Koleje losów mojego dziadka zesłanego do Kazachstanu
24/02/2011
420 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Koleje losów mojego dziadka zesłanego do Kazachstanu Tatiana Górska-Karaganda Nasza nauczycielka z języka polskiego, Pani Joanna Korzeniewska zorganizowała rozmowę ze starszymi ludźmi, którzy byli zesłani do Kazachstanu w latach 1936-1938. Rozmowa ta została nagrana na kasetę, żeby ci, którzy w ogóle nie wiedzą o tym mogli poznać historię tych ludzi. W rozmowie brały udział: Halina, Lusia, Tatiana Górskie i pani Joanna Korzeniewska. Wywiad przeprowadzono u mojego dziadka – Górskiego Błażeja Wojciechowicza, który urodził się w listopadzie 1929 roku na Ukrainie, na wsi Gryczany, na ulicy Wiszniowej w domu nr 86. Błażej mieszkał ze swoją rodziną – z ojcem, macochą i dwiema siostrami – Tofilją i Stasią. W 1937 […]
Koleje losów mojego dziadka zesłanego do Kazachstanu
Tatiana Górska-Karaganda
Nasza nauczycielka z języka polskiego, Pani Joanna Korzeniewska zorganizowała rozmowę ze starszymi ludźmi, którzy byli zesłani do Kazachstanu w latach 1936-1938. Rozmowa ta została nagrana na kasetę, żeby ci, którzy w ogóle nie wiedzą o tym mogli poznać historię tych ludzi.
W rozmowie brały udział: Halina, Lusia, Tatiana Górskie i pani Joanna Korzeniewska.
Wywiad przeprowadzono u mojego dziadka – Górskiego Błażeja Wojciechowicza, który urodził się w listopadzie 1929 roku na Ukrainie, na wsi Gryczany, na ulicy Wiszniowej w domu nr 86. Błażej mieszkał ze swoją rodziną – z ojcem, macochą i dwiema siostrami – Tofilją i Stasią.
W 1937 roku 17 grudnia do domu przyszła milicja, żeby zabrać mu ojca. Milicjantów było 3. Jeden siedział przy stole i coś pisał w papierach. Drugi oglądał zdjęcia, które wisiały na ścianach i wypytywał kto to jest i gdzie jest teraz. Trzeci pilnował, aby ojciec Błażeja zbierał się do wyjścia z domu. W taki sposób zabrano dzieciom ojca i więcej go nie zobaczyły.
Potem zabrali im macochę. Zostały same.
Przyszła wiosna 1938 roku. W marcu albo w kwietniu Stasia zachorowała i umarła. W wieku 8 lat mój dziadek został ze swoją siostrą Tofilją. Ich życie było bardzo ciężkie. Z jedzenia rodzieństwo miało tylko to, co podbierało na polach, to były ziemniaki, ziarno itp.
Tofilja w 1938 roku w maju skończyła 16-cie lat. Dostała paszport i miała wyjechać, ale została razem z bratem. Potem zabrali ją do więzienia.
Mój dziadek został sam i mieszkał u sąsiadów. Potem sąsiedzi wysłali go do wujka do Kazachstanu. Jechał pociągiem 6 dni do Tajynszy. To było w listopadzie 1938 roku, mój dziadek miał wtedy 9 lat. Później poszedł do szkoły, do drugiej klasy. Szkołę ukończył w wieku 11-stu lat (tylko cztery klasy). Potem pracował wołami – woził siano i pszenicę. Za każdy dzień pracy władze pisały tzw. trudodni – za każdy trudodzień płaciły pszenicą w gramach. Mieszkał wtedy u wujka Czabana.
W 1949 roku wszystkich, którzy urodzili się w 1929 roku wysłali do Karagandy na kursy do FZO (Ф.З.О. – Фабрично Заводское Обучение).
Dziadek uczył się w grupie budowłańców. Przy FZO miał pracę. Za pracę płacono obiadem. Tam pracował od 1946-48 r. W maju 1948 roku ich grupę rozwiązano. Po skończeniu FZO dostał dowód osobisty. Miał wtedy 16 lat. To był pierwszy dokument, jaki mój dziadek otrzymał.
Potem uczył się na traktorzystę – 2 miesiące i na kierowcę – 3 miesiące. Po skończeniu kursów pracował na parowozie jako pomocnik. Później pracował w zakładzie RTGO jako traktorzysta i ślusarz, a potem w kuźni jako kowal – 14-cie lat.
W wieku 50 lat oficjalnie przeszedł na emeryturę, dlatego, że pracował w ciężkich warunkach. Ale na emeryturze dopisywało mu zdrowie i jeszcze pracował jako maszynista instalacji pompowych. W takim charakterze pracował 15-cie lat i w wieku 65 lat już ostatecznie zakończył swoją pracę zawodową. Kiedy słuchałam opowiadania mojego dziadka, to byłam bardzo wzruszona, płakałam.
Jak by nie było ciężko innym ludziom, zesłanym i uczestniczącym w wojnie, ja uważam, że mojemu dziadkowi było najciężej. Inni mieli przynajmniej rodziców, bliskich, a mój dziadek został sam w wieku 8 lat. Widział jak zabierają mu rodziców, jak odchodzi od niego rodzeństwo, w mękach i upokorzeniu.
Myślę, że nie każdemu dziecku udałoby się to wszystko przeżyć. Jestem dumna z mojego dziadka.
Tatiana Górska-Karaganda
Praca napisana pod kierunkiem pani mgr Joanny Korzeniewskiej
___________________
Za:
Głos Polski, kwartalnik Polonii w Kazachstanie, http://www.glospolski.narod.ru/20/INDEX-2.HTM