czyli: jak kłamie „Gazeta Wyborcza”, jak kłamią pisma dla inteligentów – i dlaczego tabloidy mogą pisać prawdę.
Na pewno pamiętacie Państwo książkę śp.Eryka Blaira (ps. „Jerzy Orwell”) p/t „1984”? Przedstawiony jest tam przerażający świat przyszłości – który, na szczęście, nie do końca się zrealizował.
Co tu jest istotne: w świecie tym inteligencja żyje w terrorze, ich mózgi są nieustannie prane i napełniane nowymi, lepszymi treściami. Natomiast z dwóch marginalnych uwag Orwella wynika, że terror dotyczy właśnie wyłącznie inteligencji. „Proletami” nikt się nie interesował. Żyli dość normalnie, wychowywali dzieci (zdolniejsze były im odbierane i wcielane do armii inteligentów) – i myśleli i mówili, co chcą.
To akurat się sprawdziło. Ale najpierw przykład.
Dwa tygodnie termu nawiedziła Warszawę p.Ludwika Weronika Ciccone (ps.”Madonna”). „Postępowcy” twierdzili na ogół, że to Dziewiąty Cud Świata – „zacofańcy” robili Jej dodatkową reklamę twierdząc, że to Wysłanniczka Szatana, która uparła się wystąpić w Warszawie akurat w dzień rozpoczęcia nieszczęsnego Powstania.
Koncert się odbył. A teraz reakcja mediów.
„Gazeta Wyborcza”:
Madonna na Narodowym. „To frontalny atak na zmysły”
Komentarze, że najnowszy spektakl Madonny to frontalny atak na zmysły, nie były przesadzone. Koncert obejrzało kilkadziesiąt tysięcy fanów.
Bramy stadionu zostały otwarte o 17.30. Organizatorzy wpuszczali fanów małymi grupkami, więc nie było tłoku i przepychanek. Tłum płynnie przelewał się przez bramy i podążał na stadion. Za bramkami niektórzy podbiegali z niecierpliwością, by zająć swoje miejsce na stadionie.
Dach Narodowego nie został zamknięty, dlatego fani, którzy przez kilka godzin musieli czekać na koncert swojej idolki, nie narzekali. – Jest przewiew, na płycie można też kupić napoje, dlatego jest OK. Czekamy na koncert – mówił Michał, który w kolejce stał od godz. 14.30. Przed Madonną wystąpił Paul Oakenfold, ale wszyscy czekali tylko na gwiazdę wieczoru. Jej występ miał się rozpocząć o 21.30, ale się opóźnił. Już po kwadransie zniecierpliwieni fani zaczęli gwizdać. Opóźnienie sięgnęło godziny, kiedy wreszcie zgasło światło i zaczął się koncert.
Zaczęło się od wizyty w wirtualnej katedrze, potem Madonna była cheerleaderką wymachującą pomponami i femme fatale z bronią w ręku. Stadion Narodowy wypełnił się niemal po brzegi – na koncertach może pomieścić 70 tys. widzów. Komentarze, że najnowszy spektakl Madonny to frontalny atak na zmysły, nie były przesadzone. Artystka do perfekcji doprowadziła technologiczno-scenograficzno-wizualne rozbuchanie. Z każdą kolejną trasą jest coraz bardziej kosmicznie. I brutalnie, i zmysłowo. Do każdego wyjścia na scenę artystka się przebiera. Jej intrygujące stroje, ciekawe układy choreograficzne oraz bogata scenografia i gra świateł tworzą wielkie widowisko muzyczne.
Koncert zaczął się od piosenki "Girl Gone Wild" z najnowszej płyty "MDNA". Później piosenkarka zaprezentowała kalejdoskop nowych i starszych kompozycji, z klasycznymi "Papa Don’t Preach" i "Express Yourself" włącznie. Na koniec, grubo po północy zabrzmiał kawałek "Celebration". Końcówka koncertu była bardzo taneczna i imprezowa. Całe widowisko było nietypowe i zaskakujące, nafaszerowane efektami specjalnymi niekiedy przysłaniającymi muzykę. Jednak Stadion Narodowy okazał się być dobrym miejscem na tego typu imprezę. Po zakończeniu, tłumy fanów zajęły most Poniatowskiego. Służby na krótko musiały wyłączyć ruch na moście.
