Koalicja PO-PSL uczciwie zdobyła zaledwie 229 mandatów

Ponieważ minął czas na składanie protestów wyborczych, kandydat PSL Krzysztof Hetman nie musiał już dłużej czekać. Na konferencji prasowej zrezygnował z mandatu, czym przyznał się, że na listach wyborczych był tylko figurantem i wabikiem na naiwnych.

Marszałek województwa lubelskiego Krzysztof Hetman otwierał listę kandydatów PSL do sejmu w okręgu nr 6 (Lublin), gdzie zdobył niemal 19% całości głosów oddanych na listę. Przez niniejszy coming out dołącza do swojego kolegi Adama Jarubasa, startującego w okręgu nr 33 marszałka województwa świętokrzyskiego, który również przyznał się, że do sejmu wcale chętny nie był (wbrew temu co fałszywie zadeklarował i podpisał, zgadzając się na kandydowanie).

Sprawdźmy zatem, jaki wpływ na wynik wyborczy ma fakt, że kandydat nie zostanie w związku z tym unieważniony, a jego głosy doliczono do listy PSL, czyli zupełnie inaczej niż Państwowa Komisja Wyborcza postąpiła w przypadku kandydata Ruchu Palikota w okręgu nr 12 oraz kandydata SLD w okręgu 13, przez co PO zyskała jeden mandat gratis, a być może nawet dwa.

Analiza ilorazów d’Hondta w niniejszym okręgu jasno pokazuje, że bez 10 804 głosów zdobytych przez wspomnianego figuranta, PSL powinien otrzymać zaledwie jeden mandat zamiast dwóch (2. iloraz d’Hondta dla PSL staje się mniejszy niż 7. iloraz d’Hondta dla PiS, któremu powinien przypaść mandat, a nawet od 2. ilorazu d’Hondta dla Ruchu Palikota, który otrzymał ostatni, 15. mandat).

Zsumowanie głosów zyskanych przez koalicję PO i PSL w wyniku dziwnych działań PKW opisanych w poprzednich wpisach (brak rejestracji Kongresu Nowej Prawicy w całym kraju, unieważnienie kandydata Ruchu Palikota i kandydata SLD i nie zliczenie im głosów na listę oraz pierwszy i drugi przekręt PSL-u) daje 6 mandatów, co oznacza, że – gdyby kwestie sporne były rozstrzygane na niekorzyść, zamiast tak jak obecnie zawsze na korzyść PO i PSL – taka koalicja nie miałaby szans istnienia, gdyż otrzymane 229 mandatów nie daje im żadnej większości.