Bez kategorii
Like

;-)))))))) korporacjonistom od ludzi i zwierząt dedykuję.

14/02/2011
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Szczerze mówiąc, wcale mi nie do śmiechu. Wpis Rudzi z Frondy. Swietny.   Kura dała nogę (wpis tylko dla miastowych!) Dwa dni temu rozmawiałam z osobą, która prowadzi małe, wiejskie gospodarstwo. To co mi opowiedziała wprawiło mnie – lekko mówiąc – w pewne osłupienie. Dlatego postanowiłam się tym z wami podzielić – To jak tam wasze krówki, kumo? Ja pamiętam wieś ze starych dobrych czasów, jak jeździłam do babci. – No, ale tera wszystko wygląda inaczej. – No, mechanizacja – Nie tylko. Kiedyś jak krowa dawała 18 litry mleka to było dużo. O, duuużo. A tera jak daje 36 to mało. – Jak to? – No bo óny na to jedzą pasze – kukurydzę i śrut, żeby dawać dużo mleka – ponad 40 litry czasem. Tylko, […]

0


Szczerze mówiąc, wcale mi nie do śmiechu.

Wpis Rudzi z Frondy. Swietny.

 

Kura dała nogę (wpis tylko dla miastowych!)

Dwa dni temu rozmawiałam z osobą, która prowadzi małe, wiejskie gospodarstwo. To co mi opowiedziała wprawiło mnie – lekko mówiąc – w pewne osłupienie. Dlatego postanowiłam się tym z wami podzielić

– To jak tam wasze krówki, kumo? Ja pamiętam wieś ze starych dobrych czasów, jak jeździłam do babci.

– No, ale tera wszystko wygląda inaczej.

– No, mechanizacja

– Nie tylko. Kiedyś jak krowa dawała 18 litry mleka to było dużo. O, duuużo. A tera jak daje 36 to mało.

– Jak to?

– No bo óny na to jedzą pasze – kukurydzę i śrut, żeby dawać dużo mleka – ponad 40 litry czasem. Tylko, że krowa po 5 latach pada.

– Juz po pięciu latach?

– No tak. Kiedyś krowy to żyły nawet 18 lat. Miałam taką. A teraz 5 lat i po krowie. Albo mleka nie chce dawać, albo pada zara…

– A czemu tak?

– No jak się jej daje taką paszę z lekami i zmusza do produkcji mleka.

– Dobrze, że chociaż latem skubią trawkę. Wyganiacie je na pastwisko, co? Macie trochę pola…?

– Gdzie tam. Caluśki rok stoją w oborze. Komu by się opłacało, pani. 40 krów? Cały rok daje się tą kukurydzę i śrut.

– A kury??? – dopytywałam, bo coś zaczynało mi świtać w głowie – pewnie chodzą u was po podwórku i grzebią?

– Ano trochu grzebią, ale tyż jedzą kukurydzę i śrut.

– O rany. Ten sam?

– Trochę inny. Ale jak my kupili kurczaki, znaczy takie brojlery i dali im pszenicy to óny wcale nie urosły. Nic a nic. Skrzydełka im się pokurczyły i główki pochowały we tułów. Okropnie.

– A czemu?

– Bo óny muszą jeśc śrut. Tam są leki i antybiotyki i hormony i wtedy rosną. I w tym śrucie dla krów też są leki, żeby mleko było zdrowsze.

– Zdrowsze…? – nie dowierzałam. – Jasne.

– To znaczy kupujemy też zwykłe pisklaki, nie brojery i z nich hodujemy kury.

– A powiedzcie mi gospodyni… Nie lepiej byłoby wziąć zwykłe jajka i posadzić na nich kurę, żeby potem mieć i kurczaki i kury… Moja babcia zawsze tak robiła.

– Pani óny tera wcale nie chcą siedzieć!

– Co? Kury?!!!

– Ano tak. Bo drzewiej to kura bez całą zimę nie niosła, tak?

– Tak..

– No, to jak przyszła wiosna i zaczynała znosić jajka, to łod razu kwocyła. Łod razu! Chowała sobie gdzieś te jajka i zaraz chciała na nich siadać…Co myśmy robili, żeby óna nie siedziała, pani. Mocyliśmy jej nogi we zimnej wodzie. No i casem pomagało.

