Głośna jest sprawa usunięcia krzyża z Sejmu.
To nie pusty znak, a symbol największego ludzkiego poświęcenia dla dobra innych ludzi wynikający z miłości bliźniego.
Czy jest zatem zasadne, aby znajdował się w Sejmie – tej zgrai najbardziej wyrafinowanych egoistów i po części zboczeńców – bo chyba takie określenie nie przekracza zgodności ze stanem faktycznym?
Jestem zdania, że każdorazowo Sejm nowej kadencji powinien stanowić, czy krzyż ma być odniesieniem dla sejmowych dyskusji i stanowionego prawa.
Jeśli wybierani są ludzie, nie mający żadnych powiązań z chrześcijaństwem, a etykę z tym związaną mają w "głębokim poważaniu" , Krzyż na sali sejmowej jest obrazą dla chrześcijan i tylko formą okłamywania społeczeństwa odnośnie intencji.
Intronizacja – jest takim samym wyborem; jeśli Chrystus zostanie „obrany” Królem Polski – to oznacza jedynie, że społeczeństwo chce organizować współżycie społeczne i instancje tegoż życia, zgodnie z nauką Chrystusa. Żadna „żandarmeria religijna” nie będzie organizowana – bo to, jak chcemy żyć zależy od nas samych.
I, jeśli zdarzają się odstępstwa od zasad, to nie znaczy, że odrzucamy zasady – to znaczy, że do nich jeszcze nie dorośliśmy.
Zaś brak krzyża, ale też Intronizacji – oznacza, że te zasady są odrzucane.
Chcę tu wskazać na podstawowy konflikt ideowy, który można zapisać jako stosunek do Praw Miłości:
Prawa Miłości są nam, jako ludziom ZADANE – czyli mamy zrozumieć i wdrożyć, a nie są NADANE – czyli takie, które mamy tylko wykonywać.
To różnica między judaizmem, a chrześcijaństwem. Widoczna także w postawie hierarchii KRK.
Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.