Bez kategorii
Like

Klejnoty polskiej SGR: MASZOPERIA

08/11/2012
588 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Pomagamy uszlachetnić polską tradycję.

0


 

       Ze Społeczną Gospodarką Rynkową mamy do czynienia wtedy, gdy państwo łaskawie nie przeszkadza w tworzeniu się samokoordynujących się społeczności gospodarczych. Niestety, tak się układało, że dla SGR nigdy nie było we współczesnych czasach dobrej pogody: albo protestował Żyd, albo okupant. Polak „zintegrowany” zawsze był Polakiem niebezpiecznym. Trochę więcej szczęścia mieli rodacy w zaborze pruskim i austriackim. W Kongresówce wszelkie działania integracyjne były tępione z bezwzględną surowością jako siedliska myśli powstańczej. Chcemy to zmienić. Synergię społeczną tkwiąca w gospodarce dobrosąsiedzkiej mają odblokować:

  1. Prawo dla „stowarzyszeń do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek” adresowane głównie na obszary wiejskie.

  2. Prawo spółek właścicielsko – pracowniczych, które ma zapoczątkować proces deproletaryzacji.

       Te priorytety postępują za nauka, ze „żadna szlachetna cecha człowieka nie może ukształtować się poza sferą pracy i w oderwaniu od doświadczenia zespołu”(Pleśniarski). Żadne kazania, żadne uroczyste inwokacje do dobrej woli. Prawo i mądra promocja.

       No cóż, nie jestem tak majętny jak Stanisław Staszic aby zafundować sobie społeczny eksperyment w postaci Włościańskiego Towarzystwa Ratowania się w Nieszczęściach w swych dobrach pod Hrubieszowem. Indywidualny wysiłek bez powielenia – a szkoda. Gdyby nie import holenderskich standardów uprawiania przedsiębiorczości w maszoperiach, można by Staszica uznać za prekursora SGR. Pierwszy nasz postulat jest na dobrej drodze do laski marszałkowskiej. Jednak czy państwo będzie chciało go promować będzie zależało jedynie od tego, czy nasi władcy zrezygnują z jurgieltu jaki obfitym strumieniem płynie do ich kies od pośredników handlowych w podzięce za to, ze nic się nie zmienia. Mogę jednak pozwolić sobie na uciszanie wolnorynkowej swołoczy od Korwina Mikke, dzielnie pracujacych aby wmówić rodaków, że ich szczęście leży w sumie egoizmów.

 

       Nie będę wymyślał tego, co dzieje się ze społeczeństwem, gdy nie zamyka się mu dróg dla gospodarki lokalnej i regionalnej. Skopiuję z Wikipedii.

 

Maszoperia (niderl. maatschappij – towarzystwo) to zespół rybaków razem prowadzących połowy na morzu, forma spółki występująca wśród Kaszubów na Pomorzu od czasów średniowiecza aż po dziś dzień.

Trudne zajęcie i niebezpieczeństwa związane z żeglugą spowodowały wytworzenie w społeczności Kaszubów pewnych zasad oraz norm ułatwiających wspólną pracę. Maszopi, członkowie maszoperii, związani byli między innymi zasadami równości i solidarności.

Zasada równości przejawiała się przede wszystkim w równym wkładzie do wyposażenia łodzi wyprawiającej się w morze – każdy członek oddawał swoje sieci – oraz w równym podziale połowu i zysku otrzymanego z nadwyżek.

Choć połowem trudnili się tylko mężczyźni, zasada równości wymagała udziału w pracy także dzieci i kobiet. Ich rolą było wyciąganie sieci, naprawa ich, zajmowanie się rybami.

Podziałem zysku zajmował się szyper. Czynność ta odbywała się w dzień luźniejszy (np. w czasie sztormu) lub świąteczny (niedziela). Sam podział zysku był rodzajem spotkania towarzyskiego kończonego wspólnym posiłkiem i wypitkiem. Rola szypra była dziedziczna i z powodu jej wypełniania nie przysługiwały żadne dodatkowe zyski, wręcz przeciwnie, szyper musiał własnym sumptem przyszykować poczęstunek.

Oczywiście istniał szereg reguł określających odstępstwa od zasady równości, np. właściciel łodzi otrzymywał większy zysk (ale o reperację łodzi musi dbać już sam), maszop żonaty otrzymywał zysk o 25% większy, itp.

Solidarność przejawiała się z kolei w innych normach, np. wdowa, dopóki nie sprzedała sieci, łodzi, itd. zmarłego męża i udostępniała je maszoperii, w której mąż miał swój udział, otrzymywała pewien zysk. Jeśli ktoś był ciężko chory, przez rok brał udział w podziale zysku, tak jakby był całkowicie sprawnym członkiem maszoperii; później, po roku, jego udział w zysku zmniejszony zostawał do połowy; jeśli zaś choroba wynikała z pijaństwa, jego udział przeznaczano dla biednych.

Inne reguły nakazywały maszoperii oddanie pewnej stałej części zysku na cele społeczne (np. przytułki, szpitale). Kaszubi utrzymywali w ten sposób także księży (zwyczaj wywodzi się z XII w. – dziesięcina rybna). O tym ile należy sięduchowieństwu decydowała uchwała maszoperii.

Współcześnie nazwy maszoperia używają czasem także mniej lub bardziej formalne kluby żeglarskie. Członkowie takiej żeglarskiej maszoperii składają się na wyposażenie i przygotowanie do żeglugi jachtu, na którym następnie pływają.

W Holandii i Belgii po dziś dzień niektóre firmy – nawet spoza branży rybackiej i całkowicie niezwiązane z morzem – używają nazwy maatschappij do określenia formy działalności gospodarczej, którą prowadzą, np. KLM (Koninklijke Luchtvaart Maatschappij – Królewskie Holenderskie Linie Lotnicze), Vlaamse Televisie Maatschappij (Telewizja Flamandzka) i wiele innych.

I co? – i jest tu miejsce na upychanie socjalizmu?
 

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758