KONTRKULTURA NORMALNYCH LUDZI
12/01/2013
568 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Czy Łazarz, gdy pisał, że NE jest medium „trzeciego obiegu” przypadkiem podświadomie nie nawiązywał do czasów PRL-owskiej kontrkultury? Notka sprowokowana tekstem Filipa Memchesa.
Trzeci obieg
Filip Memches 12-01-2013, ostatnia aktualizacja 12-01-2013 00:00
(fragmenty)
"…w Polsce operujemy nadal starymi schematami: „my – oni" lub „swoi – obcy". A więc pozostałościami zaborów, okupacji, realnego socjalizmu. Po jednej stronie chodzący, jak Pan Bóg przykazał, do kościoła patrioci, po drugiej – sprzymierzeni z Jerzym Urbanem i obozem zdrady narodowej antyklerykałowie. Na niuanse nie ma miejsca."
Ani komuna, ani „Solidarność"
"Przyzwyczailiśmy się postrzegać kulturę schyłku PRL w świetle ówczesnego zasadniczego podziału politycznego na nurt oficjalny i podziemie. Taki obraz przez długi czas lansowała ta część dawnych środowisk solidarnościowych, która uzurpowała sobie monopol na opozycyjność. Rzeczywistość lat 80. nie była jednak podzielona na dwa."
"Chyląca się ku upadkowi władza ludowa nie rezygnowała z patosu ideologii komunistycznej jako legitymacji do rządzenia wzmacnianej argumentem państwowej przemocy. Z kolei dysydenci stawiali opór dyktaturze PZPR, kreując się na sumienia narodu walczącego o swobody obywatelskie i niepodległość kraju. Także poprzez tworzenie drugiego obiegu kulturalnego. W wydawaniu bibuły realizował się etos zaangażowanego społecznie polskiego inteligenta.
"Na tym tle pojawił się zupełnie inny nurt sprzeciwu wobec posępnej, wywołującej poczucie beznadziei i frustrację, rzeczywistości. Brali w nim udział ludzie młodzi, którzy z oczywistych względów kontestowali reżim. Ale jednocześnie odrzucali etos solidarnościowej opozycji – wszystko jedno, czy ten bardziej prawicowy, czy bardziej lewicowy."
"Myliłby się jednak ten, komu by przyszła do głowy myśl, że był to przejaw braku lojalności ze strony nieodpowiedzialnych smarkaczy wobec „Solidarności". A jeśli nawet był, to z upływem czasu sytuacja się zmieniła. Ważnym momentem, bo uwiarygadniającym trójmiejskich anarchistów w oczach starej opozycji, było w drugiej połowie lat 80. podjęcie przez RSA wspólnych działań z WiP (Skiba o ludziach „Solidarności": „płacili za nas kolegia, na które dawnych anarchistów nie byłoby stać"). W roku 1988 RSA i WiP poparły strajk w Stoczni Gdańskiej."
"PRL był więc kiepskim papierkiem lakmusowym, jeśli chodzi o sprawdzian przekonań kontrkulturowców. Byli bowiem oni – tak jak większość świadomych politycznie Polaków – po prostu przeciwko reżimowi. Chwila prawdy nadeszła natomiast w III RP. Dopiero po roku 1989 można było się przekonać, kto naprawdę nie jest konformistą."
www.uwazamrze.pl/artykul/9131,967060-Trzeci-obieg.html
Kontrkultura PRL-owska była generalnie jajcarska, jaka jest\ będzie ta kontrkultura, która się rodzi na NE? Mam nadzieję, że nie będzie ani jajcarska, ani śmiertelnie poważna. Stawiam tezę, że dziś być kontrkulturą wcale nie oznacza "cudować", ale w tym coraz bardziej szalonym świecie treści suflowanych z prawej, lewej i nie wiadomo której jeszcze strony zachować zdrowy rozsądek i przyzwoitość. Po prostu być normalnym – odważnie domagać się tej normalności.
Nowa Kontrkultura nie jest przywilejem ludzi młodych.
Tak sobie, gdy to piszę, uświadomiłem: LAS SMOLEŃSKI na pewno jest taką kontrkulturą nowego typu. Organizujemy akcję w terenie (prowokując w stylu ob-ciachowym naszym przemarszem z balonikami Traktem Królewskim, z drugiej zaś strony potrafimy się zachować, "jak trzeba"). Nie jesteśmy z PO (dawniej reżym PRL-owski), jak i nie jesteśmy z PiS (dawniej "Solidarność"), odważnie żądamy prawdy o Smoleńsku (zdrowy rozsądek, przyzwoitość). Jesteśmy ludźmi bez "izmów" – jesteśmy normalni i takiej chcemy Polski.
Miłe słowa na temat LASU SMOLEŃSKIEGO