Dla Platformy i premiera Tuska sprawa Amber Gold i Marcina P., może być tym czym dla SLD i premiera Millera, była afera Rywina, zwłaszcza, że pojawiły się już informacje, że być może firma ta i sam jej właściciel, wspierali fundusz wyborczy PO.
1. Mija zaledwie dwa tygodnie różnego rodzaju działań instytucji państwowych spowodowanych ogłoszeniem przez zarząd likwidacji spółki Amber Gold i coraz wyraźniej widać, że mieliśmy tutaj do czynienia ze swoistą opieką tych instytucji (czyli klasyczną kryszą) nad przestępczą działalnością tej firmy.
Były to działania opiekuńcze nad działalnością tej spółki zarówno aparatu sądowniczego, urzędów prokuratorskich, aparatu skarbowego, a także polityków Platformy i być może ludzi byłych służb specjalnych.
Co więcej wygląda na to że słynny już Marcin P. to klasyczny „słup”, bo trudno sobie wyobrazić aby 28-letni człowiek ze średnim wykształceniem ekonomicznym mający na koncie 9 wyroków skazujących i jeszcze parę lat temu zupełnie bez grosza przy duszy, był w stanie poprowadzić firmę, która jak mówią anonimowo agenci ABW, przez 2,5 roku mogła wykazać się blisko 2 mld zł obrotów.
2. Minister Jarosław Gowin pofatygował się aż do Gdańska aby tam na konferencji prasowej powiedzieć, że w tej sprawie popełnili „błędy” tylko sędzia sądu rejonowego w Gdańsku i dwaj kuratorzy sądowi.
Ponadto zdaniem ministra powodem zarejestrowania przez człowieka wielokrotnie skazanego aż 10 różnych spółek z jego udziałem w zarządzie lub w radzie nadzorczej, był brak wglądu do Krajowego Rejestru Skazanych przez sędziów rejestrowych.
Ale przecież nawet dla średnio rozgarniętego człowieka jasne jest to, że 28 -letni Marcin Plichta (vel Stefański ), człowiek z 9 wyrokami (wszystkie w zawieszeniu między innymi za wyłudzenia w ramach spółki Multikasa, a także za wyłudzenia kredytów na podstawione osoby), nie może przez ponad 3 lat być szefem spółki, która gromadzi bez zezwolenia wkłady 8 tysięcy klientów przynajmniej na sumę 80 mln zł, w sytuacji kiedy co najmniej klika instytucji wie o jego kryminalnej przeszłości.
Tylko istnieniem wspomnianej kryszy można tłumaczyć fakt, że gdańska prokuratura mimo doniesienia Krajowego Nadzoru Finansowego w 2009 roku, umarza postępowanie wobec Amber Gold, a po odwołaniu się do sądu przez KNF i uchyleniu tego umorzenia, zajmuje się ponowie sprawą dopiero po upływie ponad 2 lat.
3. Teraz dochodzi jeszcze wątek działalności służb skarbowych. Każdy kto prowadził nawet najmniejszych rozmiarów działalność gospodarczą doskonale wie, że po złożeniu pierwszej deklaracji skarbowej, właściwy dla tej działalności urząd skarbowy już bardzo upomina się o następne, a jeżeli działalność jest większych rozmiarów to szybko się nią interesuje właściwy Urząd Kontroli Skarbowej (tzw. policja skarbowa).
W przypadku Amber Gold mimo ogromnych rozmiarów działalności urząd skarbowy zainteresował się dopiero po blisko 3 latach tyle tylko, że rozpoczął kontrolę tej firmy w styczniu tego roku, a dokumenty do niej zabrał ze spółki w połowie sierpnia, kiedy to jej zarząd zapowiedział jej likwidację.
4. Ogromna skala działalności samej Amber Gold (jak wspomniałem blisko 2 mld zł obrotów w ciągu niecałych 3 lat) a także podmiotów z nią powiązanych (choćby powstałych dosłownie z niczego OLT Express), pozwala przypuszczać, że była to prowadzona na dużą skalę pralnia pieniędzy pochodzących z nielegalnych interesów prowadzonych w kraju i za granicą i to na pewno nie przez Marcina P.
Zaangażowanie do tych interesów syna premiera Tuska, a także jak napisał wczorajszy tygodnik Gazeta Polska kiedyś bliskiego współpracownika Jana Krzysztofa Bieleckiego i wsparcie udzielane spółce przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i innych prominentnych polityków Platformy, dawało spółce polityczną kryszę.
Rozwikłać te wszystkie powiązania może tylko sejmowa komisja śledcza i jest duża szansa na to, że powstanie w tym Sejmie skoro chce jej jak jeden mąż cała opozycja, a także i koalicyjny PSL, co wyraził zarówno wicepremier Pawlak jaki były marszałek Józef Zych.
Jeżeli taka komisja powstanie to dla Platformy i samego premiera Tuska sprawa Amber Gold i Marcina P., może być tym czym dla SLD i premiera Millera, była afera Rywina, zwłaszcza, że pojawiły się już informacje, że być może firma ta i sam jej właściciel, wspierali fundusz wyborczy tej partii.