Komu przeszkadzały Kasy Chorych ?
11/02/2011
353 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Jestem mieszkańcem Śląska, gdzie do dziś funkcjonuje relikt w postaci pozostałości po Kasach Chorych. Na Śląsku wprowadzał system obecny poseł PJN, dawniej PO i PIS, Sośnierz. Reliktem, który pozostał po Sośnierzu jest system ewidencji danych pacjenta, który zapisany jest w komputerach jednostek zdrowia za pomocą indywidualnej karty ( odpowiednik karty bankowej). Służby medyczne szpitali, czy też pozostałych ośrodków zdrowia posiadają za pomocą tej karty pełne dane na temat jej posiadacza. Oprócz danych osobowych dostępna jest pełna kartoteka pacjenta wraz z jego wizytami lekarskimi, pobytami w szpitalach oraz historią zalecanych kuracji. Chodzi głównie o wystawiane recepty. Ten system do dziś zapewnia uszczelnienie sposobu wydawania leków na recepty, o który tak bezskutecznie zabiega od trzech lat minister Kopacz. Dlaczego ów system tak się nie spodobał politykom […]
Jestem mieszkańcem Śląska, gdzie do dziś funkcjonuje relikt w postaci pozostałości po Kasach Chorych. Na Śląsku wprowadzał system obecny poseł PJN, dawniej PO i PIS, Sośnierz. Reliktem, który pozostał po Sośnierzu jest system ewidencji danych pacjenta, który zapisany jest w komputerach jednostek zdrowia za pomocą indywidualnej karty ( odpowiednik karty bankowej). Służby medyczne szpitali, czy też pozostałych ośrodków zdrowia posiadają za pomocą tej karty pełne dane na temat jej posiadacza. Oprócz danych osobowych dostępna jest pełna kartoteka pacjenta wraz z jego wizytami lekarskimi, pobytami w szpitalach oraz historią zalecanych kuracji. Chodzi głównie o wystawiane recepty. Ten system do dziś zapewnia uszczelnienie sposobu wydawania leków na recepty, o który tak bezskutecznie zabiega od trzech lat minister Kopacz.
Dlaczego ów system tak się nie spodobał politykom ?
Odpowiedz wydaje się być w miarę prosta.
Ten system działał w pierwszej kolejności antykorupcyjnie, co było w owym czasie nie do zaakceptowania przez lobby lekarskie.
Dziś, po radykalnych podwyżkach wynagrodzeń lekarzy, które nastąpiły w pierwszym roku objęcia władzy przez Platformę Obywatelską, Kasy Chorych mogłyby wrócić. Oczywiście w formule „mądrzejszej” o te kilka lat. Jest jednak kolejny, nierozwiązany problem. Problem odpowiedzialności materialnej za skutki leczenia przez jednostki służby zdrowia oraz samych lekarzy.
Kasy Chorych zaczęły funkcjonować w Polsce w lutym 1997 roku, kiedy została przyjęta ustawa o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.
Twórcy ustawy dążyli do zmian nie tylko sposobu finansowania służby zdrowia, ale także podstaw jej funkcjonowania. Nowy system miał zapewnić efektywniejsze wydatkowanie środków przez służbę zdrowia oraz wprowadzenie konkurencji na rynek usług medycznych.
Reforma zakładała odejście od bezpośredniego finansowania służby zdrowia z budżetu państwa. Powołano do życia 17 niezależnych i samorządnych Kas Chorych – po jednej w każdym województwie (regionalne Kasy Chorych) oraz Branżową Kasę Chorych dla Służb Mundurowych; miały one zarządzać zgromadzonymi funduszami. Przyjęto mieszany, budżetowo-ubezpieczeniowy system zasilania opieki zdrowotnej. Część zadań była finansowana przez państwo, np. programy polityki zdrowotnej (m.in. Narodowy Program Ochrony Serca, Program Opieki nad Matką i Dzieckiem), profilaktyczne programy zdrowotne, zwalczanie alkoholizmu, zapobieganie narkomanii i AIDS. Pozostała część środków pochodziła ze składek zdrowotnych odprowadzanych wraz z podatkiem dochodowym od osób fizycznych, jak również z dotacji i darowizn.
Kasy nie mogły działać dla zysku, a więc nie mogły świadczyć usług zdrowotnych ani być właścicielami zakładów opieki zdrowotnej.
Wszystkie zakłady opieki zdrowotnej chcące uczestniczyć w systemie musiały zmienić swój status z jednostek i zakładów budżetowych w posiadające osobowość prawną samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej (SPZOZ). Jako samodzielne jednostki, posiadające osobowość prawną, prowadziły własną politykę kadrową i płacową, samodzielną gospodarkę finansową i były zdolne do podejmowania czynności prawnych, czyli m.in. mogły być pozywane do sądu.
Zapewnienie ubezpieczonym usług medycznych odbywało się na zasadzie kontraktowania świadczeń. Kasy Chorych zawierały ze świadczeniodawcami umowy, w których określano prawa, obowiązki i odpowiedzialność podmiotów udzielających świadczeń. Świadczenia były kontraktowane przez Kasy Chorych od świadczeniodawców na podstawie konkursu ofert (przy zawieszeniu w tym wypadku ustawy o zamówieniach publicznych).
Opiekę nad każdym pacjentem miał sprawować jego osobisty lekarz zwany lekarzem pierwszego kontaktu lub lekarzem rodzinnym. Jego zadaniem było sprawowanie opieki nad pacjentami zapisanymi na jego liście. Zgodnie z założeniem lekarz podstawowej opieki zdrowotnej miał sprawować pieczę nad pacjentem kierując go na odpowiednie badania i do lekarzy specjalistów, kiedy następowała taka potrzeba. Pacjent, po otrzymaniu skierowania od lekarza rodzinnego, mógł sam decydować o wyborze lekarza specjalisty czy szpitala. Jedynym wymogiem była umowa podpisana z Kasą Chorych, w jakiej był ubezpieczony pacjent, przez wybranego lekarza lub szpital.
Zniesiona została rejonizacja. Ubezpieczeni na podstawie tzw. "promes" zyskali możliwość korzystania ze świadczeń wybranego przez siebie szpitala, przychodni i lekarza spośród wszystkich posiadających umowę z Kasą Chorych, do której należał ubezpieczony. Jak głosiło hasło reformy: pieniądze miały iść za pacjentem, co miało doprowadzić do zwiększenia poziomu świadczonych usług dzięki konkurencji, jaka pojawiła się na rynku. Ubezpieczeni mieli również prawo wyboru Kasy Chorych, której chcieli być członkami, niezależnie od miejsca zameldowania.
Na owe lata pomysł rządu Buzka był chyba zbyt futurystyczny.
Dziś warto zastanowić się, czy aby nie było w nim wystarczająco dużo rozwiązań do ponownego przyjęcia.
Od samego początku system Kas Chorych obarczony był niezawinionym przez siebie grzechem nadmiernego upolitycznienia i padł jego ofiarą. Ale to nie znaczy, że nie warto do niego w jakiejś zmodyfikowanej formie powrócić…
Po wygranych przez SLD wyborach ostatecznie koncepcja wolnorynkowa przegrała i postanowiono powołać jeden Narodowy Fundusz Zdrowia z oddziałami regionalnymi (w miejsce starych kas w województwach) i centralą w Warszawie. Pierwotne plany ponownego przywrócenia kontroli ministerstwa nad pieniędzmi ubezpieczonych w NFZ zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Ostatecznie kasy ponownie przestały funkcjonować w roku 2003.
A dziś ?
Sami widzimy co dzieje się dziś.Oddajmy głos zainteresowanym.