„…Kto Kaczyńskiego dotyka, ten znika”
25/08/2011
408 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Teraz uważa, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy
W wywiadzie udzielonym 12.08.br. dziennikarce „Dziennika Bałtyckiego” Leszek Miller, jako kandydat SLD do Sejmu z gdyńsko-słupskiego okręgu wyborczego, kreuje siebie na silnego człowieka lewicy i mogącego zrobić o wiele więcej, niż przeciętny poseł. Jako bowiem przed byłym premierem otwierają się przed nim drzwi gabinetów dla wielu nieosiągalnych. Już nie twierdzi, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. Teraz uważa, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy
Podziwia Tuska za utrzymywanie przez tak długi czas swej partii na wysokim poziomie poparcia, dodając przy tym że w dużej mierze jest to zasługa przed obawą recydywy IV RP. Bo przecież w ogóle PiS nie jest dla tego zasłużonego i wiernego działacza PZPR, członka KC, normalną partią polityczną. Jest wrogiem liberalnej demokracji, nieaprobującą III RP, kontestującą jej władze publiczne. A jej prezes wyprowadził ją poza Polskę, gdzie chce budować nową Polskę.
I na tym nie skończył odnośnie JK. Zapytany bowiem o śmierć Andrzeja Leppera powiedział: -…..Jeżeli ludzie zobaczą cię w rządowych limuzynach, pięknych gabinetach, świetnie skrojonych i drogich garniturach, powiedzą: ty już nie jesteś nasz, już nas zdradziłeś. Ale on uważał inaczej, a przede wszystkim zapomniał, że kto Kaczyńskiego dotyka, ten znika.
Zastanawiam się, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński nie mógłby pozwać L. Millera do sądu za te słowa, które raczej jasno mogą sugerować, że JK jest jakimś chodzącym złem, mogącym wyprawić w zaświaty każdego, kto się z nim zetknie.
Leszek Miller zapomina, że gdyby w Polsce nie było układu okrągłostołowego i grubej kreski, to zarówno on jak i jego partyjni towarzysze, co najwyżej walczyliby dzisiaj o miejsca przy śmietnikach, a nie do Sejmu.