Powinniśmy wszelkimi sposobami wspierać upadek PRL, który i tak jest nieunikniony.
Struktura polskiego społeczeństwa
My:
Około 15% jest nastawiona propaństwowo i patriotycznie, chętna to budowania czegokolwiek, skłonna do prospołecznego działania. Jednocześnie jest to grupa przez ostatnie 60 lat marginalizowana, wypychana na emigrację, w różny sposób prześladowana. Przedstawiciele tej grupy zwykle odnoszą sukces na emigracji, w kraju zajmują stanowiska co najwyżej średniego szczebla, a w gospodarce niszowe części rynku. Grupę charakteryzuje nieufność i brak dyscypliny – te pozorne wady są po prostu efektem przystosowania do nienormalnych warunków. W efekcie trudno jest na tej grupie budować ruch o znaczącej sile. Dlatego, że nawet tę niewielką siłę jaką grupa posiada, trudno jest skoordynować i ukierunkować.
Oni:
Też około 15%, trzy pokolenia aparatu PRLu. Ludzie wyselekcjonowani bezideowością i lojalnością, głównie metodami tzw. „awansu społecznego”, „przesiedleń”. Charakteryzuje grupę odcięcie od korzeni, brak etosu, tradycji, wspólnych wartości. Czynnikiem konsolidującym grupę jest jedynie obrona swojej pozycji, niedopuszczanie „obcych” czyli praktycznie całej reszty społeczeństwa. Grupa jest niezdolna do jakiegokolwiek działania wykraczającego poza obronę przed „obcymi”, bez ochrony służb, aparatu państwa, prawa, nie ma najmniejszych szansy przetrwania w naturalnym środowisku, w warunkach uczciwej konkurencji. Nikt z tej grupy nie robi kariery na emigracji. Praktycznie wszystkie urzędy, stanowiska administracyjne, decyzyjne, wszystkie istotne działy gospodarki są całkowicie zdominowane przez tę grupę. Typowy przedstawiciel tej grupy to na przykład „mianowany” profesor, szef urzędu skarbowego albo emerytowany dyrektor PGRu. Wbrew niektórym opiniom, siła systemu nie opiera się na WSI czy agentach Stasi tylko właśnie na tej całkowicie jałowej intelektualnie grupie.
Reszta:
Około 70%, bardzo różni ludzie, nieaktywni społecznie, zwykle nie głosujący, skupieni na własnych sprawach związanych z przetrwaniem.
Śmierć państwa jest nieuchronna
Ludzie którzy udają „elity” w Polsce, są nimi tylko z nazwy, nie spełniają żadnej z funkcji jakie elity w innych krajach realizują. Historia zna setki przykładów takich sytuacji – zawsze wiązały z się powolnym rozkładem który, zawsze kończył się upadkiem państwa. Nie jest znany ani jeden przypadek, gdzie takie dysfunkcyjne „elity” były uleczone, albo rozkład zahamowany.
Zaawansowany nowotwór
Sytuacja Polski przypomina stan pacjenta z zaawansowanym nowotworem. Przerzuty zniszczyły mózg (dysfunkcyjne elity niezdolne do zarządzania organizmem), układ trawienny całkowicie zniszczony (organizm odżywia się tylko dzięki kroplówkom pożyczek i dotacji, brak przemysłu, brak intelektualnego zaplecza, politechniki i uniwersytety w rankingach za Albanią), węzły chłonne zniszczone (sądy, policja, wojsko nie funkcjonuje). I tylko część, mniej istotnych tkanek jest zdrowa, zdolna do życia.
Błędny paradygmat putinizacji
System wzorem Putina będzie się teraz „domykał”, uszczelniał media itd. W analogii z nowotworem odpowiada to po prostu podawaniu silniejszych leków. Jest to całkowicie błędny paradygmat, wynika on z mylnego osądu, że „Putinowi się udało”. Prawda jest taka, że Putinowi się nie udało i Rosja jest także w ciężkim stanie. To prawda, że Rosja może najechać jeszcze Polskę, wzmacnia swoje wpływy i znów czerpie kolonialne korzyści z Europy Środkowej. Jednak w każdej dziedzinie poza naszym rejonem Rosja się zwija jako „imperium”, traci realne wpływy, słabnie gospodarczo, słabnie demograficznie, kulturowo, dysfunkcje wewnętrzne narastają. Używając analogii nowotworowej, „sukces” Putina polega na lepszym utrzymywaniu pacjenta przy życiu i zabezpieczeniu przed przerzutami mózgu. Dlatego agonia Rosji będzie trwała znacznie dłużej a teoretycznie możliwe jest nawet wyleczenie (mózg nie zajęty). To jednak nie jest przypadek Polski i dlatego tutaj „sposoby” Putina nie zadziałają.
Realna ocena sytuacji
Prowadzi do wniosku, ze nie ma sensu prowadzić dalszej „reanimacji”, czy „leczenia”. Rozkład jest zbyt zaawansowany. Nawet gdyby te 15% PRLowskiego „zaplecza” próbować wymienić (czego się nie da zrobić, nawet gdyby PiS czy jakikolwiek inny „ruch” miał 85% poparcia), pozostaje nieistniejąca gospodarka, brak bazy – brak możliwości ekonomicznego funkcjonowania państwa.
Skoro nie można zahamować trzeba przyspieszyć
Dopiero po obumarciu PRLu, nowotwór który zastępuje mózg, umrze z głodu. Dopiero wtedy będzie możliwa odbudowa czegokolwiek, powstanie i rozwój zdrowego organizmu. Czyli im szybciej to nastąpi tym lepiej.
Jak przyspieszyć?
Przede wszystkim nie leczyć. PO wraz z Komorowskim i towarzystwem z Czerskiej jest na tyle tępe, że wystarczy im nie przeszkadzać. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mamy na tyle głupiego pasożyta, że nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji tego co robi. Poza tym, należy wzmacniać to co jest dysfunkcjonalne.
Co dalej?
Musimy nastawić się na przetrwanie wojny, okupacji, zaborów przez prawdopodobnie jedno lub dwa pokolenia. Możliwie solidarnie dbać o nasze 15%, resztę zostawić na łasce matki natury. Organizować się formalnie i nieformalnie, wspierać nawzajem, chronić „naszych”, wychowywać dzieci. Zakładać za granicą firmy i budować diaspory. Tworzyć i pielęgnować mity, uczyć i szkolić.
Dużo, dużo pracy.
Przewodnik zagubionych. Wszystko co moze zainteresowac milosników knucia i spiskowania.