A terazFAKT
Fakt.pl > Gwiazdy > Plotki › Madonna nie wypełniła całego Stadionu Narodowego. Wiele miejsc było pustych
Żenada. Madonna się spóźniła, a Narodowy świecił pustkami
Był ukłon w stronę powstańców, ale i tak koncert Madonny miał sporo mankamentów. Przede wszystkim Stadion Narodowy, gdzie odbył się ten spektakl, świecił pustkami
Żeby załagodzić niesmak związany z wyznaczeniem daty koncertu Madonny w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego, przed występem artystki puszczono archiwalne filmy nagrane podczas walk w 1944 roku. Widzowie obejrzeli je w milczeniu i nagrodzili ten gest brawami.
Madonna pojawiła się na scenie z blisko godzinnym opóźnieniem. Dla wielu osób było to żenujące opóźnienie. Zaczęła utworem "Girl Gone Wild". Artystka z pistoletem w ręku przebiegała wzdłuż i wszerz scenę próbując "rozgrzać" publiczność lekko poirytowaną opóźnieniem koncertu. Na Stadionie Narodowym, świecącym pustymi miejscami, Madonna zaśpiewała polskiej publiczności zarówno nowe utwory jak i dobrze znane przeboje jak "Papa Don’t Preach", "Express Yourself","Vogue" i "Justify My Love".
Artystka zmieniała garderobę niemal do każdego kolejnego utworu. Jej intrygujące stroje, ciekawe układy choreograficzne oraz bogata scenografia i gra świateł stworzyły wielkie widowisko.
Publiczność, znajdująca się w sektorze bezpośrednio sąsiadującym ze sceną, machała do Madonny papierowymi białymi serduszkami z napisem "LUV"(skrót od "Love"). Piosenkarka to zauważyła i skomentowała.
– Gdy byłam tu poprzednio, akurat były moje urodziny i polska publiczność zrobiła mi piękny prezent w postaci takich samych serduszek – powiedziała Madonna. – Dziękuję, że przypomnieliście mi o tym, że przypomnieliście, że najważniejsza jest miłość.
Madonna podziękowała też wszystkim fanom w Polsce za wsparcie i obecność na koncercie. – Sytuacja ekonomiczna w Europie i na świecie nie jest dobra, wiele osób nie ma pracy. A wy przyszliście płacąc słono za bilety. Damy więc czadu! – zapewniła.
Po zagraniu kolejnych przebojów, m.in. zaskakującej wersji "Like a Virgin", którą zaśpiewała jedynie przy akompaniamencie pianina, a także zaintonowanej niemal równo z wybiciem północy "Like a Prayer", Madonna pożegnała się z polską publicznością.
Widzowie wychodzili z koncertu z mieszanymi uczuciami. Jednym brakowało starych hitów, innym nie podobało się, że artystka pojawiła się na scenie z bronią, a niektórzy narzekali na możliwości wokalne gwiazdy. Ale byli też i tacy, którzy zachwycali się show, chwalili scenografię i kondycję Madonny.
Bilety na koncert gwiazdy kosztowały od ok. 150 do ok. 1150 zł.
A co naprawdę piszą ludzie?
Na stronach „Super Expressu” czytamy wypowiedzi:
{SYN GROMU}
Człowiek wygrał !dzięki Bogu ! po takiej frekwencji,akustyce,wyczekiwaniu nikt nie zaryzykuje kolejnych zaprosin Madonny. Ktoś na Górze dobrze ,,zorganizował”, ten koncert.
{zniesmaczony}
nie było ścisku – pół płyty stadionu stało PUSTE! Jak ktoś gnał do przodu to i sie ściskał. z tylu też było widać. tylko czemu NIKT NIE WSPOMINA, ze po tym satanistycznym "show" przez pierwsze pół godziny, przez kolejne chyba NIKT na płycie nie tańczył ani sie nie bawił, tylko stal w szoku???? cenzura?????
