Bez kategorii
Like

Kościół i korona Anglii błysnęły swoją potęgą

29/04/2011
506 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Ślub wnuczka królowej brytyjskiej był starannie wyreżyserowanym pokazem wielkości chrześcijańskiej tradycji i monarchii angielskiej. Reakcja ludu była porażająca dla lewactwa.

0


Okazuje się, że tak naprawdę tęsknimy za stabilnością, naturalnymi wartościami, tradycją i duchowym aspektem naszego życia. Gdyby tylko media i tzw. autorytety prezentowały właściwy (klasyczny) model kultury, dałoby się jeszcze zawrócić demoralizujący trend propagowany przez postępactwo. Być może właśnie w tym celu zorganizowano z taka pompą ślubne uroczystości kościelne i ceremonię weselną Williama i Kate. To jasne wskazanie, jaką rolę odgrywa chrześcijaństwo w historii i teraźniejszości Imperium Brytyjskiego. To pokazanie młodym wzoru miłości i piękna węzła małżeńskiego. Te wartości były sukcesywnie ośmieszane w wyniku rewolucji seksualnej lat 60’ ubiegłego wieku i wydawało się, że udało się ludzi sprowadzić do zwierzęcego poziomu popędów i nikt już nie tęskni za starymi konwenansami. Reakcja społeczeństw świata – bo przecież ten ślub przeżywano dzięki telewizji i Internetowi na całym świecie – pokazuje, że wartości, jakie wszczepił nam Bóg w ogrodzie Eden ciągle są w nas i powszechnie za nimi tęsknimy.

Kościół Anglii – jeden z pierwszych owoców szesnastowiecznej reformy chrześcijaństwa na szczeblu państwowym (pierwszy miał miejsce na ziemiach korony polskiej!) – również pokazał, że nie chce odchodzić do lamusa historii. Z powodu antybiblijnych, postępowych trendów część anglikanów zaczęła spoglądać w kierunku Watykanu, który powołał nawet specjalne ordynariaty dla wspólnot anglikańskich przechodzących na katolicyzm. Kościół Anglii pokazał jednak tym ślubem, który pewnie nieprzypadkowo zbiegł się z uroczystościami beatyfikacji Jana Pawła II, swoją potęgę, żywotność i trwanie przy wartościach konserwatywnych. Zarówno liturgia, pieśni, czytania jak i kazanie były na wskroś chrystocentryczne i mówiły o zbawieniu z łaski (filary protestanckiej reformy).

Warto tu wspomnieć o historycznych etapach uzdrawiania średniowiecznego chrześcijaństwa, które osiągnęło wtedy swoje dno, jeśli chodzi o duchową żywotność. Pierwszym etapem były kościoły narodowe, które szukały opieki pod skrzydłami swego monarchy. Bez niej groziła im śmierć z rąk wojsk katolickich. Powstały wtedy protestanckie Prusy, protestancka Anglia, Skandynawia i część księstw niemieckich. Siłą rzeczy te kościoły nadal były scentralizowane i zachowały bardzo wiele podobieństw zewnętrznych do katolicyzmu. Musiały łączyć całe wspólnoty narodowe, stąd reformy w nich dokonane nie mogły być zbyt głębokie. Ich cechą wspólną było przełamanie pozbawionej biblijnych podstaw dominacji biskupa Rzymu i powrót do fundamentów chrześcijaństwa – nadrzędnego autorytetu Biblii i zbawienia jako daru od Boga dzięki zastępczej śmierci Chrystusa na krzyżu, które staje się udziałem człowieka w wyniku osobistej wiary.

Już wtedy jednak pojawiali się reformatorzy pragnący jeszcze doskonalszego powrotu kościoła do biblijnych wzorców. Byli jednak prześladowani zarówno przez katolików, jak też przez narodowe kościoły protestanckie. Ten ucisk okazał się jednak zbawienny – dał impuls do emigracji za ocean, by utworzyć nowe państwo zbudowane na fundamencie poszanowania wolności człowieka – także w aspekcie religijnym oraz Bożych praw moralnych. Ten projekt zyskał tak wielkie błogosławieństwo Boga, że w ciągu stu pięćdziesięciu lat zdominował świat. W USA rozwinęła się też najbardziej dynamiczna i wierna Biblii reforma kościoła. Mówiąc skrótowo, wrócono do wzorców z czasów apostolskich – wszyscy przed Bogiem równi, nie ma podziału na świeckich i duchownych, pastorzy tylko nauczycielami i przywódcami, gminy chrześcijańskie podlegają bezpośrednio Chrystusowi i rozwijają braterskie, nie poddańcze relacje, związek pomiędzy człowiekiem a Bogiem jest osobisty i bezpośredni, a sakramenty (tylko chrzest i wieczerza pańska) są jedynie symbolami duchowej rzeczywistości, ale nie kreują jej. Wiara zbawcza jest wolną decyzją świadomego człowieka, a chrzest przez zanurzenie w wodzie symbolizujący utożsamienie się ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa jest tego znakiem (tzw. chrzest dorosłych). Takie właśnie chrześcijaństwo rozkrzewiło się w XIX wieku na całym świecie głównie dzięki misjonarzom z USA. Kiedy dziś mamy w świecie do czynienia z żywą wiara w Jezusa dotykającą całych społeczeństw, to zawsze znajdziemy jej początki wśród potomków państwa zapoczątkowanego przez poddanych brytyjskich, którzy w listopadzie 1620 roku w Plymouth wsiedli na pokład statku Mayflower…

 

P.S.

Warto nałożyć na tę historię polskie wątki. Zaczęliśmy pięknie – szesnastowieczna reforma kościoła szła jak burza przez polskie ziemie. Szlachta masowo przyjmowała luteranizm a magnaci kalwinizm. Zygmunt Stary przyjął pod opiekę swojej korony pierwsze na świecie państwo protestanckie (na 9 lat przed powstaniem kościoła anglikańskiego). Zygmunt August poważnie myślał o założeniu polskiego kościoła narodowego. Pozostał jednak przy papieżu i umarł bezpotomnie.

Kiedy w 1791 roku uchwalaliśmy reformatorką, nowoczesną Konstytucję 3-go Maja byliśmy tylko o 4 lata w tyle za Amerykanami. W Ameryce wprowadzono jednak wolność religijną, u nas katolicyzm uczyniono religią panującą. Dalsze losy Polski i Ameryki dobrze znamy…

0

idzpodprad

"Trzymasz w reku gazete niezwykla. Juz sam tytul "idz POD PR¥D" sugeruje, ze na naszych lamach spotkasz sie z pogladami stojacymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami."

73 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758