13 czerwca 1935 roku na „Madison Square Garden” James J. Braddock wygrał walkę o tytuł Mistrza Wagi Ciężkiej z Max’em Baer’em. Irlandczycy oszaleli z radości, a w zasadzie radowali się wszyscy. wszyscy oprócz Żydów…
ktoś (zawsze ktoś taki jest na posterunku ;))) może wysunąć już na początku standardowy zarzut o powszechnym ostracyzmie wobec „narodu wybranego”, którego zabójczo skuteczny przedstawiciel miał stoczyć walkę o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej dokładnie 76 lat temu. i w takich okolicznościach „ktoś” mógłby mieć rację, gdyby potraktował ten temat równie powierzchownie, jak twórcy filmu „Cinderella Man” z Russell’em Crowe w roli James’a Braddock’a.
każdy kto będzie narzekać na niesprawiedliwe traktowanie tego co reprezentował przeciwnik „Kopciuszka” – Max Baer będzie się częściowo mijać z prawdą. z pewnością także większość się zdziwi, że wówczas niewielu kibicowało sławnemu mistrzowi ;)))
sprawa antypatii ogółu społeczności amerykańskiej wobec „hebrajskiego ludobójcy” wymaga analizy z dwóch punktów widzenia:
1. skutki wielkiego kryzysu 1929 roku
2. życie i kariera Baer’a
Ad. 1.
w 1935 roku dla wielu było już jasne, że wielki kryzys dotknął wszystkich oprócz spółki Goldman & Sachs, klanu Rottschild’a oraz innych przedstawicieli „narodu wybrańców” (to "szczęście" jakimś trafem powtarza się do dzisiaj ;))). coraz więcej osób zauważało (pomimo intensywnej nagonki w mediach na rzekomych paranoików budujących teorie spiskowe), iż pewna agresywna mniejszość wzbogaciła się niewspółmiernie do wkładu pracy. nie uszło też uwadze ogółu, że pewna nacja wykupuje coraz więcej nieruchomości i środków produkcji w USA oraz Europie. np. w Polsce w latach 30tych w ręce Żydów przechodziły całe dzielnice i miasteczka zlokalizowane przy ważnych węzłach komunikacyjnych vide Rozwadów w pobliżu Huty Stalowa Wola.
nikt jednak nie był w stanie udowodnić cokolwiek w kontekście tych zastanawiających zbiegów okoliczności, więc frustracja wśród populacji systematycznie narastała pomimo powszechnej wówczas chrześcijańskiej pokory oraz miłosierdzia…
warta podkreślenia jest także dość wyeksponowana w filmie Ron’a Howard’a nędza, która dopadła w latach Wielkiego Kryzysu także i Braddock’a, więc stąd być może u większości obywateli USA objawiła się sympatia do ubogiego i skromnego potomka Irlandczyków ;)))
Ad. 2.
Baer był amoralnym bawidamkiem w życiu prywatnym i błaznem na ringu. nacodzień okazywał lekceważenie wszystkiemu co może być drogie ludziom cywilizowanym poza jednym – kochał sławę i budujące ją media. często imprezował całą noc i prawie zawsze spał do południa, ale dla dziennikarzy chętnie potrafił wygospodarować czas, by barwnie komentować zarówno swoje zwycięstwa, jak i bezeceństwa. w ogóle nie przejmował się, że ma już żonę, dziecko i przynosi wstyd rodzinie…
swoje „żydowskie pochodzenie” odkrył dopiero 1933 roku po trzyletnim amoku, w jaki wpadł po własnoręcznym uśmierceniu Frankie Campbell’a w 1930 roku. spektakularny zgon przeciwnika podczas walki załamał go psychicznie i wszystkie jego przywary uległy spotęgowaniu, na ringu drwił stał się wredny wobec przeciwników aż do absurdu, a podczas prawie codziennych eskapad po knajpach uzależnił się szybko od papierosów i alkoholu.
z dołka wyciągnął go dopiero Ancil Hoffman, który wmówił mu, że jest długo wyczekiwanym ucieleśnieniem żydowskiego bohatera i po podpisaniu kontraktu przejął nad Baer’em opiekę jako jego menażer. udało im się skutecznie zbudować i rozreklamować „mit hebrajskiego ludobójcy” – Max’a, pomimo iż obaj wiedzieli, że ojciec boksera był zaledwie pół-Żydem, a matka Irlandką, więc z punktu widzenia Talmudu był zwykłym gojem, w dodatku nigdy nie praktykującym judaizmu ;)))
historyczne gacie "żydowskiego" boksera
niemniej jednak wbrew wszystkim faktom i regułom w 24 roku życia Max Baer został „żydowskim celebrytą” i występując z gwiazdą dawida na portkach wziął udział w kolejnych pokazowych walkach gdzie miał miażdżyć swymi pięściami symbolicznych przeciwników żydowskiej diaspory.
[video:
[video:
– ergo –
chyba nic dziwnego, że dla większości amerykańskich fanów boksu w 1935 roku Max Baer był żałosnym dupkiem, udającym „żydowskiego bohatera” dla blichtrui pieniędzy. wszyscy oprócz wielbiących go Żydów kibicowali James’owi Braddock’owi. każdy nie-Żyd spośród 30 tysięcy widzów w „misce” paradoksalnie trzymał kciuki za kogoś, kto w 1933 roku porzucił ring po kilkuletniej serii porażek i powrócił w 1934, zwyciężając niemal cudem 3 kolejne starcia przed walką z urywającym głowy mistrzem.
cud stał się także i 13 czerwca 1935 roku, spełniając gorące nadzieje wszystkich amerykańskich gojów wśród fanów boksu :)))
sam Maximilian Adelbert "Max" Baer luzacko (papierosem w jednej i z piwem w drugiej ręce) tłumaczył dziennikarzom porażkę z Braddock’iem tym, że początkowo nie chciał uczynić krzywdy przeciwnikowi, a potem kolejno: kontuzja lewej ręki w 3. rundzie i następnie prawej w 5. rundzie uniemożliwiły mu powalenie przeciwnika.
zresztą sami zobaczcie co to była za "walka":
[video:
żenująca 6ta ostatnia runda walki Maxa i Braddock’a
ps
Question: How many nicknames did Max Baer have ?
Answer:Surely more are out there hiding in newspaper archives, but even the number of "popular" nicknames were numerous. They include Madcap Maxie, The Livermore Larruper, The Livermore Butcher Boy, The Homicidal Hebrew, The Fistic Harlequin of Hollywood, The Clouting Clown, The Playboy of Pugilism, The Magnificent Screwball, The Pugilistic Poseur, The Merry Madcap, The Larruping Lothario, The Crown Prince of Clout, Max Addled-a-Bit Baer, The Performing Baer, The Dizzy Dean of the Prize Ring, The Bounding Baer, The Merry Mastadon, The Marvelous Maxwell, The American Adonis, The Butterfly Butcher Boy, The King Kong of Kauliflowerdom and the Pagliacci of Swing.
źródła:
http://www.findingdulcinea.com/