W pana od wuefu jakby coś wstąpiło. Do tej pory chłopcom z szóstej a robił od czasu do czasu trochę gimnastyki, ale zazwyczaj pozwalał im grać w piłkę nożną na zajęciach.
W pana od wuefu jakby coś wstąpiło. Do tej pory chłopcom z szóstej a robił od czasu do czasu trochę gimnastyki, ale zazwyczaj pozwalał im grać w piłkę nożną na zajęciach. Zresztą, grający twierdzili, że i tak podczas gry używają wszystkich mięśni. Nawet na bramce.
I jakoś tak tuż po Nowym Roku pan od wuefu stwierdził, że nie będzie już żadnego grania w piłkę. Będzie za to gimnastyka.
– Łeeee! – jęknęła zrezygnowana męska część szóstej a.
– Do roboty! – zagrzmiał pan od wuefu i zagonił chłopców do biegania, skakania, zwisania i podciągania się.
Po kilku lekcjach co słabsi zaczęli odpadać i przynosić zwolnienia z wuefu. Reszta zaciskała zęby licząc, że wkrótce pan od wuefu się opamięta i sytuacja wróci do normy. Ale nie. Pan od wuefu chodził chmurny, ciągle krzyczał, a co najgorsze, tak wyśrubował kryteria, że nikt nie mógł ich spełnić.
– Bez sensu to wszystko – narzekali chłopcy, widząc, że ich wysiłki szły na marne.
– Ćwiczyć! Ćwiczyć! – krzyczał tak miły do niedawna pan od wuefu, kopał ze złością piłki, a razem nawet będąc w amoku wytarł buty w kurtkę okularnika z trzeciej ławki. No i miarka się przebrała, mama okularnika przyszła do szkoły. Najpierw skrzyczała pana od wuefu machając mu przed oczami pobrudzoną kurtką a potem zażądała wyjaśnień.
– Czego? – spytał trochę wystraszony pan od wuefu.
Mama okularnika oświadczyła, że syn jej powiedział, jakich wyników sportowych oczekuje się od niego na lekcjach wuefu. Ona to sprawdziła korzystając ze swoich kontaktów. I okazało się, że pan od wuefu narzucił uczniom podstawówki kryteria dla uczniów szkół średnich.
– To jest świństwo – jęknął umęczony Łukaszek i dostał naganę do dziennika.
– Czy pan zwariował?! – syczała wściekle mama okularnika. – Przecież pan ich zadręczy! To są dzieci!
– One i tak pójdą kiedyś do szkoły średniej – upierał się pan od wuefu.
– Może nie pójdziemy – wtrącił się okularnik.
– I co będziesz robił ty głąbie? – spytał lekceważąco Gruby Maciek.
– Uczył wuefu!
Tylko obecności swojej matki okularnik zawdzięczał to, że nie dostał nagany. Aby jednak jakaś równowaga była zachowana dostał ją Gruby Maciek, udowadniając tym samym, że świat nie jest sprawiedliwy.
– Proszę pana! – zaatakowała znów mama okularnika przedkładając argumenty, że kryteria szkół średnich są dla ich uczniów i powinny obowiązywać w szkołach średnich a nie wcześniej. W szkołach podstawowych powinny być kryteria szkół podstawowych. I swój przydługi wywód zakończyła pytaniem, czy pan od wuefu zrozumiał co mówiła.
– Tak – odparł pan od wuefu. – Ale dzięki tym wyższym kryteriom będziemy lepsi. Uczniowie szkół średnich będą się liczyć z moimi uczniami. Panowie od wuefu ze szkół średnich będą się ze mną liczyć. Zajmiemy należne sobie miejsce…
Mama okularnika zatupała nogami, powtórzyła swoje argumenty, a widząc, że nie skutkują zaciągnęła pana od wuefu do dyrektora.
– No! To koniec z tą gimnastyką! – uradowała się szósta a. Napluła panu od wuefu do kawy, wyciągnęła piłkę i zaczęła grać w nogę. Patrząc na nich nikt by się domyślił, że przed dziesięcioma minutami ci chłopcy umierali ze zmęczenia.
Na następnej lekcji wuefu chłopcy poszli po piłkę.
– Nie ma żadnego grania – odparł szorstko pan od wuefu. – Będzie gimnastyka!
– Ale… Ale moja mama… Pan dyrektor… – jąkał się zaskoczony okularnik.
– Pan dyrektor kazał ćwiczyć dalej – rzekł z satysfakcją pan od wuefu. – I to według kryteriów dla szkół średnich!
– Chcemy rozmawiać z panem dyrektorem – oświadczył Łukaszek.
– Proszę bardzo, ale ostrzegam! Odrobicie ten czas po lekcjach!
– Nic nie rozumiem, mama mówiła, że załatwiła – tłumaczył się okularnik, kiedy biegli korytarzem. Wpadli do sekretariatu, zignorowali rozpaczliwe wysiłki pani sekretarki usiłującej ich zatrzymać i wdarli się do gabinetu pana dyrektora. Pan dyrektor desperacko zaczął klikać myszką, potem wyłączył monitor od komputera a na koniec powiedział, że gorzko pożałują tych wygłupów i spytał o co chodzi.
– O wuef – odezwał się Gruby Maciek. – Mieliśmy już nie ćwiczyć według tych tam coś tam dla szkół średnich!
Pan dyrektor wstał, podszedł do nich, przyjrzał się im uważnie. Następnie podszedł do okna, założył ręce do tyłu, spojrzał w dal i rzekł półgłosem:
– Dyrektorzy szkół średnich liczyliby się ze mną…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!