Mama Łukaszka krążyła nerwowo po mieszkaniu czekając aż wszyscy wyjdą. Wreszcie, gdy została sama, podeszła do telefonu.
Mama Łukaszka krążyła nerwowo po mieszkaniu czekając aż wszyscy wyjdą. Wreszcie, gdy została sama, podeszła do telefonu. Wahała się przez dłuższą chwilę, w końcu jednak sięgnęła po słuchawkę. Drżącą ręką wybrała numer.
– "Wiodący Tytuł Prasowy", oddział lokalny, słucham.
– Dzie… Dzień dobry – mama Łukaszka przełknęła ślinę. – Ja dzwonię w sprawie pewnego artykułu…
– Jakiego?
– Dotyczy sklepu "Koszerny koperek"…
– A tak, kojarzę. I co? Nie podoba się pani artykuł? Burzy się w pani antysemityzm? – indagował męski głos ze słuchawki.
– Nie, nie! Skądże! Chodzi tylko o to, że… – mama jeszcze raz przełknęła ślinę i wyrzuciła z siebie:
– Tego sklepu nie ma!
Zapadła niezręczna cisza.
– Jak to: nie ma? – spytał ostrożnie ktoś po drugiej stronie telefonu.
– No byłam tam go zobaczyć! Z całą rodziną! – krzyknęła rozpaczliwie mama Łukaszka. – Nie ma!
– Może pani nie trafiła?
– Jak to nie? Trafiłam! Jest inny sklep!
– Ciekawe…
– Co ciekawe?
– Tak pani od razu wzięła i poszła sprawdzić, co? Wszystkie artykuły w gazecie tak pani sprawdza?
– On był w internecie… – tłumaczyła mama Łukaszka.
– Niech pani lepiej powie na czyje polecenie pani tam poszła, co?
– Na niczyje! – oburzyła się mama Łukaszka. – Jest demokracja! Mogę chodzić gdzie chcę! Chciałam po prostu iść kupić koperek i tyle!
– Niech pani tak nie zieje nienawiścią, bo podzieli pani społeczeństwo! – napomniał ją głos w słuchawce.
– Ja tylko mówię, że tego sklepu tam nie ma.
– A jest pani pewna?
Mamę Łukaszka na moment zatkało.
– No proszę pana! Na własne oczy widziałam! I niestety, nie ja jedna to widziałam. Nie żebym coś mówiła, ale jeśli wy piszecie, że sklep jest, a go nie ma, to…
– Kłamiemy, tak? – wycedził głos w słuchawce.
– Nie! W życiu bym tak nie pomyślała! Ale inni tak mówią. Więc… Ja nie wiem co im mówić…
– No dobrze – westchnął ktoś po drugiej stronie telefonu. – Niech pani zadzwoni za godzinę.
– Dziękuję bardzo! – uradowana mama Łukaszka odwiesiła słuchawkę. Czas bardzo jej się dłużył, nie mogła usiedzieć w domu ze zdenerwowania. Poszła więc na osiedle, aby sprawdzić czy tamten sklep jednak jest. Tak na wszelki wypadek.
Dochodziła już do sklepu gdy ujrzała, że spod niego odjeżdża samochód z logo "Wiodącego Tytuł Prasowego". Zaciekawiona podeszła pod blok… Nie, jej marzenie się nie spełniło. Nadal zamiast szyldu "Koszerny koperek" wisiał szyld "Katolicki koperek". Westchnęła ciężko i wróciła do domu. Miała jeszcze chwilę czasu. Siadła zatem do komputera, weszła na swoją ulubioną stronę internetową i aż otworzyła oczy ze zdumienia. Nie było już artykułu pod tytułem "Koszerny koperek". Był za to artykuł "A miało być świeckie państwo!". Artykuł opiewał o tym, jak to pewien związek wyznaniowy podstępnie wyłudził lokal na osiedlu i oddaje hołd mamonie handlując warzywami. A Jezus przecież mówił coś innego!
Mama Łukaszka sięgnęła po słuchawkę.
– "Wiodący Tytuł Prasowy", oddział lokalny, słucham – odezwał się jakiś żeński głos.
– E… Dzień dobry… Ja niedawno rozmawiałam z takim panem, kazał mi zadzwonić po godzinie… Nie, nazwiska nie pamiętam. Chodziło o sklep "Koszerny koperek".
– No i?
– Był o nim artykuł, a sklepu w tym miejscu nie było.
– Niemożliwe! – zdumiała się pani w słuchawce.
– I wie pani co – dodała mama. – Tego artykułu już nie ma! Jest inny, o sklepie, który jest.
– Proszę pani! Czy artykuł się zgadza z rzeczywistością?
– Tak…
– To o co chodzi?
– Przedtem był inny…
– Nie ma żadnego "przedtem"! Zawsze był taki!
– Ale… Ale… Prawda jest taka, że… – jąkała się mama Łukaszka.
– Proszę pani! Prawdotwórcami jesteśmy tutaj my!
– Sama widziałam na komputerze poprzednią wersję! – zaoponowała nierozważnie mama.
– A czy zrobiła pani backup?
– Co to jest backup? – spytała mama.
W słuchawce coś pyknęło i zaczął się z niej dobywać miarowy sygnał. Mama Łukaszka stała i patrzyła tępo na telefon. Zadzwoniła jeszcze raz, ale nikt już nie odbierał.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!