Mówi się, że literatura nie zna podziałów na męską i żeńską, a jednak to mężczyźni w naszym kraju wygrywają konkursy literackie. Czy więc istnieje literatura lepsza, bo męska i gorsza, bo kobieca?
Mówi się, że literatura nie zna podziałów na męską i żeńską. Gdy zostałam zaproszona na I Festiwal Literatury Kobiecej w Siedlcach „Pióro & Pazur”, nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne i przełomowe jest to wydarzenie i, że właściwie na moich oczach dokona się historia. Ilekroć bowiem wcześniej myślałam o literaturze, dzieliłam ją tylko na lepszą i gorszą, a – jak się okazało, byłam wśród nielicznych osób stosujących taki podział.
Mamy XXI wiek i mogłoby się zdawać, że żyjemy w kraju, który nie zna dyskryminacji kobiet. Jakim więc cudem dane statystyczne straszą kobiety informacjami, z których wynika, że konkursy literackie najczęściej wygrywają mężczyźni? Sylwia Chutnik w artykule, który ukazał się w „Wysokich obcasach” we wrześniu tego roku, podaje, że do prestiżowych konkursów takich jak Paszporty Polityki, Nagroda Literacka Gdynia czy Nike, zgłaszają się literaci obu płci. A jednak ze statystyk wynika, że na dwunastu laureatów Nike, trofeum przypadło tylko trzem kobietom. Na dwudziestu jeden nagrodzonych pisarzy Nagrody Literackiej Gdynia, trofeum zdobyło sześć kobiet. Paszporty Polityki otrzymały cztery kobiety i dziewiętnastu mężczyzn. Czy to oznacza, że kobiety piszą gorzej od mężczyzn? A może rzadziej? Wolne żarty. A może jesteśmy świadkami dzielenia literatury na tę lepszą, męską, która powinna otrzymywać nagrody, oraz żeńską, której się to zdarza, gdy wyjdzie daleko poza poziom mężczyzn? Mi osobiście przychodzą do głowy kolejne dane statystyczne, z których wynika, że chociaż wśród czytelników przewagę mają kobiety, to mężczyźni przeważają w jury festiwali literackich.
Kiedy rozpoczynałam swoją literacką drogę, pierwszy raz zetknęłam się z problemem dzielenia literatury według płci, a co za tym idzie, degradowania przez „poważnych” recenzentów książek napisanych przez kobiety. W kolejnych latach, niezależnie od tego, czy pisałam o babskich problemach, czy też sięgałam po poważniejszą tematykę zaginięć lub przemocy, byłam szufladkowana jako „czytadło” – co z czasem stało się moim osobistym dramatem i pogrążyło mnie w absurdzie rozpaczliwego zabiegania o komplementy ze strony mężczyzn, aż doszło do tego, że poczułam się szczęśliwa, gdy usłyszałam, że „piszę jak mężczyzna”. Anna Fryczkowska, autorską polskich kryminałów tak opowiada o swoich spotkaniach z tym zjawiskiem: „Mnie już paru krytyków tłumaczyło, że nie ma literatury kobiecej i męskiej, jest tylko dobra i zła. Cieszyłam się i pytałam: to może napiszesz recenzję mojej książki? E, sorry, odpowiadał krytyk, o babskiej z zasady moja gazeta nie pisze. Ale może zrobicie wyjątek? – pytałam. – Przecież ostatnio pisaliście o kryminałach i obyczajówkach pisanych przez panów. Przeczytaj chociaż. E, sorry, odpowiadał krytyk, babskiej z zasady nie czytam.”
Z czym więc mamy do czynienia, gdy mówimy o literaturze kobiecej?
Festiwal Literatury Kobiecej został zorganizowany przez kobiety dla kobiet i chociaż osobiście wolałabym, żeby w imprezach tego rodzaju uczestniczyli również mężczyźni (nie tylko z towarzyskich względów!), tu było ich niewielu. Literatura kobieca, często zamknięta w żenujących okładkach, które odbierają jej cały prestiż i odstraszają inteligentnych czytelników, mogła zaskoczyć przede wszystkim rozpiętością tematów. Gdyby ktoś bowiem uważał, że powieści dla kobiet to proste, napisane banalnym językiem, przewidywalne historie o relacji on – ona, to jest w głębokim błędzie. Jury wyłoniło książkowe perełki. Ksiązka Magdaleny Kawki „Rzeka zimna”, która wygrała konkurs na najbardziej poruszającą powieść kobiecą to historia trudnej miłości matki i córki, a książka nagrodzona w dziale „Pazur”, czyli najbardziej zabawna, również nie była płytką komedią romansową, laureatka, Danuta Noszczyńska, pod dość długim tytułem „Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana"! ukazała trochę przerażający obraz życia rodzinnego. W składzie jury zasiadły kobiety, które – jak same stwierdziły – do tej pory niewiele miały wspólnego z tekstami uważanymi za „komercyjne, lekkie i łatwe”: Grażyna Musiałek („Polityka”), Anna Luboń („Elle”), Bernadetta Darska (Blog krytyczno- literacki), Teresa Drozda (Radiowa Trójka i RDC) oraz Joanna Laprus- Mikulska (Papermint).
Dla mnie, jako osoby, która również do tej pory wolała sięgnąć po powieści pisane przez mężczyzn, a jeśli przez kobiety, to takie, które obdarzono już komplementem, że „piszą jak mężczyźni” obecność na Festiwalu Literatury Kobiecej była niezwykłym przeżyciem. Cudownie było słyszeć Hannę Cygler, autorkę powieści obyczajowych, która walczy o słowo „romans” na określenie swoich książek i nie uważa, by miało pejoratywny wydźwięk. Tak samo jak czymś wartym utrwalenia jest fakt, że w jednym miejscu zebrało się aż czterdzieści pisarek, z których żadnej nie podejrzewam o wojujący feminizm, a każda poczytuje sobie za zaszczyt należeć do kręgu „literatury kobiecej”, czyli takiej, która jest spychana przez „poważne” media w obszar nieistnienia. A idea Festiwalu narodziła się zaledwie dziesięć miesięcy temu w Siedlcach, gdzie osiem pisarek pod wodzą Marioli Zaczyńskiej doszło do wniosku, że literatura kobieca nie powinna oznaczać „gorsza” i, że również zasługuje na nagrody. Czy uda nam się przekonać do tego również mężczyzn?
Zajrzyjmy jeszcze na koniec do statystyk. Dla mnie intrygujący jest fakt, że to jedank przeważnie mężczyźni piastują w wydawnictwach miejsca decyzyjne w sprawie tego, które książki ukażą się drukiem, a które nie. A więc to oni zasypują rynek powieściami „kobiecymi” i najczęściej właśnie takimi, które przypięły książkom pisanym przez panie łatkę „błahego czytadła”. To oni odrzucali przez ponad rok nagrodzoną na Festiwalu powieść Kawki o relacji matki i córki, a to kobiety zadecydowały, że właśnie ta książka wygra i one, podczas jednego z paneli literackich prosiły, by na rynek nareszcie trafiły kobiece książki nie powielające w kółko tych samych, sprawdzonych schematów. Z optymizmem i nadzieję oczekuję zatem drugie edycji Festiwalu, który już teraz swoim rozmachem i znaczeniem przerósł nasze najśmielsze oczekiwania.