Paul Krugman zaciekle rywalizuje o miano największego ekonomisty i alterglobalisty z innym guru współczesnej ekonomii i również Noblistą – Josephem Stiglitzem.
Ledwo co ten drugi obwieścił światu, że oszczędności są „receptą na więcej bezrobotnych, większą recesję, spowolnienie wzrostu i upadek gospodarki” a już ten pierwszy popisał się twierdzeniem, że prawdziwym problemem nie są zbyt duże wydatki w zadłużonych krajach, lecz zbyt małe wydatki w całej Europie”?
W filozofii marksistowskiej jak coś wydawał o się nielogiczne, było tłumaczone „dialektyką”. Skoro w Europie wszystkie kraje są zadłużone, to jakim cudem wydatki całej Europy mogą być zbyt małe?
„W odpowiedzi na nieuchronny i napędzający recesję wzrost deficytów zażądano, by wszystkie rządy – a nie tylko kraje zadłużone – ograniczyły wydatki i podniosły podatki. Ostrzeżenia, że może to pogłębić kryzys, zignorowano”- twierdzi Pan Profesor Krugman. Ale nie podaje przykładu kraju „nie zadłużonego”. Trudno się temu milczeniu dziwić, bo poza Chinami wszystkie kraje są zadłużone.
Oczywiście Pan Profesor jak na alterglobalistę przystało potwierdza, że „system bankowy wymknął się spod kontroli” i dodaje w tym samym zdaniu: „a dług narastał błyskawicznie”. Nie wyjaśnia jednak o jakim długu mówi. Przecież nie o długu jednych instytucji finansowych wobec drugich, które „wymknęły się spod kontroli” tylko o długu państw, który „wymknął się spod kontroli”. Ale jak pisze Noblista – alterglobalista „w Europie jedne kraje udzielały pożyczek drugim, kredyty z Niemiec płynęły do południowej Europy (…) duża część tych kredytów trafiała do sektora prywatnego, a nie rządowego”.
Jeśli tak, to skąd się wzięły długi rządów? Średni stosunek długu do PKB wynosił w 27 krajach UE w roku 2008 62,5%. W roku 2004 czyli w roku rozszerzenia Unii wynosił 62,3 – czyli że się utrzymywał przez lata na podobnym poziomie. Natomiast na koniec 2010 wzrósł do 80,1!!! W Niemczech z 66,7% do 83,2%!!! We Francji z 68,2% do 82,3%. W Polsce z 47,1% do 54,9%.
Rozumiem, że jak się jest Noblistą, to na liczby nie ma już potrzeby zwracać specjalnej uwagi. Ani na logikę. Mnie to specjalnie nie przeszkadza, gdyby nie fakt, ze ci, którzy nie zwracają uwagi ani na arytmetykę, ani na logikę, nie zwracali aż tak wielkiej uwagi na „ratowanie rynków finansowych” poświęcając podatników i realną gospodarkę.