Podczas niedawnej wizyty w Neapolu prezydent Andrzej Duda wyraził swoje zdanie na temat nękającego Europę problemu uchodźców. Cytując jego słowa : „Polacy są otwarci na wszystkich, którzy chcą do Polski przyjechać (…). Jeżeli ktoś będzie chciał przyjechać do naszego kraju, będzie uchodźcą, bo ucieka ze swojego kraju, gdzie zagrożone jest jego życie, zdrowie, to zapewniam, że zostanie przez nas przyjęty”. Zaznaczył również, że nikogo nie zamierza sprowadzać do Polski siłą. Oprócz uchodźców, niewyrażających chęci zamieszkania w naszej Ojczyźnie, „każdy, kto wybierze nasze państwo, przyjedzie do nas i będzie potrzebował pomocy, tę pomoc otrzyma”. Słowo „każdy”, w kontekście tzw. uchodźców z krajów arabskich i afrykańskich, wydaje mi się co najmniej dziwne w ustach polityka wywodzącego się z partii, której prezes […]
Podczas niedawnej wizyty w Neapolu prezydent Andrzej Duda wyraził swoje zdanie na temat nękającego Europę problemu uchodźców. Cytując jego słowa : „Polacy są otwarci na wszystkich, którzy chcą do Polski przyjechać (…). Jeżeli ktoś będzie chciał przyjechać do naszego kraju, będzie uchodźcą, bo ucieka ze swojego kraju, gdzie zagrożone jest jego życie, zdrowie, to zapewniam, że zostanie przez nas przyjęty”. Zaznaczył również, że nikogo nie zamierza sprowadzać do Polski siłą. Oprócz uchodźców, niewyrażających chęci zamieszkania w naszej Ojczyźnie, „każdy, kto wybierze nasze państwo, przyjedzie do nas i będzie potrzebował pomocy, tę pomoc otrzyma”.
Słowo „każdy”, w kontekście tzw. uchodźców z krajów arabskich i afrykańskich, wydaje mi się co najmniej dziwne w ustach polityka wywodzącego się z partii, której prezes wyraźnie zaznaczył, że nie zamierza wpuszczać do Polski nikogo, kto nie przeszedłby gruntownej weryfikacji. Prezydent, co prawda, w momencie objęcia stanowiska przestał być „człowiekiem partyjnym”, jednak jak to wygląda w praktyce każdy widzi. Abstrahując od kwestii uchodźców, kierunki polskiej polityki dużo trafniej da się przewidzieć wsłuchując się w wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego niż prezydenta Andrzeja Dudy, czy premier Beaty Szydło. Nie miejsce tu na rozważania o tym czy to dobrze czy źle. Jednak z obserwacji wynika, że ani jedna z teoretycznie „najważniejszych” osób w państwie, nie mówi niczego sprzecznego z linią i zamierzeniami prezesa PiS.
Jarosław Kaczyński to człowiek bardzo inteligentny i doświadczony polityk, o którego przebiegłości i wytrwałości świadczy najlepiej jego polityczna kariera. Tym bardziej dziwnymi jawią się niektóre z jego działań czy wypowiedzi. Pisałem ostatnio o swoim zniesmaczeniu, na wieść o przypisaniu przez niego większości Polakom hurra-euroentuzjazmu. Zakładam, że jestem euroentuzjastą (?), bo za szkodnika się nie uważam, a Kaczyński wyraźnie wytyczył granicę pomiędzy jednymi a drugimi. Dla niego ten kto wątpi w Unię Europejską jest szkodnikiem i tyle. Trudno, jakoś będę musiał z tym piętnem żyć, jednak kwestii wpuszczania do naszego kraju muzułmańskich imigrantów tak łatwo nie odpuszczę. Piszę tu o imigrantach, bo w większości nimi właśnie są. Niech prezydent Duda tak szczodrze szafujący naszą polską gościnnością rozróżni jednych od drugich. Zadanie wydaje się bardzo trudne, jeśli nie niewykonalne. Ostatnie problemy z pierwszą transzą tzw. uchodźców, mających trafić do Polski, świadczą o tym najdobitniej. Nie przyjechali, bo byli nie do sprawdzenia przez polskie służby. I całe szczęście. Na razie….