– A teraz jak jest?

– No tera kury jedzom śrut i bez całą zimę się niosą. No to wiosną nie kwocą wcale. Raz my w zeszłym roku posadzili jedną kurę na jajkach. No… ledwośmy ją utrzymali! Ale jak po tygodniu dała nogę. To… tyleśmy ją widzieli. I kurczaków nie było i jajka trzeba było wyrzucić.

– To znaczy – kontynuowałam – wychodzi na to, że kury teraz… traktują jajka jak produkt, w zamian za paszę…?

Gospodyni uśmiechnęła się.

– Ok. I myślicie, że to dobrze? – spytałam.

– No, niyy niedobrze. Wcale. To znaczy niektórzy we wsi majom takie małe kurki i óny jesce czasem kwoczą. Ale te duże to już wcale nic, a nic.

***

Tu przypomniały mi się dane pochodzące z książki Stevena Schreibera, lekarza, który wyleczył się z raka, dzięki specjalnej diecie, bogatej w zielone warzywa.

Otóż okazuje się, że karmienie zwierząt sztuczną paszą znacznie zmienia się skład mleka, jaj i serów. Najbardziej dotyczy to kwasów omega 3 i omega 6, które musimy dostarczyć do organizmu. Z badań wynika, że o ile w normalnym jedzeniu stosunek kwasów Omega 6 do Omega 3 zawsze wynosi 2:1, to jeślli zwierzęta karmimy sztucznie, to te proporcje są bardzo zaburzone. I tak – w mięsie kwasów Omega 6 jest już kilka razy więcej, a w jajkach ponad 17 razy. Jaki daje to efekt? Badacze uważają, że tak duża ilość kwasów omega 6, które są odpowiedialne za stany zapalne w organiźmie (czasem stan zapalny jest dobry, byle nie w nadmiarze) jest główną przyczyną alergii, nietolerancji polakrmowej, zapalenia jelit i właśnie raka.

Jednym sposobem na poprawienie tego stanu rzeczy mogłoby być systematyczne dosypywanie siemienia lnianego do pożywienia dla zwierząt. No, ale przecież siemię jest drogie i rolnikowi się nie opłaca.

Wtedy my musimy jeść siemię, pić olej lniany, łykać parafarmaceutyki.

To znaczy – nie musimy, ale skutki tego co jemy później czy wcześniej dadzą o sobie znać.

Z drugiej strony, myśle sobie, raczej jajka kupione na bazarze nie różnią się składem od tych z supermarketu. Wszędzie – może za wyjątkiem gospodarstw ekologicznych, choć i tu miałabym wątpliwości – kury jedzą to samo. Tą samą paszę z podobnymi lekami. Masakra.

Niedawno pewne laboratorium chemiczne nie mogło zbadać składu gruszek. Były one tak bardzo polane środkami grzybobójczymi, że aparatura wariowała. I nie miało znaczenia skąd te gruszki pochodziły – ze sklepu czy z bazaru. Ponoć – jak twierdzi przedstawiciel laboratorium ten środek grzybobójczy w przewodzie pokarmowym się rozkłada. Powstaje tylko pytanie – NA CO?

***

Tymczasem gospodyni, z którą rozmawiałam też  się jakoś zamyśliła. Obie zaczęłyśmy wspominać stare, dobre czasy. Opowiedziałam, że u mojej babci, w drewnianej sionce, zawsze przynajmniej jedna kura opiekowała się swoimi dziećmi. Tak było w każde lato. Pamiętam, jak gdakała nerwowo, gdy pojawiał się wróg, czyli ja i jak zaganiała wtedy do kosza niesforne maluchy.

A teraz kury się wyemancypowały. Nie chcą zajmować się dziećmi. Nie chcą siedzieć w chałupie. Mają swoje sprawy i swoje obowiązki. Zapracowane przez cały rok znoszeniem jajek nie mają już czasu ani ochoty na macierzyństwo. Zresztą małe pisklęta i tak jakoś pojawiają się w obejściu. W końcu od czego są masowe wylęgarnie?

No cóż, rzekłabym radośnie – jakie czasy, takie kury.

Ale powiem szczerze wcale wesoło mi nie jest. ;(

http://fronda.pl/rudzia/blog/kura_dala_noge_wpis_tylko_dla_miastowych

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758