy­mie­nia­jąc na­zwi­ska pra­wi­cow­ców, któ­rzy zaj­mu­ją sta­no­wi­ska z nada­nia po­znań­skie­go sa­mo­rzą­du. Wielu li­de­rom PiS z tru­dem prze­cho­dzi­ły przez gar­dło nawet umiar­ko­wa­ne słowa kry­ty­ki wobec Jana Kul­czy­ka.
>
> Od opo­zy­cji w Po­zna­niu wielu miesz­kań­ców od­stra­szał fakt, że je­dy­nym forum, na któ­rym opo­zy­cjo­ni­ści mogli bez ogró­dek wy­ra­zić swoje myśli, były ga­ze­ty in­ne­go oli­gar­chy, Ma­riu­sza Świ­tal­skie­go – „Dzien­nik Po­znań­ski” i „Ty­go­dnik Po­znań­ski”. Świ­tal­ski to bo­ha­ter słyn­nej afery Elek­tro­mi­su z po­cząt­ku lat 90. Skoro ma już nami rzą­dzić oli­gar­cha, to niech bę­dzie to kul­tu­ral­no-sa­lo­no­wy Kul­czyk, a nie nie­okrze­sa­ny Świ­tal­ski – my­śla­ło wielu.
>
> Temat na od­dziel­ny ar­ty­kuł to po­znań­skie media. Mimo że to nie­któ­rzy nie­za­leż­ni dzien­ni­ka­rze wpusz­cza­ją tro­chę po­wie­wu wol­nej myśli do za­tę­chłe­go Kul­czy­ko­wa, ukła­dy me­dial­ne po­wo­du­ją, że gdy w Po­zna­niu po­ja­wia się ktoś spoza tu­tej­szych ko­te­rii, zo­sta­je znisz­czo­ny. Media zgnio­tły w ostat­niej kam­pa­nii kan­dy­du­ją­cą z Po­zna­nia Zytę Gi­low­ską, pod pre­tek­stem, że nie jest stąd. Za­rzu­ca­no jej m.​in., że jako mi­ni­ster chce dać zbyt mało pie­nię­dzy na sta­dion Lecha. A kiedy PO już wy­gra­ła, jedną w pierw­szych wy­po­wie­dzi mi­ni­stra spor­tu Mi­ro­sła­wa Drze­wic­kie­go była de­kla­ra­cja, że pie­nię­dzy na sta­dio­ny poza War­sza­wą… w ogóle nie bę­dzie.
>
> Lo­kal­ny es­ta­bli­sh­ment do per­fek­cji opa­no­wał za to gra­nie na uczu­ciach lo­kal­ne­go pa­trio­ty­zmu. Ten w Po­zna­niu jest szcze­gól­nie silny. Ma to ra­cjo­nal­ne uza­sad­nie­nie hi­sto­rycz­ne – po 1918 r. to po­zna­nia­cy, któ­rzy wy­wal­czy­li wła­sną krwią przy­na­leż­ność do Pol­ski, po­nie­śli kosz­ty bu­do­wy nie­pod­le­głe­go pań­stwa. Za­pła­ci­li za to de­gra­da­cją, któ­rej to­wa­rzy­szy­ło lek­ce­wa­że­nie ze stro­ny sto­li­cy. Lo­kal­ne elity te słusz­ne rosz­cze­nia po­tra­fią ro­ze­grać dla wła­snej ko­rzy­ści. Każda próba walki z prze­żar­tym ko­rup­cją es­ta­bli­sh­men­tem przed­sta­wia­na jest jako in­ter­wen­cja War­sza­wy. Lo­kal­ni po­li­ty­cy, w rze­czy­wi­sto­ści pa­so­ży­tu­ją­cy na po­zna­nia­kach i nisz­czą­cy szan­se roz­wo­ju mia­sta, przed­sta­wia­ni są jako jego obroń­cy w star­ciu z War­sza­wą.
>
> Ka­pi­tał z wyspy Tor­to­la
>
> Czy w Po­zna­niu ma szan­sę coś się zmie­nić? Son­da­że w po­znań­skich me­diach po wy­ro­ku w spra­wie Gro­bel­ne­go po­ka­zu­ją, że coś drgnę­ło. Licz­ba zwo­len­ni­ków i prze­ciw­ni­ków wy­ro­ku po­dzie­li­ła się pół na pół.
>
> Coraz wię­cej po­zna­nia­ków za­czy­na od­czu­wać skut­ki ar­cha­icz­nych, oli­gar­chicz­nych sto­sun­ków w mie­ście. Po­znań, mia­sto le­żą­ce na tra­sie z War­sza­wy do Ber­li­na, omija duży, na­sta­wio­ny na wie­lo­let­nie in­we­sty­cje ka­pi­tał. Ka­pi­ta­łu nie da się oszu­kać. Po­waż­ny, duży, sie­cio­wy biz­nes omija Po­znań.
