Bezwiedne, bezkrytyczne poddawanie się „wartościom” panującym w grupie
Zazwyczaj można wybrnąć z wielu sytuacji, zwłaszcza takich, które nie dotyczą nas bezpośrednio, wtedy jesteśmy skorzy do sugestii i udzielania dobrych rad. Trudniej, kiedy musimy powziąć jakąś decyzję, która może zaważyć na naszym być, albo nie być. Decyzję, za którą możemy ponieść różne konsekwencje: ośmieszenie, niechęć, odsunięcie, groźba utraty wpływu, utraty pracy, a nawet widmo kary więzienia.
Raz potrafimy się przystosować, innym razem nie. Raz potrafimy się zjednoczyć, aby za chwilę stawiać niewidoczne mury podziałów.
Co tak naprawdę decyduje o umiejętności nawiązywania relacji społecznych, a co tę umiejętność zaburza?
Jak w większości przypadków naszych zachowań i tutaj mamy do czynienia z mózgiem, a w zasadzie z jego z aktywnością. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu College w Londynie udało się przeprowadzić eksperyment, z którego wynika, że im więcej kory okołooczodołowej znajduje się naszym mózgu, tym większą skłonność do konformizmu przejawiamy.
Próbie nacisku zewnętrznego najczęściej ulegają osoby, u których występuje uszkodzenie obszarów kory okołooczodołowej. Im bardziej te obszary są zaburzone, tym bardziej zaburzona pozostaje osobowość oraz umiejętność nawiązywania relacji społecznych.
Naukowcy przypuszczają, że ten rejon mózgu odgrywa także ważną rolę w spostrzeganiu konfliktów społecznych. Źródło: www.gehirn-undgeist.de
Tę wiedzę już dawno udało się posiąść, bez zbędnych i kosztownych badań i eksperymentów, bankierom, handlowcom, politykom i innej maści specom od urabiania innych. Dlatego specjaliści od mieszania ludziom w głowach potrafią odpowiednio spreparować newsa, że raz zawartą w nim treść przyjmujemy za oczywistą oczywistość, aby już za chwilę budziła święte oburzenie.
Nie wiem, czy istnieje jakiś środek, i jakich trzeba by technik użyć, aby osobnicy bez własnego zdania, których niestety jest większość, mogli w sobie tę umiejętność – posiadania własnego zdania – wyrobić? To, że jest to problem społeczny, i to, że na tej „fali” płyną specjaliści od urabiania opinii społecznej, to fakt oczywisty.
Dlatego zapewne ludzkość jest popychana przez rządzące nią jednostki do ciągłych konfliktów i brania udziału w wymyślonych, przez partyjnych idiotów, wojnach.
Zauważam, że częściej potrafimy jednoczyć się w euforii i żałobie, rzadziej działamy uniesieni falą gniewu. Znawcy tematu doskonale wiedzą, ile jeszcze (bezpiecznie) można wycisnąć z przeciętnych Kowalskich i Nowaków. Na ile docisnąć i jak wyśrubować „normę”.