Kawa to jeden z najpopularniejszych napojów. Jej uprawa to dla wielu krajów ważne źródło dochodów. Natomiast przetwórstwo i handel kawą to lukratywny interes dla wielu firm, zwłaszcza wielkich koncernów z Europy i USA. Od końca XIX wieku największym producentem kawy jest Brazylia. Przez długi czas drugim producentem była Kolumbia, która dała się zdystansować Wietnamowi. O ile jednak kawa wietnamska to tańsza, mniej ceniona robusta, kupowana głównie przez wielkie koncerny i sieci hipermarketów, o tyle kawa kolumbijska pozostaje symbolem kawy arabica, i to najwyższej jakości. Mało kto jednak wie, że niegdyś czołowym producentem kawy, w dodatku znakomitej jakości arabiki, było Haiti.
Na Saint-Domingue (kolonialna nazwa Haiti) kawę zaczęto uprawiać już w 1715 r., a więc najwcześniej na całej zachodniej półkuli – o kilkanaście lat wcześniej niż w Brazylii i Kolumbii. Na większą skalę zaczęli ją uprawiać jezuici w 1725 r., sprowadzając z francuskiej Martyniki sadzonki kawy gatunku arabica. Rosnący popyt sprawił, że plantacje pojawiły się w całej kolonii, a w 1788 r. Saint-Domingue zaspokajało aż połowę światowego zapotrzebowania na kawę. Plantacje kawy, wraz z uprawami trzciny cukrowej i tytoniu stanowiły kręgosłup ekonomii Saint-Domingue, czyniąc z niej najbardziej dochodową francuską kolonię, opartą na mozolnej pracy niewolników. Kolonię tę nazywano „Perłą Antyli”. W 1789 r. zamieszkiwało ją pół miliona czarnoskórych niewolników, 32 tysiące uprzywilejowanych Europejczyków oraz 25 tys. Mulatów. Ci ostatni co prawda doświadczali pewnych form dyskryminacji, niemniej byli właścicielami 1/3 ziem uprawnych i 1/4 niewolników w kolonii.
„Perła Antyli” nie miała wiele wspólnego z rajem. Bezlitosny wyzysk i okrutne traktowanie niewolników przez plantatorów wywołały powstanie w 1791 r. Nie było to zresztą zjawisko nowe. Już wcześniej dochodziło do buntów niewolników, m.in. rebelii niejakiego Francois Mackandala, zbiegłego niewolnika, który stanął na czele jemu podobnych zbiegów i przystąpił do realizacji planu wytrucia właścicieli plantacji. Francuzi po schwytaniu Mackandala publicznie spalili go żywcem w 1758 r. Jednak czasy się zmieniały. W 1791 r. było już o tyle inaczej, że na wyspę dotarły echa rewolucji francuskiej, w tym hasła równości wszystkich ludzi. Rezultatem krwawego, obfitującego w okrucieństwa obu stron powstania, było proklamowanie niepodległości Haiti w 1804 r. Tak oto Haiti stało się drugim po Stanach Zjednoczonych niepodległym krajem na kontynencie amerykańskim. W wolnym Haiti kawa pozostała jednym z głównych artykułów eksportowych. Szczytowe okresy jej zbiorów i sprzedaży przypadły najpierw na 1790 r. (wówczas jeszcze w kolonii), a potem na połowę XIX wieku. Jednak na przeszkodzie akumulacji kapitału płynącego z eksportu kawy istniała ważna przeszkoda. Francja wymogła na Haiti spłatę rekompensaty za utracone mienie. Chodziło o zawrotną jak na owe czasy kwotę 150 mln franków, począwszy od 1825 r. W 1838 r. Francuzi zgodzili się na redukcję długu do 60 mln franków płatnych w ciągu 30 lat. Ostatecznie Haiti spłaciło ostatnią ratę swojego zadłużenia wobec Francji w 1883 r. Środki te, miast przyczynić się do modernizacji haitańskiej gospodarki, powędrowały za ocean…
