Kreska wyborcza.
02/04/2011
456 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Celebryci są dla Władzy, jak wytresowane pieski (przepraszam wszystkie pieski).
A Władza dla Celebrytow -jak matka.
Ha! Ale się nabraliście! Tekst wcale nie jest o staropolskiej, szlacheckiej, a dawanej na konkretnego kandydata w wyborach kresce.
Ten tekst o innej zupełnie kresce jest, choć też wyborczej.
Ale zanim sprawa się wyjaśni, trochę cierpliwości:
Co celebryci (wszelcy – naukowi, estradowi, mediowi, ba, nawet duchowni – wszelcy) lubią najbardziej?
– Kasę, oczywiście.
No dobrze, a jak z kasą krucho (bo kryzys, jednak kryzys, a nie żadne spowolnienie…)?
– Zabawić się dobrze lubią.
A jak zabawić?
– A tak, żeby było i ostro i zajebiście (bez dąsów proszę – tu sami pełnoletni) i do tego na większym luzie (eufemizm) niż plebsowi wolno.
Co robi celebryta, kiedy mu Władza kasy nie gwarantuje, a zabawić się na maksa zabrania?
– Celebryta się wtedy obraża. Na Władzę obraża.
Co wtedy robi Władza, zwłaszcza , gdy wybory za pasem i tych speców od nawijania plebsowi makaronu na uszy, potrzebować na gwałt (nomen omen) będzie ?
– Pozwala się celebrytom zabawić tak jak lubią, a tym najbardziej pyskatym – coś tam do portfela w postaci ekstra fuchy wsunie.
Uchwalenie ustawy , pozwalającej na posiadanie niewielkich ilości narkotyków na własny użytek powinno być przez celebrytów (wszelkich – naukowych, estradowych, mediowych, ba, nawet duchownych – wszelkich), przyjęte z
A/ aprobatą
B/ wdzięcznością
To co, wiecie już Państwo, o jaką to kreskę chodzi ?