{anonim}
Zero braw. Na zakończenie gwizdami wywoływali MADONNĘ. Wstyd.
Co kontruje {anonim9955}
Koncert był piękny MADONNA rewelacyjna (byłam, to wiem) tylko POLSKA publiczność fatalna
Czy tylko polska? {anonim4907} pociesza:
Byłem na MDNA w Edynburgu 21 lipca, 80% playback, ”gwiazda” spóźniła się aż 3 godziny, zamiast o 19 zaczęła o 22, w pierwszej części sporo osób zaczęło wychodzić …
{anonim8774}: bełkot niesamowity. siedziałem w sektorze G19 – w trakcie pierwszej piosenki połowa zeszła ze swoich miejsc… akustyka to totalna porażka. na dole było trochę lepiej chociaż nie idealnie. na szczęście show było udane – mimo, że faktycznie większość z playbacku. Jak na 54 lata artystki, WOW
{sdyyj}
żal i tyle
{anonim831}
Heh, więcej reklamy niż to wszystko warte. Dobrze, że bilet był za free więc wydałam tylko na paliwo do W-wy. Zapoznałam sexowną dziewczynęna widowni 🙂
{anonim831}
Byłam. Baba skacze obok tancerzy i udaje, że śpiewa. Może innym się to podoba – ja sprawdziłam i mnie nie. Też miałam bilet z konkursu.
Tu wyjaśnijmy: „Narodowy” mógł pomieścić 70.000 ludzi (dostawiono krzesła na płytę). Sprzedano 17.000 biletów. Organizatorzy wciskali bilety za darmo, by nie było katastrofy – a i tak połowa trybun była pusta
A teraz zostawmy nieszczęsną „Madonnę” – i zadajmy pytanie:
Skoro na tak reklamowaną, renomowaną, gwiazdę przyszła 1/3 Stadionu – to mój postulat sprzed czterech lat: rozebrać tę szkaradę NATYCHMIAST i przestać dopłacać – był, jak widać uzasadniony. „Narodowy” się NIE utrzyma.
Jednak, oczywiście: ani nie rozbiorą, ani nie oddadzą właścicielom terenu – tylko zostanie powołany jakiś Zarząd tego Stadionu, Zarząd będzie brał tłuste pensje, przez 10 czy 20 lat dopłacimy kolejny miliardzik…
…a potem szczęśliwie zacznie się sypać i wróci „Jarmark Europa”.
A teraz zostawmy cały ten niewydarzony stadion. I pomówmy o prasie.
„Gazeta Wyborcza” bezczelnie kłamie – i wiadomo dlaczego. Po pierwsze: bo właściciele są powiązani ideologicznie i rasowo z firmą „Live Nation”, organizatorami tego koncertu. A po drugie i ważniejsze: zgodnie z tezą śp.Józefa Wissarionowicza Djugashviliego (ps. „Stalin|”): „Gazeciarze to inżynierowie dusz ludzkich” – gazeta ma urabiać te dusze w pożądanym kierunku.
Gdybym przeczytał jakąś gazetę katolicką – to tam z kolei zrobiono by z „Madonny” potwora już zupełnego.
Natomiast „FAKT” – tabloid dla L**u – pisze z umiarem i mniej-więcej zgodnie z prawdą.
Dlaczego tabloidy piszą prawdę – a prasa „poważna” kłamie?
Bo „Gazeta Wyborcza” pisze dla inteligentów. Tak jak w „1984” chodzi o walkę o ich umysły. Redaktor „Wyborczej”, „Rzeczypospolitej”, „The TIMES”, „The New York Times” itd. nie ma pisać prawdy: ma realizować linię polityczną właściciela.
Natomiast tabloid jest robiony dla pieniędzy. Dla marnego zysku. Więc pisze prawdę – bo jakby zaczął kłamać, to ludzie zaczęliby kupować inny tabloid.
A ja piszę to po to, by ludziepogardzający tabloidami i czytający „poważną prasę” zdali sobie sprawę, jak są manipulowani. A prosty robotnik może mieć lepsze informacje o świecie, niż oni.