Nic dziwnego, że w drenowanym gospodarczo kraju gospodarka, w tym produkcja kawy, podupadała. W końcu Haiti utraciło wiodącą rolę na rzecz Brazylii. W przeciwieństwie do niewielkiego, karaibskiego rywala, Brazylia dysponowała ogromnymi obszarami nadającymi się pod uprawę kawy. A po zniesieniu niewolnictwa w 1888 r. lukę po wyzwolonych niewolnikach na brazylijskich plantacjach szybko wypełnili europejscy imigranci, głównie Portugalczycy i Włosi, a potem inni przybysze, w tym Polacy. Wielu z nich nie zadowalało się pracą na cudzych plantacjach. Co bardziej zaradni kupowali lub dzierżawili ziemię i zakładali własne uprawy. To przyczyniło się do ogromnego wzrostu podaży. Haiti nie było w stanie sprostać brazylijskiej konkurencji. Niebawem dodatkowym konkurentem stała się Kolumbia, a także kraje Ameryki Centralnej, produkujące kawę podobnie wyśmienitej jakości. W 1912 r. na Haiti doszło do rebelii, w czasie której zniszczeniu uległ pałac prezydencki. Sytuację próbowały wykorzystać Francja, Niemcy, USA i W. Brytania, zbrojąc poszczególne frakcje rebeliantów. Ostatecznie w 1915 r. Haiti znalazło się pod okupacją USA, która trwała do 1934 r. Okres ten stał pod znakiem podporządkowania haitańskiej ekonomii interesom kapitału USA oraz robót publicznych, do których niekiedy okupanci przymuszali miejscowych. Po opuszczeniu Haiti przez Amerykanów, wyszkolona i uzbrojona przez nich Gwardia Narodowa, zamiast pilnować porządku i praworządności, stosowała przemoc i inne nadużycia, siejąc postrach wśród ludności.
Niemniej w latach 40-tych XX wieku sytuacja zaczęła się stabilizować. A haitańska kawa ponownie zaczęła zdobywać światowe rynki, tak iż w 1949 r. Haiti było trzecim producentem kawy po Brazylii i Kolumbii. Jednak ten sukces nie trwał długo. Złożyło się na to szereg czynników, takich jak:
– Polityczna niestabilność i brutalne, skorumpowane rządy klanu Duvalierów (1957-1986).
– Gwałtowny spadek cen kawy (a w ślad za nim zbiorów) po załamaniu Międzynarodowej Umowy Kawowej (International Coffee Agreement) w 1989 r. Dodajmy, że Haiti – w odróżnieniu od Brazylii czy Kolumbii – nie dysponowało rozwiniętym przemysłem przetwórczym kawy. Było więc tym bardziej zdane na dyktat kawowych giełd i wielkich koncernów. Poza tym władze Haiti uznały, że nie są w stanie wypełnić zobowiązań Międzynarodowej Organizację Kawy (IFC) i zrezygnowały z członkostwa w tej instytucji. Z jednej strony dało to Haitańczykom wolną rękę w kreowaniu polityki kawowej, z drugiej jednak – utrudniło dostęp haitańskiej kawy na światowy rynek.
– Embargo ONZ w 1994 r. nałożone na reżim gen. Raoula Cedrasa. Wówczas to wielu drobnych farmerów spaliło swoje drzewka kawowe, używając je do produkcji węgla drzewnego. W sytuacji braku popytu gwarantowało to być może mniejszy – ale pewny i mniej pracochłonny – zysk.
– Długie lata bezprawia, terroru bojówek i pospolitej przestępczości – wszystko to zniechęcało farmerów oraz kupców do transportu i sprzedaży kawy.
– Na przełomie XX i XXI w. światowa nadprodukcja wywołana głównie gwałtownym wzrostem podaży taniej robusty z Wietnamu sprawiła, że ceny kawy spadły do poziomu relatywnie najniższego od stulecia. Był to cios szczególnie silny dla drobnych producentów, takich jak rolnicy haitańscy.
