„Kolega”, a nie kolega
09/02/2012
470 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
W sprawie mojego poprzedniego posta.
Zaczyna stawać się tradycją, ze piszę posta, a potem drugiego wyjaśniającego. Tym razem sprawa dotyczy poprzedniego wpisu zatytułowanego "Kolega" Trzy komentarze i w każdym jest nieco racji, ale nie całkiem. Postaram się w miarę możliwości wyjaśnić.
"Moim zdaniem bardzo brzydko sie pan zachował i zupełnie nie proporcjonalnie do czynów które popełnił wobec pana ten człowiek. Jak mniemam pare lat dłużej będzie musiał posiedzieć dzięki pana numerowi a to chyba nie jest powód do chwalenia sie na blogu i moim zdaniem godny potępienia."
"To może niech Pan powie za co pan hydraulik siedział? Po co zostawiać miejsce na domysły skoro Pan się nie boi?
Skoro Pan wiedział że gość siedzi za coś, za co powinien "zgnić w więzieniu" i jak widać jest dla pana zwykłym śmieciem to dlaczego pan go w ogóle częstował? Trochę fałszem podszyte pana postępowanie…"
"Ja nie siedziałem (jeszcze) ale coś mi się zdaje,że tutaj nasunie się proste "nie siedziałeś, nie zrozumiesz".
To przecież środowisko rządzące się swoimi prawami,gdzie jak autor pisał "rangę" trzeba sobie wyrobić nierzadko zwykłym mordobiciem.
To przygrywa w chuja to nie ma litości."
Więzienie, które opisuję było typu pół otwartego. To znaczy, że osadzeni tam więźniowie nie popełnili jakiegoś specjalnie wielkiego przestępstwa. Byli to alimenciarze, osobnicy którzy ukradli przysłowiowy worek jabłek i podobni. Ze skrajnie innej bajki były osoby z wielkimi wyrokami, ale odsiadującymi już końcówkę. Były to tak inne światy, że trudno było o wzajemne zrozumienie.
Przeważnie było tak, że ci odsiadujący już końcówkę długich wyroków "jechali" na naiwności mniej zdeprawowanych współwięźniów. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu, zdobytemu niejednokrotnie w wielu zakładach karnych,wiedzieli jak się zachowywać by zdobyć współczucie innych. Potrafili być bardzo przekonujący. Ja trochę byłem bardziej odporny na ten rodzaj ludzi ponieważ już się z takimi typami spotkałem. Uważałem, że człowiek zły do szpiku kości się nie zmieni. Mimo to też dałem się nabrać. Jestem tylko człowiekiem.
W więzieniu był klub AA. Chociaż nie byłem alkoholikiem też do niego należałem. Taki był warunek gdy zakładałem kółko muzyczne w więzieniu. Inaczej nie mógłbym grać na imprezach zewnętrznych. W ogóle nie mógłbym grać. Więc chcąc nie chcąc się zapisałem. Należały do niego też najgorsze męty. Dzięki temu mogli wyjeżdżać na różne wycieczki, a nawet wczasy. Co było niedostępne dla w miarę uczciwych obywateli, dla tych gnoi – owszem. Państwo otoczyło ich czułą opieką.
Kiedyś grałem na imprezie zamkniętej AA. Byli rodzice więźniów, ksiądz, władze więzienia. Wszyscy "ę" i "ą". Ciasto i kawa. Brakowało tylko alkoholu i dziewczynek. Na koniec imprezy zostałem uraczony "szczerymi" zwierzeniami. A że były skuteczne widziałem to po reakcji obecnych. Ksiądz ukradkiem ocierał łzy dumny z tego, że naprowadził zbłąkane owieczki na właściwą drogę. Moi "chłopcy" z zespołu nawet nie ukrywali wzruszenia. Płakali jak bobry. Tylko ja byłem dziwnie nieczuły. Jakoś nie mogłem tego zapomnieć, że opowiadający okradł dziewczynę, zgwałcił, a na koniec podpalił żywcem.
Wracając do hydraulika, bohatera mojego poprzedniego posta. Mieszkaliśmy w jednej celi kilka miesięcy. Na początku byłem wobec niego czujny. Kruszył powoli ten mur jaki nas dzielił. Opowiadał jak został wrobiony. Z początku mu nie wierzyłem, z czasem zaczęły mnie nachodzić wątpliwości i ani się nie obejrzałem, a sam zacząłem mu opowiadać o swoich sprawach. Nawet się cieszyłem, że wreszcie znalazłem kogoś kto mi wierzy. Gdy zachorowałem przychodził pod izolatkę, przyniósł mi szklankę, grzałkę i herbatę. Szczerze go polubiłem. Gdy zaczęły mnie nachodzić wątpliwości to zamierzałem go tylko postraszyć. Zamiar diametralnie się zmienił po rozmowie, gdy był już pewny, że nic mu nie przeszkodzi w wyjściu. Gotów bym mu był nawet wybaczyć, że traktował mnie jako łatwowiernego barana, bo z tym akurat się zgadzałem. Wk…łem się dopiero wtedy jak zaczął z uśmiechem mówić, że odwiedzi niektóre bliskie mi osoby i pozdrowi ode mnie. Nigdy nie wiadomo czy wariat mówi poważnie, czy żartuje. Nie zamierzałem sprawdzać.
…………………………………………..
…………………………………….
Rozpadają mi się neurony. Z dnia na dzień coraz trudniej skupić mi myśli.
Pieniądze w całości są przeznaczone na rehabilitację. Nie potrzeba mi
miionów. Będę szczęśliwy gdy pieniędzy starczy raz w tygodniu na
zabieg rezonansem stochastycznym (około 100zł z dojazdem).
Darowizny:
Fundacja Avalon – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym,
Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa
nr rachunku odbiorcy: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
Tytuł wpłaty: 1297 Marian Stefaniak
Przelewy zagraniczne:
International Bank Account Number
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
SWIFT/BIC: PPAB PLPK
JAK PRZEKAZAĆ 1%
Wypełniając zeznanie PIT, należy obliczyć podatek należny wobec Urzędu
Skarbowego.
W rubryce WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI
POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP)
* Wpisać numer KRS: 0000270809
* Obliczyć kwotę 1%
W rubryce INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE (bardzo ważne!)
* Marian Stefaniak 1297