Numer 506 352 404, który wyświetlał się na ekranie mojego telefonu w trakcie prywatnych rozmów, był zainstalowany w sprzęcie operacyjnym służącym do realizacji zadań ustawowych, mających na celu ochronę Rzeczypospolitej.
Wyświetlanie się numeru telefonii komórkowej 506 352 404, którym to numerem posługiwał się znany kontrwywiadowca, było oczywistą wpadką Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Numerem tym najprawdopodobniej posługiwał się oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego o zaburzonej osobowości i ograniczonej zdolności rozpoznawania rzeczywistości. Przypisał on sobie pseudonim Qui Pro Quo. MON ma zapewne dowody na destrukcyjną działalność tego oficera, gdyż je dostarczyłam i w dalszym ciągu dostarczam (nowy wątek dotyczy wykorzystania byłego żandarma do napisania przy flaszce protokołu zeznań policjantki z KPP Legionowo, który to protokół Qui Pro Quo podsunął Komendzie Policji w Pułtusku.
W trakcie swojej służby w SB, WSI, SKW, Qui Pro Quo zdążył zniszczyć życie wielu osób i istotnie szarpnął autorytetem polskiego państwa. Być może z tej przyczyny Minister Obrony Narodowej zaproponował szefowi SKW, generałowi Januszowi Noskowi, przeniesienie go do Lublina Jednak oficer, który od lat kompromituje polskie wojsko, został zwolniony ze służby dopiero po incydencie afgańskim.
Numer 506 352 404 widnieje w wykazach połączeń znajdujących się w aktach sprawy sygn. akt II W 634/08 (Sąd Rejonowy w Legionowie). Numer został zarejestrowany przez operatora sieci w 2008 r. w trakcie mojej prywatnej rozmowy ze znajomym z Londynu. Nie było żadnego, uzasadnionego bezpieczeństwem państwa powodu, żeby oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego zajmował się naszymi rozmowami. Nie było też powodu, aby treści rozmów były wykorzystywane do legendowania kolejnych czynności operacyjnych.
Oprócz zagadkowego numeru telefonu, będącego w zasobach SKW lub Policji, operator sieci zarejestrował numery własne (tj. IMEI) urządzenia komórkowego, w którym zainstalowano numer abonencki 506 352 404. Podaję te numery IMEI: 353374-00-308082-9; 358372-01-985414-1 w nadziei, że zgłosi się ich właściciel prawny lub obecny użytkownik. Nie wiem, czy numery te należą do urządzenia typu IMSI Catcher lub innego kombajnu podsłuchowego, którym dysponuje Służba Kontrwywiadu Wojskowego lub Policja. Jednak takiej ewentualności nie wykluczam.
System operatora sieci zarejestrował jeszcze dane stacji bazowej, do której zalogowały się telefony ciekawskiego oficera lub urządzenie podsłuchowe. Podaję numer stacji bazowej w nadziei, że znajdzie się jej prawny właściciel: 0639 G. Na widok tych danych Prokurator Rejonowy w Legionowie dostał paraliżu, dlatego nie jest w stanie dobrać się do właścicieli telefonów i nieistniejącej w realu stacji bazowej 639G (sygn. akt 1Ds. 1003/08, PR w Legionowie). Prokuratury nadzorujące legionowską rejonówkę (nie wyłączając Prokuratury Generalnej) wymownie milczą, niczym odwróceni.
Od 2005 r. informuję policję i prokuraturę o procederze nieuzasadnionej inwigilacji; dowodzę, iż ujawniony w aktach licznych spraw karnych ciąg wydarzeń nie jest kwestią przypadku, a jedynie wypadkową bezprawnych czynów Qui Pro Quo oraz spolegliwych osób wokół niego skupionych ! Ponieważ policja i prokuratura zostały całkowicie sparaliżowane, podobnie jak w aferze Amber Gold, nie pozostaje mi nic innego, jak informować społeczeństwo o przestępstwach.
Niedawno zadzwoniłam na numer służbowy Qui Pro Quo, aby się wytłumaczył z procederu. Liczyłam, że przeprosi, wykaże skruchę, że się choć trochę zawstydzi.
W wywołanej rozmowie zapytałam Qui Pro Quo :
1. Dlaczego za pomocą sprzętu służącego do realizacji czynności operacyjno-rozpoznawczych, które mogą być realizowane jedynie w zgodzie z ustawą, wchodził w zasoby moich telefonów oraz telefonów moich znajomych, skoro nie zagrażamy bezpieczeństwu naszego kraju?
2. Dlaczego wpisywał (lub zlecał wpisywanie) w telefonach moich znajomych oraz moim sms-ów o treściach: „J”, „Jtj”?Co te treści miały oznaczać i dlaczego wkracza operacyjnie w moje i moich znajomych życie, skoro nie zagrażamy bezpieczeństwu państwa?
3. Dlaczego nakazał wpisanie (lub sam wpisał) w zasoby mojego telefonu, bez mojej wiedzy, wiadomość o treści „niedługo się zobaczymy” i dlaczego wpisał do folderu wysłane, wraz z tą wiadomością, numer telefonu użytkowany przez (jak potem sprawdziłam) policjanta Rafała Januchtę z KR Warsazawa II ?
Zdenerwowany i pozbawiony jakichkolwiek wyrzutów sumienia Qui Pro Quo odpowiedział mi: „Kobito, ty jesteś przegrana. Prokurator na tobie siedzi. Odwal się ode mnie” – po czym się rozłączył.
Po jakże znamiennej wypowiedzi Qui Pro Quo wykonałam połączenie na numer 22 684 61 19, należący do Szefa SKW. Ponieważ był już wieczór, odebrał oficer operacyjny. Przekazałam mu treść wypowiedzi Qui Pro Quo.
Zażądałam przekazania tej treści Szefowi SKW.
Prosiłam też o przekazanie Szefowi SKW prośby o sprawdzenie, czy en ich Qui Pro Quo posługiwał się numerem operacyjnym IMSISDN 506 352 404, widniejącym w aktach sprawy II W 634/08 (Sąd Rejonowy w Legionowie) i czy ten numer znajduje się w zasobach Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Zasugerowałam sporządzenie przez Szefa SKW zawiadomienia do Prokuratury w związku z pozaustawową działalnością oficera Qui Pro Quo, który, jako oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, ujawnił się przede mną szczegóły urządzeń, które SKW wykorzystuje do realizacji czynności operacyjnych.. Podkreśliłam, że działania Qui Pro Quo wyraźnie wykraczają poza ustawę i narażają bezpieczeństwo państwa.
Nie otrzymałam od Szefa SKW żadnych wyjaśnień. Nie otrzymałam nawet słowa: „przepraszam”, choć takie słowo padło niedawno z ust przedstawicieli b. WSI. Przeprosili mnie za to, że zareagowali niewłaściwie, gdy w 2005 r. poinformowałam tę służbę o zachowaniach tego oficera. Służba Kontrwywiadu Wojskowego powiela błąd WSI. Ten błąd tę służbę dużo kosztował, o czym przekonała się w 2013 r. (incydent agański). Jednak psychopatyczna osobowość Qui Pro Quo zapewne jeszcze nie raz da o sobie znać. Tak bowiem działa umysł tego Dżina.
.