– W ciągu dekad zmniejszania produkcji umiejętności potrzebne przy uprawie, zbiorach i obróbce kawy w znacznej mierze zanikły. Wielu farmerów wyemigrowało do miast, zaludniając slumsy, a ich potomkowie z reguły nie znają uprawy roli. W tym samym czasie rywale Haiti, na czele z Brazylią, skutecznie modernizowali uprawę i przetwórstwo kawy, umacniając swoją przewagę.
– Erozja i tym samym osłabienie wartości gleb w wyniku deforestacji. Dotyczy to zwłaszcza terenów górskich i wyżynnych, gdzie z reguły udają się ziarna kawy najwyższej jakości.
– Plantacje często były atakowane przez choroby i szkodniki, podczas gdy drobni haitańscy plantatorzy często nie byli w stanie nabyc środków ochrony roślin.
Deforestacja na pograniczu Haiti (po lewej) i Dominikany. Fot. NASA, Domena publiczna, Wikipedia.
Wg ostatnich dostępnych danych, ponad 150 tys. rolników uprawia kawę na 43 tys. hektarów ziemi (2007). Nie jest to tyle, co kiedyś, gdy liczba ta sięgała miliona. Współczesne haitańskie uprawy kawowe to przede wszystkim małe, rodzinne działki. Uprawy te są ulokowane głównie w rejonie masywów górskich Chaine de la Selle i Massif de la Hotte. Dodajmy, że Haiti to najbiedniejszy i zarazem najbardziej rolniczy kraj obu Ameryk. Rolnictwo i rybołówstwo wciąż zatrudnia tu 66% siły roboczej i dostarcza 28% PKB (2006).
Nędzarskie budy w Cite Soleil, dzielnicy nędzy w stołecznym Port-au-Prince. Fot. Thomas Black57. Domena publiczna, Wikimedia Commons.
W 2009 r. wierzyciele anulowali gros długu Haiti i wyglądało, że kraj ten zacznie wychodzić na prostą. Ale dnia 12 stycznia 2010 r. Haiti nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7 stopni w skali Richtera. Według oficjalnych danych haitańskich władz, śmierć poniosło 316 tys. osób. Oprócz tego Haiti wielokrotnie nawiedzały cyklony. W ostatnim czasie niszczycielskie były zwłaszcza te z lat 2004 i 2008. Dziś ten po wielokroć doświadczony, blisko 10-milionowy kraj powoli staje na nogi. Zbiory kawy powoli rosną i ma ona szansę odegrać pewną rolę w umocnieniu haitańskiej gospodarki, choć oczywiście już nie w takim stopniu jak kiedyś. Dziś bowiem kluczową rolę odgrywają tekstylia (2/3 dochodów z eksportu liczącego 491 mln USD w 2008 r.), a kawa to zaledwie jakieś 2% eksportu. Dodajmy, że po katastrofalnym trzęsieniu ziemi anulowano resztę haitańskiego zadłużenia (ok. 1 mld USD).
Haitańczycy to ludzie niebywale elastyczni i niepoddający się najstraszniejszym życiowym dramatom. Udowodnili, że gdy żaden skorumpowany kacyk im nie przeszkadza, potrafią ciężko pracować, nie tylko na emigracji w USA czy w sąsiedniej Dominikanie, ale i we własnej ojczyźnie. Natomiast to, czy uda im się podreperować gospodarkę kraju i czy haitańska kawa na nowo stanie się popularna w świecie, pozostaje kwestią otwartą. Nierozwiązanymi problemami Haiti pozostają m.in.: niestabilność polityczna, fatalny stan infrastruktury (w tym m.in. drogowej, telekomunikacyjnej, turystycznej), ogólne zacofanie rolnictwa i innych gałęzi gospodarki, erozja gleby w wyniku deforestacji, permanentny deficyt w handlu zagranicznym, niedobór kapitału, wysoki poziom korupcji. Niemniej jak to zwykle na Haiti bywało, po latach chudych przychodziły tłustsze.
Plaża w Jacmel. Fot. Coolsarahs. Domena publiczna, Wikimedia Commons.
2 komentarz