Wizyta Patriarchy Cyryla I w Warszawie i w Polsce przyniesie błogosławione owoce, jeśli uda się nam wspólnie odnieść się do tej bolesnej przeszłości naznaczonej dramatami i męczeństwem komunizmu, a z drugiej strony
– wspólnie przyczynić się do tego, aby miejsce Ewangelii w świecie było bardziej widoczne.
A tu dramatyczne głosy słuchaczy.
Rozmowa z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, biblistą i konsultorem Rady Episkopatu Polski ds. dialogu religijnego.
Od 16 do 19 sierpnia br. naszą Ojczyznę odwiedza Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I. Przyjeżdża na zaproszenie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Księże profesorze, czy w sytuacji aktualnych nieporozumień i zranień na tle historycznym jest możliwe dojście do porozumienia?
Ja myślę, że tę wizytę można rozważać na różnych płaszczyznach, ale wyróżniłbym trzy najbardziej podstawowe – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a więc ustawienie tej wizyty w perspektywie czasu. Co dotyczy przeszłości, relacje między Polakami a Rosjanami są naznaczone różnymi zaszłościami, które sięgają aż początków XVII wieku. Wiemy, że Polacy krótko byli na Kremlu, natomiast później Rosjanie byli znacznie dłużej w Polsce. Trwały zabory i głównie z tym nam się to kojarzy. Trwa pamięć o rozbiorach aż po dzień dzisiejszy. Przypomnijmy, że po stronie rosyjskiej to caryca Katarzyna dokonała rozbiorów – z pochodzenia Niemka urodzona w Szczecinie. Natomiast ten wymiar przeszłości ma jeszcze jedno uwarunkowanie. Po I wojnie światowej, a dokładnie po rewolucji bolszewickiej, relacje polsko-rosyjskie nabrały nowego kształtu, dlatego że najpierw Rosja carska, a później Polska, znalazły się pod panowaniem komunizmu. W związku z tym tego, co się wydarzyło po roku 1917, nie można rozpatrywać dokładnie w takich samych kategoriach, bo pamiętajmy, że Rosjanie też przeszli gehennę komunistyczną, że wymordowano dziesiątki milionów ludzi, że zginęły dziesiątki tysięcy duchownych prawosławnych, zarówno kapłanów, jak i zakonników i zakonnic, że Cerkiew ucierpiała bardzo mocno w latach 20. i 30., że została zdziesiątkowana i upokorzona i ten stan trwał aż do lat 90. XX w. Tu mamy jedno wspólne wyzwanie, a mianowicie, że oba Kościoły i oba narody stawiają mocniej niż ktokolwiek inny pytanie o naturę komunizmu. Czym był ów międzynarodowy socjalizm, który poczynił takie spustoszenia w Rosji carskiej, a później w Związku Radzieckim oraz poczynił takie ogromne spustoszenia w Polsce? To pytanie jest odsuwane na daleki plan, rzadko kto zastanawia się nad naturą komunizmu, tymczasem we wzajemnych relacjach polsko-rosyjskich to pytanie i ta kwestia wychodzi jako jedna z pierwszoplanowych.
Drugi wymiar to jest teraźniejszość. Jest ona także naznaczona zaszłościami, a wydaje się, że jedną z nich jest katastrofa smoleńska. Otóż, intryguje nas, martwi i smuci nie to, co o tej katastrofie i jej okolicznościach wiemy, ale raczej to czego nie wiemy. Pod tym względem jest bardzo dużo do zrobienia. Oczywiście, nie jest to sprawa pomiędzy Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną, tym niemniej Kościół i Cerkiew mogą się przysłużyć do tego, abyśmy poznali więcej prawdy niż znamy do tej pory. Obie strony mają wrażenie, że nie znają tego, co mają prawo i powinny wiedzieć. Nie można więc wyobrazić sobie współczesnych relacji polsko-rosyjskich bez tego uwarunkowania, bez pamięci o tym, co wydarzyło się 10. kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Chodzi o to, aby ten dramat nas nie dzielił ani nie różnił, lecz abyśmy uświadomili sobie, że obydwa narody są w jakimś sensie, choć w różny sposób, ofiarami tej katastrofy przez to, że jesteśmy ofiarami niewiedzy, ignorancji, manipulacji i jest to coś, na co wspólnie powinniśmy powiedzieć „nie”.
