Baśń dla miłośników kotów.
I nie tylko.
A gdy Jahwe.
Chciał pokarać Bogów Egiptu.
Jej tam nie było.
Wolała uganiac się za myszami.
Po spichlerzach.
Zaglądała do pieców chlebowych
Bawiła się z kociętami.
Doglądała położnic.
Wiec nie słyszała.
Zawodzeń kapłanów.
Wzywających do walki.
Gdy wróciła.
Wokół było strasznie cicho.
I samotnie.
Już myślała.
Ze słyszy.
Rozpaczliwe wycie .
Przetrąconego gromem Anubisa.
Ale to tylko zapomniany szczeniaczek.
Krył się w zaroślach Nilu.
Trąciła go swym pyskiem.
I poszedł za nią.
A Anioł Śmierci.
Który zauważył Kociooką.
Już miał wymierzyc sprawiedliwy.
Cios.
Stój!
Zagrzmiał Głos Stwórcy.
Miłosierdzie jest Mym Przymiotem.
A ona, wbrew swej naturze , je okazała.
Nie unicestwiaj.
Odtąd, każdy rozszarpany kot, otruty, spalony, zjedzony przez straszliwe choroby.
Tam trafia.
Najpierw , na ręce, bierze go Święty Biedaczyna, ostrożnie głaszcze, mówiąc: wejdź do naszego Ogrodu.
Pełnego zapachów, kolorowych kulek, szeleszczących papierków.
Wspaniałych drzew, po których.
Można się wspinać.
I gonić za ptakami, motylami, myszami.
Łowić rybki w płytkich sadzawkach.
A w środku Ogrodu, na wygodnym posłaniu siedzi Ona.
Jedyna Ocalała.
I po raz tysięczny.
Bezskutecznie.
Uczy Serafiny.
Mruczeć.
Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy