Kilka słów o prawyborach.net
11/08/2011
489 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Różnica jest kolosalna, ale trzeba zdać sobie sprawę, że jeśli normalni ludzie, w dobie Internetu, będą się ograniczać jedynie do krytyki w czasie rozmów przy piwie, […] ojczyzny nigdy się nie zmienią.
Postanowiłem przed chwilą odwiedzić pierwszy raz portal prawybory.net. Przyznam szczerze, że jestem bardzo rozczarowany tym, co tam zobaczyłem. Portal jak najbardziej profesjonalnie zbudowany, lecz kandydatów do obywatelskich list wyborczych nader skromnie.
Zastanawiam się, z czego to wynika? Ilu jest aktywnych bywalców na nowym ekranie? Czy naprawdę nikt z blogerów i komentatorów nie zna nikogo ze swojego bliższego czy dalszego otoczenia, kto byłby godzien i jednocześnie gotów zgłosić swoją kandydaturę w danym okręgu lub wyrazić zgodę na zgłoszenie przez blogera, który zwrócił się z taką propozycją? Być może problem tkwi w tym, iż chętnych trochę jest, ale potencjalni kandydaci boją się wyjść na głupców? Nie chcą wychodzić przed szereg?
Sam mam borykam się z taką sytuacją. Bardzo chciałbym zgłosić kandydaturę mojej bliskiej przyjaciółki, lecz Ona jest osobą skromna i nie zamierza pchać się na afisze. Bardzo żywo i energicznie moja przyjaciółka śledzi dyskurs publiczny, komentuje poczynania tych czy tamtych, ale nie uważa, że aby coś zmienić trzeba „wziąć sprawy w swoje ręce”. Na argument, że i tak nic z tego nie będzie odpowiadam bardzo stanowczo. Nie od razu Kraków zbudowano!
Jest ogromna sprzeczność logiczna w postawie, która jednocześnie charakteryzuje się krytyką poczynań władzy a jednocześnie niechęcią uczestniczenia weń. Moim sromnym zdaniem oczywiście. Ktoś pewnie powie, że czym innym jest krytyka w zaciszu własnego domu z przed telewizora, a czym innym jest utrata anonimowości i narażenie się na niesprawiedliwe i bezwzględne ataki różnych obcych ludzi. Tak to prawda. Różnica jest kolosalna, ale trzeba zdać sobie sprawę, że jeśli normalni ludzie, w dobie Internetu, będą się ograniczać jedynie do krytyki w czasie rozmów przy piwie, a od czasu do czasu do ulicznych, mniej lub bardziej pokojowych protestów na ulicy, to nasze mniejsze czy większe ojczyzny nigdy się nie zmienią. Taka jest cena korzystania wyłącznie z biernego prawa wyborczego. Mimo to mam wielką nadzieję, że do 30 sierpnia znajdzie się 800 – 1000 odważnych osób, które przynajmniej spróbują stworzyć całkowicie pionierska alternatywę dla pozostałych. Potem będzie łatwiejJ
p.s. Chciałbym wyrazić najszczersze wyrazy szacunku dla pomysłodawców tego projektu. Tak trzymać!!!