Ksiądz Profesor mówił także o wymiarze przyszłości. Czy są jakieś inicjatywy, działania, które możemy podjąć wspólnie dla dobra obydwu Kościołów?
W tym wymiarze wyzwania dla nas są mocno wyczuwalne i widoczne, a wskazał na nie bardzo słusznie, zarówno ks. abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, jak i Patriarcha Cyryl I. Chodzi o to, że współcześni chrześcijanie – katolicy w Polsce i prawosławni w Rosji – stają wobec niezwykle trudnego problemu laicyzacji, sekularyzacji, spłycenia życia społecznego i religijnego, ataków wymierzanych w doktrynę, a nade wszystko w moralność chrześcijańską. Tutaj chrześcijanie różnych wyznań mogą, a nawet powinni się przeciwstawić i działać wspólnie. Tu okazuje się, że Kościół katolicki w Polsce z Cerkwią rosyjską znajduje wspólny język i może skutecznie działać, czego nie można powiedzieć o tzw. ekumenizmie ze wspólnotami protestanckimi. Wiele takich wspólnot zabrnęło w sprawach etycznych, a nieraz i doktrynalnych, tak daleko, że właściwie mówienie wspólnym głosem jest niemożliwe. W przypadku rosyjskiej Cerkwi prawosławnej jest możliwe i niezwykle potrzebne mówienie wspólnym głosem w sprawie fundamentalnych wartości chrześcijańskich oraz miejsca Ewangelii we współczesnym świecie.
Podczas tej wizyty zostanie podpisane orędzie do narodu polskiego i do narodu rosyjskiego. Czy takie kroki są konieczne?
Przede wszystkim pamiętajmy, że jest to drugi dokument podpisywany z naszym sąsiadem. Rosja nie jest gdzieś na innym kontynencie, choć jej terytoria rozciągają się także w Azji, ale jest naszym bezpośrednim sąsiadem i obecna granica polsko-rosyjska znajduje się od Warszawy nieco ponad 200 km. Jest to sąsiedztwo, które wymaga klarowności i kroków w budowaniu pewnych więzów, by nie powiedzieć budowania przyjaźni, bo jesteśmy narodami słowiańskimi. Rola Kościoła jest tu ogromna, gdyż nie porusza się on na płaszczyźnie politycznej, ale na płaszczyźnie duchowej i to co najważniejsze dokonuje się w ludzkim sercu, w ludzkim sumieniu. W związku z tym oddziaływanie tego dokumentu jest silniejsze niż jakakolwiek polityczna wypowiedź. My w czasie PRL-u widzieliśmy naszych przywódców, którzy obściskiwali się z przywódcami radzieckimi, nasłuchaliśmy się o wiecznej przyjaźni i kto jest starszy, ma to wszystko w głowie. Nie o takie gesty i uściski tu chodzi, jakie miały miejsce w Warszawie na dworcu, na lotnisku czy w Białowieży, lecz chodzi o budowanie pomostów wzajemnego zrozumienia i – gdzie jest to możliwe – także współpracy.
Dokument został opracowany i będzie przedstawiony przez najwyższej rangi przedstawicieli Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej w Rosji. Czy można go porównać do słynnego listu „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”?
Myślę, że jest to dość trafne porównanie – aktualne porozumienie a list biskupów polskich do biskupów niemieckich. Mimo wszystko tamten list nie miał aż takiej rangi. To biskupi polscy 20 lat po II wojnie światowej wyciągnęli rękę do biskupów niemieckich, mówiąc: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Ta druga część zwrotu wielu Polakom wydawała się swoistą prowokacją i tak była przedstawiana przez państwowe środki przekazu. Okazało się jednak z czasem, że one wykuły nową przyszłość między Polakami a Niemcami. Teraz mamy do czynienia z rzeczywistością dużo głębszą i o wiele dalej posuniętą. To nie jeden Episkopat pisze do drugiego i czeka na odpowiedź, ale obydwa Episkopaty dokonały wcześniej zbliżenia, podejmowały wcześniej kontakty i dokonywały uzgodnień, a teraz doszły do porozumienia i przygotowały wspólny dokument. Nie musimy już czekać na odpowiedź z drugiej strony, ale musimy czekać na reakcję wiernych po obydwu stronach! Spodziewamy się, że ta reakcja będzie taka jak duch tego dokumentu tzn. będzie miała przede wszystkich charakter duchowy, religijny, teologiczny, etyczny, moralny, bo to są dobra, które ten dokument i podpisujący go starają się osiągnąć.