>
> Kto in­we­stu­je w Po­zna­niu? Roman Kla­myc­ki, po­znań­ski tro­pi­ciel afer, który wy­wo­łał spra­wy Kupca Po­znań­skie­go, oglą­dał pa­pie­ry ty­się­cy spół­ek. Uważa, że za­gra­nicz­ni in­we­sto­rzy wcho­dzą­cy do Po­zna­nia są bar­dzo spe­cy­ficz­ni. – Na­tra­fiam nie­rzad­ko na hol­din­gi skła­da­ją­ce się z in­nych hol­din­gów – roz­ry­so­wu­je. Po­ka­zu­je in­for­ma­cję z re­no­mo­wa­nej mię­dzy­na­ro­do­wej wy­wia­dow­ni go­spo­dar­czej na temat jed­nej ze spół­ek wcho­dzą­cych w skład hol­din­gu bu­du­ją­ce­go hotel An­der­sia. – Pro­szę bar­dzo, lista udzia­łow­ców nie jest do­stęp­na. Czę­sto firmy te po­cho­dzą z róż­nych eg­zo­tycz­nych kra­jów. Albo jeśli sama firma po­cho­dzi z Luk­sem­bur­ga czy Liech­ten­ste­inu, to za­rzą­dza nimi osoba uro­dzo­na na Cu­ra­cao. Ostat­nio zna­la­złem firmę za­rzą­dza­ją­cą z wyspy Tor­to­la. Po­szu­ka­łem i oka­za­ło się, że to na Ka­ra­ibach – mówi. Do­wo­dzi: – Pre­zy­dent mia­sta po­wi­nien dbać, żeby in­we­stu­ją­cy u nas ka­pi­tał był przej­rzy­sty, że­by­śmy wie­dzie­li, czego się po nim mo­że­my spo­dzie­wać. Po­win­ny go też spraw­dzić po­wo­ła­ne do tego służ­by.
>
> Skut­ki sa­mo­wo­li oli­gar­chii dla zwy­kłe­go miesz­kań­ca opi­su­je na­stę­pu­ją­co: – Nie­któ­re grun­ty w mie­ście na­da­ją­ce się pod in­we­sty­cje leżą la­ta­mi, bo cze­ka­ją na ta­kich dziw­nych in­we­sto­rów z za­ka­mu­flo­wa­nym ka­pi­ta­łem. W ten spo­sób ha­mu­je się roz­wój mia­sta.
>
> Są i sy­tu­acje od­wrot­ne: – Tam, gdzie wła­dze po­pie­ra­ją okre­ślo­ne firmy, wpusz­cza się je za wszel­ką cenę, nie bio­rąc w mi­ni­mal­nym stop­niu pod uwagę in­te­re­sów lo­kal­nych spo­łecz­no­ści. Jed­no­cze­śnie mia­sto nie ma pie­nię­dzy na re­kre­ację.
>
> Słowa Kla­myc­kie­go można po­twier­dzić wie­lo­ma przy­kła­da­mi. Ma­ni­fe­sta­cję miesz­kań­ców tra­dy­cyj­nej po­znań­skiej dziel­ni­cy – Jeżyc, spo­wo­do­wa­ła ku­rio­zal­na de­cy­zja o lo­ka­li­za­cji w ich sercu han­dlu wiel­ko­po­wierzch­nio­we­go, czyli, jak po­dej­rze­wa­ją miesz­kań­cy, su­per­mar­ke­tu. Kom­plet­nie nie­pa­su­ją­ce­go do oko­li­cy – ma­ją­ce­go swój kli­mat Rynku Je­życ­kie­go i setek skle­pi­ków z my­dłem i po­wi­dłem, dzie­łem przed­się­bior­czo­ści po­zna­nia­ków. Obawy, że atrak­cyj­ny dla in­we­sto­ra mar­ket w samym cen­trum mia­sta za­kor­ku­je tra­dy­cyj­ne ulicz­ki, wy­da­ją się być bar­dziej niż uza­sad­nio­ne.
>
> Czy cię to prze­ra­ża, czy może tylko śmie­szy
>
> Że zde­spe­ro­wa­ny czło­wiek za krom­kę chle­ba zgrze­szy
>
> Prawo dżun­gli ma zna­cze­nie tutaj de­cy­du­ją­ce
>
> Es­ta­bli­sh­ment się byczy i struk­tu­ry rzą­dzą­ce
>
> Oni mają pie­nią­dze, bo za nimi są jed­nost­ki
>
> Bajki na przed­mie­ściach miast, kra­jo­braz na­szej Pol­ski
