* Autor: Krystyna Grzybowska
* NGP-Nowe Państwo: Społeczeństwo
* Roczniki: Numer 9 (67)/2011
* Tagi: Komuniści w Polsce
Nie przewiewaj zboża przy każdym wietrze
ani nie chodź po każdej ścieżce,
tak bowiem czyni każdy grzesznik o dwoistej mowie.
Twardo stój przy swym przekonaniu
i jedno niech będzie twe słowo
– z Mądrości Syracha, eklezjasty żyjącego w II w. przed Chrystusem
Nie jest prawdą, że inteligencja jest nierozłącznie związana z mądrością. Inteligencja bowiem, jako cecha umysłu odpowiedzialna za sprawność myślenia, rozwiązywania problemów i poznawania świata, może być zawodna, gdyż nie jest gwarantem właściwej oceny rzeczywistości. Zdarza się, że ten przymiot naszej duszy jest wykorzystywany do czynienia zła i do nieprawości. Dlatego też nie zgadzam się z twierdzeniem, że wysoki iloraz inteligencji automatycznie gwarantuje mądrość.
Ironiczny symbol epoki
Tym bardziej nie jest prawdą, że określenie „inteligent” opisuje człowieka wyposażonego w rozum, czyli mądrego. W większym stopniu to określenie dotyczy warstwy społecznej, które ukuto kiedyś w Rosji i przeniesiono do Polski. Inteligent to człowiek posiadający przynajmniej średnie wykształcenie i zajmujący wyższą pozycję w społecznej hierarchii. W tym znaczeniu inteligencja była czymś w rodzaju elity. W czasach komunizmu określenie „inteligencja pracująca” było definicją pozycji ludzi, którzy umieli czytać i pisać. A przede wszystkim byli służebni wobec władz. Inteligentem był więc urzędnik gminny i agent służby bezpieczeństwa, nawet jeśli ukończył zaledwie szkołę podstawową i słabo posługiwał się językiem polskim. On, tak jak wykształcony na przedwojennym uniwersytecie profesor, był członkiem klasy o nazwie inteligencja pracująca. A w raz z nim absolwent słynnej Szkoły Duracza, do której można było wstąpić bez posiadania matury i w ciągu zaledwie dwóch lat „wykształcić się” na sędziego albo prokuratora.
W ten sposób szlachetne określenie z XIX w. uległo daleko idącej deprecjacji i stało się raczej ironicznym symbolem epoki będącej zaprzeczeniem rozumu, który nie tylko jest wyrazem świadomego wyboru i wolnej woli, lecz także postawy moralnej. A ta nie odgrywała większej roli, decydujące było posłuszeństwo wobec władzy i wykorzystywanie własnej, wrodzonej inteligencji do społecznego awansu i urządzenia się w życiu, na miarę tamtych czasów.
Mądrość i postawa moralna to jedno
Nie brak wśród nas ludzi inteligentnych, ale jednocześnie niepotrafiących postępować mądrze, odpowiedzialnie i zgodnie z logiką. I chodzących, jak w mądrości Syracha, „każdą ścieżką”. Mądrzy ludzie różnią się od mniej mądrych czy całkiem niemądrych umiejętnością i potrzebą wyciągania wniosków z doświadczeń własnych i innych ludzi oraz z historii i współczesności. Oczywiście także z wiedzy.
Wybitny psycholog prof. Roman Zawadzki w książce dedykowanej pamięci Janusza Szpotańskiego i Macieja Rybińskiego „Mędrzec w szatach błazna i szaleńca” zwraca uwagę na fakt, że „przyjmujemy istnienie duszy jak coś naturalnego i próbujemy odkrywać jej działanie w samym sobie. Wiemy, że pośrednio przejawia się ona w fenomenach i funkcjach jak umysł i myśli, emocje, świadomość, wola”. Jednak aby zostać człowiekiem mądrym, rozumnym, nie jest konieczne wyższe wykształcenie, posiadanie wiedzy niedostępnej maluczkim, mądrość bowiem jest cechą nierozłącznie związaną z postawą moralną. Roman Zawadzki pisze w swojej książce: „Mędrzec może więc – a nawet powinien być pełen talentów, nawet wybitnych, lecz nie musi się nimi wszystkimi posługiwać, by być tym, kim jest w życiu. Jest natomiast jedno, co robić musi: bezwarunkowo przestrzegać warunku spójności nabywanej wiedzy i doświadczenia z uczynkami spełnianymi w duchu powinności moralnych”.
Barbarzyńska walka o miejsce przy ognisku
Przechodząc do naszej najnowszej rzeczywistości, warto zwrócić uwagę na daleko idące stanienie rozumu, a wraz z nim stanienie odwagi cywilnej, a co za tym idzie – spłycenie poglądów, sprowadzenie ich do poziomu praktycznej użyteczności, wykorzystywania inteligencji do osiągania korzyści materialnych przedkładanych ponad wartości ducha. Więcej, wartość ciała zastąpiła walory duchowe, jako nieużyteczne w walce o społeczną pozycję i powodzenie w życiu.
