W głównych wydaniach wiadomości wieczornych w 3 mainstreamowych telewizjach pochylono się z troską nad „politycznymi” kazaniami świątecznymi.
Zgroza! Jak ci księża mogą wtrącać się do polityki??? Cóż, stara to śpiewka.Tak było za PRL, tak było w pierwszych latach III RP, gdy religia wchodziła do szkół, „czarni " pchali sie do koszar ( na kapelanów), a narodowa prawica ośmielała się sięgać po władzę. Wtedy i teraz dawano słuszny odpór medialny, pokazywano Kościołowi miejsce w szyku , a opinię publiczną nakręcano, jak zabawkę, w kierunku niechęci do „obciachu" , jakim jest katolicyzm, tradycyjne wartości, Bóg, Honor i Ojczyzna i tym podobne „pierdoły”, jak to określano. Po prostu, jak pisano na murach pod wpływem tej propagandy: „ księża na księżyc"…
A ja sobie pomyślałem, że gdyby w naszych czasach żył ksiądz Piotr Poweski zapewne uznano by go za oszołoma , który bez żadnej, ale to żadnej potrzeby upolitycznia Kościół, który w czasie swoich kazań miesza się do polityki i zamiast zajmować się religią krytykuje władze państwowe.. . Cóż, ksiądz Poweski ma szczęście, że żył w czasach I Rzeczypospolitej , a nie w czasach III RP. A i wtedy chciano go szczuć psami.
Dodam tylko, że jezuita, ks. Piotr Poweski przybrał pseudonim: Piotr Skarga. W rzeczy samej: jego głos był skargą… A dzisiaj ks. Skarga miałby przechlapane! Zrobili by z niego szybko „wroga ludu" i obskuranta, faceta z „kościoła toruńskiego”, księdza „od Rydzyka".
Na pocieszenie: kto dziś, po kilku wiekach, pamięta tych nicponiów, którzy chcieli „obić " (jak mówią źrodła historyczne) kaznodzieję Piotra Skargę? Z nazwiska – nikt. A wszyscy pamiętamy i szanujemy ks. Piotra. Za kilkaset lat będzie to samo…