Jakie znaczenie ma podpisanie tego dokumentu i jaką rangę ma ten dokument?
Treść tego dokumentu powinna dać do myślenia katolikom i chrześcijanom innych wyznań w Polsce oraz prawosławnym i chrześcijanom innych wyznań w Rosji. Jedni i drudzy mamy coś do zrobienia, dlatego dobrze będzie wsłuchać się w głos biskupów katolickich i prawosławnych i dobrze będzie ten dokument wziąć sobie do serca.
Księże profesorze, a czy możemy traktować tę wizytę Cyryla I w Polsce jako część realizacji planów Ojca Świętego Jana Pawła II?
Można to ustawić na dwóch biegunach. Z jednej strony – szkoda, że tak późno i z naszej perspektywy szkoda, że Jan Paweł II, który tak bardzo pragnął stanąć na rosyjskiej ziemi, nie mógł tego dokonać, aczkolwiek przelatywał nad rosyjskim terytorium podczas swoich pielgrzymek na Daleki Wschód. Wysyłał wtedy też telegramy do przywódców Rosji, a także spotykał się z przywódcami Związku Radzieckiego, a później Rosji, z Michaiłem Gorbaczowem. Te kontakty istniały, choć nie było ich na tak wysokim szczeblu na poziomie kościelnym. Myślę, że z tego punktu widzenia jest szkoda, bo wiele rzeczy można było osiągnąć znacznie wcześniej. Jednak pamiętamy przysłowie, które mówi, że lepiej późno niż wcale.
Jakie znaczenie ma ta wizyta, zarówno dla wiernych Kościoła katolickiego w Polsce, jak i dla prawosławnych z Cerkwi rosyjskiej
Dobrze, że doczekaliśmy się tych odwiedzin i są to odwiedziny na terenie Polski, dlatego że przybywa do nas Patriarcha Moskwy i Wszechrusi – człowiek, który na rozległym terytorium Rosji liczącym sobie ok. 200 mln wiernych, jest osobą znaczącą i szanowaną. Dobrze, że przybywa do nas, bo to nam pokazuje ekumenizm w praktyce i jego konkretne skutki. Myślę, że szacunek, jaki mu okazujemy, pod wieloma względami przypomina to, co się wydarzyło podczas pielgrzymek Jana Pawła II i pielgrzymki Ojca Świętego Benedykta XVI. To jest bardzo ważne i dobrze, że atmosfera tej wizyty jest sprzyjająca pojednaniu. Sam patriarcha dał poznać, że zna to co się dzieje w Kościele katolickim w Polsce, że ceni sobie polską duchowość i pobożność katolicką, że wie także o codziennej współpracy między katolikami a prawosławnymi – pamiętajmy, że w Polsce, a zwłaszcza przy wschodniej granicy żyją tysiące prawosławnych, więc to jest znacząca grupa wiernych. To są sprawy bardzo ważne, które sprawiają, że ta wizyta jest godna najwyższego uznania.
Jakim więc owoców tej wizyty oczekujemy?
Wizyta Patriarchy Cyryla I w Warszawie i w Polsce przyniesie błogosławione owoce, jeśli uda się nam wspólnie odnieść się do tej bolesnej przeszłości naznaczonej dramatami i męczeństwem komunizmu, a z drugiej strony – wspólnie przyczynić się do tego, aby miejsce Ewangelii w świecie było bardziej widoczne.
Bardzo dziękuję, Księże Profesorze, za rozmowę.
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas