Jak wspomniałem w I odcinku relacji z pobytu w Londynie, zaintrygował nas z żoną mokry pas ściany na wąskiej klatce schodowej w hotelu, w którym zamieszkaliśmy na czas naszego krótkiego pobytu.
https://3obieg.pl/kilka-dni-w-londynie-i
.
Dla nawiązania do opisywanego tematu przypomnę ostatni akapit z części pierwszej relacji:
„Podnoszę angielskie, trochę już wypaczone drewniane okno pamiętające chyba jeszcze czasy powstania budynku i podziwiam widok na ceglane mury oficyn budynków z równoległej ulicy i podwórka zabudowane chaotycznie i do maksimum różnymi przybudówkami. Jeszcze rzut oka na ceglane mury naszego hotelu od strony podwórka i… sprawa mokrej ściany i nieprzyjemnego zapachu na klatce schodowej zaczęła się powoli wyjaśniać.
.
.
Tak dla porządku muszę powiedzieć, że od frontu hotel wyglądał całkiem przyzwoicie ze swoimi wytynkowanymi czystymi, jasnymi ścianami.”
.
.
Otóż, jak się okazało, ta mokra plama na klatce schodowej nie wzięła się nie wiadomo skąd, a za sprawą rury kanalizacyjnej z pokoju na poddaszu hotelu wpuszczonej w przewód rynnowy, w dodatku prawdopodobnie wcześniej przytkany! Na nieuszczelnionych złączach widać było „kipiące” obwarzanki przelewających się przez złącza rury spustowej ścieków, spływających następnie po ceglanym murze, aż na sam dół. Właśnie dokładnie tam gdzie po murze spływały ścieki, po drugiej stronie na klatce schodowej była owa „tajemnicza” ciągnąca się z góry na dół mokra plama.
.
.
Osady na murze i nagromadzone „narośla” ścieków wskazywały, że ten „system” kanalizacyjny musi funkcjonować w ten sposób w tym hotelu od lat. A przypominam, że nominalnie był to hotel trzygwiazdkowy!
.
.
Jedna tajemnicza zagadka się wyjaśniła. Kolejną nasuwającą się zagadką jest to, czy w Londynie działają jakieś służby sanitarne, które interesowałyby się takimi przypadkami?
.
Z tą kanalizacją w starych angielskich piętrowych domach, to w ogóle ciekawa sprawa. Już wcześniej dojeżdżając do Londynu i pilnie obserwując z okna autobusu przesuwającą się przed naszymi oczami różnorodność zabudowy od przedmieść po centrum, zauważyłem (zwłaszcza na przedmieściach) na ceglanych ścianach niektórych domów jakieś podwójne „orurowanie”, którego nigdzie wcześniej na znanym mi świecie nie widziałem. Jeden rodzaj „orurowania” dał się łatwo rozszyfrować. To były po prostu rynny i rury spustowe na deszczówkę, ale inne cienkie rurki wychodzące spod okien pokojów i kuchni na poziomie podłogi mocno mnie zastanawiały. Łącząc się z innymi podobnymi rurkami tworzyły rodzaj sieci oplatającej ścianę frontową lub oficynę budynku.
.
Jak się już czytelnicy domyślają, te „cienkie rurki”, to były po prostu rury kanalizacyjne z pcv. W zdecydowanej większości podobnych domów, w których są poprowadzone na zewnątrz, są one oddzielone od instalacji deszczowej, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się innym budynkom w mieście zauważyłem, że wpuszczanie rur kanalizacyjnych do rur na deszczówkę biegnących po murze zdarzyło się nie tylko jednorazowo w hotelu, w którym mieszkaliśmy. Taki „patent” można było zaobserwować także i w innych starszych budynkach w Londynie.
.
.
W ten oto prosty sposób bogacący się zmyślni Anglicy zastosowali tanie rozwiązanie problemu podwyższenia sobie standardu swoich starych mieszkań. Z uwagi na wyższą średnią temperaturę w zimie takie rozwiązanie (brak zamarzania) było widocznie możliwe, praktyczne, i stosunkowo tanie.
Ponieważ jednak pod podłogą pokoju (czy kuchni) nie zmieści się rura o dużej średnicy, a i spad jest niewielki, to wychodzące na zewnątrz rurki muszą być małe, z wszelkiego tego faktu konsekwencjami. W toalecie w naszym hotelu było ostrzeżenie, aby pod żadnym pozorem nie wrzucać do muszli klozetowej czegokolwiek innego (np. żyletek, podpasek, patyczków do czyszczenia uszu itp.) z wyjątkiem g…..i papieru, które da radę rozdrobnić układ mieszający. Nie byłem w Grecji, ale bywalcy mówią, że tam jest jeszcze inaczej, bo z powodu małych średnic rur nawet „wykorzystanego” w wiadomym celu papieru toaletowego nie można wrzucać do muszli klozetowej i trzeba go składować w osobnych koszach.
.
Ale dość już o „śmierdzących” londyńskich sprawach i w następnym odcinku, dla równowagi będzie również o rzeczach przyjemniejszych. Cdn.
Janusz Żurek
Z urodzenia (1949) optymista, z wykształcenia inżynier elektryk (AGH), z zawodu elektronik, z poglądów liberalny (wolnościowy) konserwatysta.