I w ten sposób znaleźliśmy się w pętli czasu. Nie mamy nic do zaoferowania sobie i bliźnim poza barbarzyńską walką o miejsce przy ognisku, które dziś symbolizują pozory nowoczesności materialnej, posiadanie dóbr powszechnie uważanych za prestiżowe. I zabawa przy ognisku, rozpasanie ciała objawiające się potępianiem wszystkiego, co ma walory ducha, a przede wszystkim wiary w Boga, uważanej za główną i najważniejszą przeszkodę w autokreacji, która zastąpić ma zastane normy postępowania.
Takie pojmowanie indywidualności własnej prowadzi do rozkwitu egoizmu, a w konsekwencji do zagubienia się w rzeczywistości, do rezygnacji z korzystania z cech umysłu koniecznych do rozwijania osobowości, kształcenia się i uczenia na doświadczeniach. Święty Tomasz z Akwinu zwracał uwagę, że wszyscy mogą korzystać z rozumu, nawet ci bez wykształcenia, ludzie prości, dzieci, maluczcy, „a zwłaszcza serca czyste, posiadające logikę naturalną”. Nie jest mędrcem jakaś z wykształcenia filozof czy etyk, wyrażająca chęć podarcia Biblii w solidarności z satanistą „Nergalem”, ale mędrcem jest prosty rolnik z wykształceniem podstawowym, który potrafi konsekwentnie iść prostą ścieżką, nie zbaczając z drogi. Człowiek uczciwy, prawdomówny i przyjazny bliźniemu.
Z rozgoryczeniem patrzą na świat
Mądrość jest związana z wiekiem, tak się powszechnie uważa. Człowiek młody popełnia głupstwa, działa nieracjonalnie, często kierując się zmysłami zamiast rozumem. Ale w miarę dojrzewania zaczyna oddzielać ziarno od plewy, dobre i złe doświadczenia motywują go do kierowania się podstawowymi zasadami współżycia społecznego, do właściwej oceny rzeczywistości. I do wyciągania z niej wniosków. Mówi się, że siwizna dowodzi mądrości. Tak dobrze nie jest. W dzisiejszym świecie ludzie starsi nie zawsze dokonują właściwych wyborów czy też odznaczają się wyjątkową mądrością. Ten świat jest pozbawiony drogowskazów, więcej, tradycyjne wartości stanowią przeszkodę w ułożeniu życia, zatem dużo korzystniejsze jest ich omijanie, a nawet spychanie w podświadomość. I dlatego wartości duchowe przegrywają z wartościami materialnymi, a wierność ideałom po prostu się nie opłaca.
Przed kioskiem z gazetami pewna siwa kobieta rozwodzi się nad wiarą w Boga, zapewnia, że jest katoliczką i właśnie zmierza do pobliskiego kościoła na Mszę świętą. Kupuje wpływową gazetę, która niemal codziennie wyszydza chrześcijan, a zwłaszcza katolików. Jak ona to ze sobą godzi? I z pewnością zagłosuje na SLD albo na PO. A dlaczego? Bo obie te partie usprawiedliwiają jej drogę życiową w czasach komunizmu i budzą słodkie wspomnienia, kiedy była młoda, piękna i powodziło się jej lepiej niż dziś. Lepiej, to znaczy nie gorzej niż sąsiadom. Wszyscy mieli takie same mieszkania w blokach i takie samo wyposażenie – meble, a nawet pralki i lodówki. Byli równi, a dziś nic z tego nie pozostało. I co gorsza, nie ma szans na dorównanie tym, którym się powiodło.
Tymi ludźmi nie kieruje życiowa mądrość, nawet jeśli ją nabyli, ale złość na świat, który pozbawił ich pewności siebie. Tej pewności, że władza ma rację i wie, co robi. Tak było kiedyś. I było dobrze. Kiedyś nie było tylu samochodów, sklepów i towarów, na które nas nie stać. Nie stać nas i naszych wnuków, a przecież im się należy to samo co innym, tym bogatym. Świat, jak widać, nie sprostał zadaniu i nie obdarzył wszystkich dobrami konsumpcyjnymi, panuje nierówność i trzeba się mocno nakombinować, żeby zaimponować krewnym oraz znajomym. W czasach młodości człowiek chwalił się: dostałem papier toaletowy. A sąsiad nie, bo zabrakło. I to była wyższość człowieka nad człowiekiem.
Raz na wozie, raz pod wozem
Zagubiło się gdzieś poczucie godności i odpowiedzialności za myśli i uczynki. Przysłowie mówi: kogo Pan Bóg chce zgubić, temu najpierw rozum odbiera. A przysłowia są bez wątpienia mądrością narodu. Warto je sobie przywołać nad wyborczą urną. I pamiętać, że dana nam przez Boga mądrość jest cechą ducha, a nie punktem w mózgu, który nowocześni naukowcy nazywają umysłem. I jest wyrazem wyższego stopnia rozwoju człowieka, który, biedny czy bogaty, powinien mieć swój rozum i umieć z niego korzystać. A życie już takie jest – raz na wozie, raz pod wozem, rzecz w tym, żebyśmy umieli oddzielić prawdę od fałszu i zło od dobra. Żebyśmy byli mądrzy, przed szkodą i po niej.