>
> Kraj mio­dem, mle­kiem pły­ną­cy, tak wkur­wio­ny, że świ­ru­je
>
> Widzę jeden wiel­ki bur­del, prze­ciw temu się bun­tu­ję
>
> Peja, „WOS”
>
> Do naj­bar­dziej kom­pro­mi­tu­ją­cych de­cy­zji Gro­bel­ne­go na­le­ży spra­wa po­wie­rze­nia fun­da­cji by­łe­go rad­ne­go SLD Zbi­gnie­wa Kopki (zna­ne­go z cha­rak­te­ry­stycz­ne­go ta­tu­ażu na ręce) bu­do­wy po­trzeb­ne­go Po­zna­nio­wi lo­do­wi­ska. Wy­da­ne przez mia­sto 1,5 mln zł po­szło w błoto, bo fun­da­cja rad­ne­go po­sta­wi­ła tylko fun­da­men­ty, na­da­ją­ce się zimą co naj­wy­żej do jazdy na mul­dach.
>
> W Po­zna­niu po­ja­wia się coraz wię­cej sto­wa­rzy­szeń do­strze­ga­ją­cych kosz­mar­ny ba­ła­gan w mie­ście, jak choć­by sto­wa­rzy­sze­nie Silva, wal­czą­ce z po­my­słem wy­ci­na­nia po­znań­skie­go klina zie­le­ni pod po­wią­za­ne z lo­kal­nym biz­ne­sem pole gol­fo­we.
>
> Roman Kla­myc­ki szan­se na suk­ces tych sa­mo­dziel­nych, od­dol­nych ini­cja­tyw oce­nia scep­tycz­nie: – Po­szko­do­wa­ni i lo­kal­ne spo­łecz­no­ści mają małe szan­se na osią­gnię­cie suk­ce­sów. Ba­da­nie tych afer wy­ma­ga wie­dzy, czasu i pie­nię­dzy. A czło­wiek po­szko­do­wa­ny pie­nię­dzy nie ma, czas po­świę­cać musi na nad­ra­bia­nie tego, co stra­cił. A wie­dza? Żeby sku­tecz­nie ra­dzić sobie z po­znań­ski­mi ukła­da­mi biz­ne­so­wy­mi, każdy spo­łecz­nik mu­siał­by mieć wie­dzę ofi­ce­ra ope­ra­cyj­ne­go służb spe­cjal­nych.
>
> Bodaj je­dy­ną grupą od­dol­ną, która zdo­ła­ła sta­wiać es­ta­bli­sh­men­to­wi sku­tecz­ny opór, są ki­bi­ce Lecha. Wy­kpi­li oni rze­ko­my lo­kal­ny pa­trio­tyzm Kul­czy­ka, który jed­no­cze­śnie nie­spe­cjal­nie wspie­rał ich klub. Boj­ko­tem piwa Bro­wa­rów Wiel­ko­pol­skich zmu­si­li oli­gar­chę do kom­pro­mi­sów.
>
> Dla po­zna­nia­ków, ce­nią­cych po­rzą­dek, na­ocz­nym sy­gna­łem, że mia­sto dzia­ła źle, są śmie­ci na uli­cach. Ale od­dol­nym ini­cja­ty­wom brak na razie wia­ry­god­nych li­de­rów – spoza skraj­nych par­tii, po­tra­fią­cych prze­bić się przez me­dial­ną pro­pa­gan­dę. W ta­kich wa­run­kach dy­mi­sja pre­zy­den­ta Gro­bel­ne­go zmie­ni nie­wie­le, bo jego miej­sce zaj­mie ko­lej­ny kan­dy­dat z daw­nej UW, wspar­ty przez lo­kal­ny po­so­wiec­ki biz­nes, za­pew­ne na czele z dok­to­rem Janem.
>
> Nie­któ­rzy do miesz­kań­ców mo­je­go mia­sta od­no­szą słowa Nor­wi­da o nie­wol­ni­kach: „Daj im skrzy­dła u ra­mion, a za­mia­tać pójdą ulice skrzy­dła­mi”. Czy spra­wa Gro­bel­ne­go to punkt kry­tycz­ny, który do­pro­wa­dzi do od­ro­dze­nia tra­dy­cyj­nych po­znań­skich war­to­ści?
>

>
> Autor: Piotr Lisiewicz, Źródło: Gazeta Polska

0

Wiadomosci 3obieg.pl

Napisz do nas jeśli w Twoim otoczeniu dzieje się coś, co wymaga interwencji dziennikarskiej redakcja@3obieg.pl

1314 publikacje
11 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758