Bez kategorii
Like

Krzysztof Feusette: Czas palikoturbanów.

24/10/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Sieroty po Urbanie odnalazły duchowego ojca

( wpis na studenta kopiuj-wklej )

0


 

Wyborczy wynik Palikota, choć może wywołać reakcje identyczne jak po przedawkowaniu bimbru albo spożyciu chałwy z majonezem, nie powinien zaskakiwać.
Jeśli komuś się wydawało, że nie ma w Polsce ludzi, którzy lubią lżyć osoby wierzące w Boga, a nie w Jaruzelskiego, poniewierać starszymi tylko dlatego, że są niedołężni i się nie odwiną, drwić z rozpaczy tych, którzy stracili najbliższych, albo pluć na wszystko, co jeśli nie święte, to chociaż godne szacunku, był bardzo naiwny. Są takie jednostki w Londynie, są i w Lądku-Zdroju. Nie zapomnę koleżanki z podstawówki, która dzień po odnalezieniu zmasakrowanych zwłok księdza Jerzego Popiełuszki powtarzała, że „bardzo mu dobrze, bo sam się prosił”. Jej mama uczyła nas fizyki, młoda musiała te mentalne ekskrementy wynieść z domu, a ja zrozumiałem, że są na świecie ludzie i taborety. Nie wiem, ile z tych ostatnich głosowało na Ruch Palikota, ale wiem, że część zrobiła to z czystej nienawiści.
Do PiS, Kaczyńskich, katolików, moherów, każdego, kto wierzy w wolną Polskę, a nie wielką Rosję, w prawdę, a nie kłamstwa Palikota o tym, że „wszyscy na pokładzie tupolewa byli pijani”. Co ciekawe, nikt z PO nie stanął po tych słowach w obronie śp. Sebastiana Karpiniuka czy śp. Grzegorza Dolniaka. Łatwiej było Schetynie wołać na pogrzebie „Seba!”, niż spacyfikować chama, którego wcześniej uczyniono wiceszefem partii. Po katastrofie Palikot założył zerówki i drwił z „przemiany Jarosława Kaczyńskiego” po śmierci brata, bratowej i wielu przyjaciół.
Dowiedzieliśmy się, że jest wielkim kompanem Bronisława Komorowskiego, z którym jeździł na Białoruś zabijać głuszce (cóż za determinacja, w Polsce te ptaki są pod ochroną). Mówił, że katastrofa zdecyduje o najbliższych pięciu latach w polityce, i od razu zaczął pluć, wyciągając z rękawa już nie tylko świński łeb, ale całą resztę w postaci Dominika Tarasa.
Wreszcie nastał czas rozbijania (nigdy nie uwierzę, że bez porozumienia z Tuskiem) niemrawego SLD, który, chwała mu za to, nie chciał sięgać do komunistycznych instynktów. I tak sieroty po Urbanie odnalazły duchowego ojca.
Dorzućmy do tego dzieciaki na dopalaczach, koła gospodyń miejskich żyjące plotkami o chorobie satanisty, a także wielkie zaangażowanie Moniki Olejnik – i mamy 10 proc. poparcia.
 
Za http://blog.rp.pl/feusette/2011/10/24/czas-palikoturbanow/
 
0

MacGregor

moherowy J23 na angielskiej prowincji

463 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758