Niestety obecna sytuacja geopolityczna nie wróży najlepiej w tej kwestii i wydaje mi się, że prędzej czy później zostaniemy przymuszeni do wzięcia na siebie skutków imperialistycznej polityki USA i głupoty Niemców, którzy z narodu przez wiele lat zagrażającego bezpieczeństwu i suwerenności innych państw Europy, zmienili się w stado potulnych owiec podkładających się pod muzułmański nóż. Ciekawe tylko czy są „halal”. Ich kobiety na pewno, co widać po wzrastającej liczbie napaści seksualnych z udziałem śniadolicych chłopców, starających się najwyraźniej zniwelować niemiecki kryzys demograficzny.
Niestety siły zła skumulowane w eurokołchozie zmuszą niebawem polski rząd do wzięcia pod swe skrzydła „nieszczęśników” z Syrii i wielu innych krajów, w wyniku czego położone zostaną fundamenty pod stworzenie u nas społeczeństwa multikulturowego, będącego marzeniem europejskich lewaków. Prezydent Duda już delikatnie zmiękcza opinię publiczną, ciekawe kiedy premier Szydło przyzna się do kapitulacji przed Brukselą. Prezes w tej kwestii zapewne aż do końca pozostanie w cieniu, bo nie zaryzykuje utraty poparcia „twardego” elektoratu, który od miesięcy urabiany jest retoryką antyimigrancką i antyunijną. A przecież stanowcze NIE dla przyjmowania imigrantów, obok programu 500+, było jednym z głównych powodów wyborczego sukcesu PiS.
Obserwuję z niepokojem rozwój sytuacji, ponieważ bardzo zależy mi na jednolitości etnicznej i kulturowej naszego państwa. Nie raz już pisałem o tym, że są to nasze atuty, które w przyszłości mogą wywindować Polskę na czołową pozycję w Europie. Pogrążający się w dekadencji Zachód nawet nie dostrzeże, gdy padnie ofiarą własnej, błędnej polityki. Mam tylko nadzieję, że Polacy pozostaną tym razem mądrzy przed szkodą i nie dadzą się nabić w butelkę politycznej poprawności oraz wydumanych korzyści płynących z roztopienia się w wielokulturowej, wieloetnicznej i wielowyznaniowej ludzkiej masie.
Polityka PiS wygląda w tej kwestii, co najmniej niejednoznacznie. Nie po to jestem Polakiem, aby wyrzekać się kultury i wiary przodków. Nie po to Bóg obdarzył mnie rozumem, aby powielać błędy zachodnich społeczeństw. Na razie cała sprawa rozbija się przynajmniej teoretycznie o uchodźców, jednak wątpię, aby na tym się skończyło. Unia Europejska powstała na gruncie lewackich idei i te idee zamierza wprowadzić w życie. Gdy damy palec, weźmie całą rękę. Gdy ustąpimy w sprawach małych, jednak ideowo ważkich, pogrążymy się w otchłani szaleństwa, co pociągnie za sobą tragiczne w skutkach konsekwencje dla przyszłych pokoleń Polaków.
Źródło: lospolski.pl
Mam 34 lata. Mieszkam w Lęborku na pomorzu. Z wykształcenia jestem administratywistą. Ukończyłem Uniwersytet Gdański. Jestem żonaty i mam synka o imieniu Olaf. Moja małżonka ma na imię Aleksandra. Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Moja rodzina jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało :) Lubię pisać. Piszę co mi do głowy przyjdzie, począwszy od publicystyki a na poezji skończywszy. Pisanie to aktywność, która sprawia mi frajdę. Przekuwam swoje myśli w tekst, by podzielić się z Wami tym co czuję i jak widzę świat. Teksty są różne. Pomimo tego, że sprawiam wrażenie dość jednoznacznie określonego politycznie, nie radziłbym mnie szufladkować. Można się wtedy srogo pomylić.
2 komentarz