Nasi ekonomiczni gwałciciele cudem zatrzymali gilotynę, która miała uciąć im jaja (55% próg zadłużenia) i znaleźli nową pigułkę, która postawi ich sflaczałe narzędzia zbrodni spowrotem do pionu. A my się z tego mamy cieszyć ?!?!
Kryzys finansowy – jak sama nazwa wskazuje – dotyczy świata finansów i tak zwanych rynków finansowych. Ponieważ to właśnie samo istnienie tzw. rynków finansowych – czyli legalne oszukiwanie ludzi i bogacenie się bez wysiłku, za to kosztem innych (zamiast własną pracą) – jest powodem dla którego wszyscy musimy oddawać pod przymusem coraz więcej owoców naszej pracy tzw. "państwu" oraz jeszcze więcej w postaci tzw. "rat kredytów" wraz z odsetkami – czyli samo istnienie rynków finansowych jest bezpośrednią przyczyną rosnącej biedy zwykłych ludzi– to tzw. światowy kryzys można porównać z impotencją zawodowego gwałciciela, który zgwałcił już wszystko co miał w zasięgu wzroku – a teraz z obrzydzeniem patrzy na swoje ofiary i bije na alarm, że już nic go nie podnieca!
No kryzys jak nic, prawda?
Także cieszmy się wszyscy, tak jak nakazuje tv – że konstytucyjny, 55% próg zadłużenia nie został przekroczony. Cudem udało się zatrzymać gilotynę, która była przewidziana dla ekstremalnych zboczeńców, którzy nie znają umiaru w dogadzaniu sobie cudzym kosztem.
Cieszmy się również, że zboczki znalazły sobie kolejny sposób na ratowanie swoich wzwodów (tzn. "wzrostów na rynkach finansowych") – czyli afrodyzjak w postaci rezerw walutowych najmłodszych ofiar, tzn. państw członkowskich (cóż za adekwatna nazwa, jeśli juz mówimy o zboczeniach).
Prawdziwy kryzys postępuje od dawna, kiełkuje bardzo powoli, i zamiast z nim walczyć – sami go podlewamy i nawozimy żeby rósł zdrowo. Nie ma on oczywiście nic wspólnego z tzw. światowym kryzysem finansowym. Co najgorsze, prawdziwy kryzys rozwija się tak powoli i systematycznie, że PRZYZWYCZAJAMY się do niego zanim zdążymy go zauważyć!
Prawdziwy kryzys to coraz większe obciążenia podatkowe – dzisiaj pracujemy PÓŁ ROKU jako niewolnicy – po to żeby drugie pół roku móc w ogóle zarobić na zycie. Centrum Adama Smitha podaje tą informację regularnie (dzień wolności podatkowej) – ale co tam, z roku na rok nikt nie zauważa tej niewielkiej zmiany, oczywiście nie na lepsze…
Prawdziwy kryzys to zakaz podejmowania jakiejkolwiek działalności zarobkowej – dopóki się nie zapłaci za ten przywilej comiesięcznego myta w postaci tzw. składki ZUS.
Prawdziwy kryzys to całkowity ZAKAZ zarabiania pieniędzy – dopóki się nie zapłaci za ten przywilej odpowiedniego procenta od zysków w postaci podatku dochodowego.
Prawdziwy kryzys polega na tym, że cokolwiek chcielibyśmy robić aby żyć (tzn. wykonać jakąkolwiek pracę, za którą ktoś chciałby nam zapłacić) – to najpierw MUSIMY ZAPŁACIĆ haracz urzędnikom, żeby móc to robić LEGALNIE!
Prawdziwym kryzysem jest to, że ten haracz ciągle rośnie w postaci VATu, akcyzy, podatków, składek, opłat, itp.
Prawdziwy kryzys polega na tym, że nasze pieniądze są coraz mniej warte, bo skutkiem kreacji pieniądza przez system bankowy jest spadek ich siły nabywczej.
Prawdziwym kryzysem są rosnące ceny paliw i energii – NA SKUTEK ZWIĘKSZENIA AKCYZ i innych podatków – co jest przyczyną wzrostu wszystkich innych cen!
Prawdziwy kryzys to PRZYMUS coraz dłuższej pracy (rosnący wiek emerytalny) – który tak naprawdę jest tylko przykrywką dla gigantycznego oszustwa – i który zmierza do tego, żebyśmy UMIERALI najlepiej przed przejściem na emeryturę! (albo niedługo po)
…Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, bo jest tego pełno wokół nas.
Ale kto by się tam przejmował jakimś powolnym prawdziwym kryzysem dotykającym nas wszystkich, skoro w tv jest na tapecie "wielki światowy kryzys finansowy", głośny i gwałtowny, prawda? Słupki w dół i wszyscy mają mokro w gaciach – słupki w górę i wszyscy się cieszą, że jest wzwód – pradon: wzrost. Emocji – a zatem i rozrywki co niemiara!
Także cieszmy się, jak tylko nasi "umiłowani przywódcy" poradzą sobie z kryzysem impotencji swoich zboczonych kolegów – nadejdzie czas złotych żniw – oczywiście dla nich – nie dla nas. Dla zwyrodnialców i gwałcicieli ekonomicznych.
My bedziemy nadal pogrążać się w powoli postępującym prawdziwym kryzysie, którego nie widać, nie słychać – i nie mówią o nim w tv…
PS. Tekst jest oczywiście bardzo ironiczny, gdyby ktoś nie zauważył.
Najgłupsze pytanie na świecie << prev || next >> W oparach absurdu