Znany z wieloletniej współpracy z firmami windykacyjnymi warszawski radca prawny Grzegorz A. Lewandowski tym razem reprezentuje MEBIS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA. „Firma” ta działa w oparciu o zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego z 19 lipca 2011 roku. Kapitał zakładowy 1.300.000,- zł.
Jak możemy sprawdzić w Internecie obsługuje wierzytelności dwóch niestandaryzowanych funduszy sekuratyzacyjnych: GPM VINDEXUS i FUTURE (dawniej MEBIS 1).
Czy zatrudnienie profesjonalnego pełnomocnika procesowego jest równoznaczne z zatrudnieniem osoby rzeczywiście znającej prawo?
1.
2.
Nim jednak przejdziemy do meritum nieco informacji:
Sekurytyzacja, ogólnie rzecz ujmując, jest procesem polegającym na emisji obligacji zabezpieczonych aktywami – w tym wypadku wierzytelnościami. Proces ten pozwala instytucjom finansowym pozyskiwać kapitał do finansowania bieżącej działalności i jednocześnie dobrze zarządzać ryzykiem finansowym. – Większość działających w tej chwili w naszym kraju funduszy sekurytyzacyjnych zostało utworzonych przez firmy windykacyjne. Dlatego też relacje zachodzące pomiędzy funduszami a firmami windykacyjnymi w większości przypadków budowane są na wspólnych interesach – zwracają uwagę przedstawiciele spółki Vindexus.
Dlaczego tak się dzieje? Banki, które są czołowymi dostawcami wierzytelności, najchętniej sprzedają je funduszom sekurytyzacyjnym, bo osiągają dzięki temu korzyści podatkowe. Mogą zaliczać do kosztów uzyskania przychodów straty poniesione na zbyciu wierzytelności na rzecz funduszu sekurytyzacyjnego. – W przypadku sprzedaży wierzytelności przez podmiot inny niż bank w zasadzie nie ma różnic pomiędzy sprzedażą do funduszy sekurytyzacyjnych a sprzedażą bezpośrednio do windykatora, w związku z czym w zakresie wierzytelności pozabankowych takie transakcje w warunkach polskich w zasadzie nie występują – tłumaczy Tomasz Boduszek, szef spółki Pragma Inkaso.
Formalnie funduszami zarządzają TFI. Jednak tak naprawdę odpowiadają tylko za nadzorowanie emisji certyfikatów oraz za procedurę lokowania środków. Główną rolę spełniają firmy windykacyjne, które są tzw. serwiserami, czyli bezpośrednio zarządzają wierzytelnościami funduszy. Odpowiadają więc za cały proces odzyskiwania długu: kontakt z dłużnikami (telefoniczny i listowny), rozliczanie wpłat. W razie potrzeby kierują sprawy na drogę postępowania sądowego i rozliczają wpłaty i wypłaty z tym związane.
Podczas współpracy z funduszem windykator pełni też funkcję eksperta odpowiedzialnego za wycenę portfela wierzytelności.
http://www.parkiet.com/artykul/1014115.html
3.
Wspomina spółka MEBIS w tym konkretnym przypadku dochodzi należności za niespłaconą kartę kredytową.
Jak już nieraz podkreślałem, jestem daleki od nawoływania do niepłacenia długów. Na dodatek w tym konkretnym przypadku dziwić się tylko można, że w ogóle doszło do zadłużenia, bowiem dłużnik jest emerytem górniczym, czyli posiada wystarczające środki, by na bieżąco regulować zadłużenie (ok. 4000,- zł miesięcznie).
Ale…
4.
Fundusz, czyli reprezentująca go firma windykacyjna, zwlekała z wytoczeniem powództwa. Kiedy więc pozew trafił do e-sądu wierzytelność była już przedawniona. Nic dziwnego, że taki zarzut pojawił się w sprzeciwie.
Bo przecież rzeczą oczywistą jest, że podmioty profesjonalne powinny sobie zdawać sprawę z upływu terminów. A jeśli ich nie dotrzymują, musi istnieć sankcja na tyle dotkliwa, aby wymusić pożądane zachowanie.
5.
W przypadku bankowej karty kredytowej okres przedawnienia wynosi dwa lata.
Taki termin przedawnienia roszczeń wynikających z umowy o kartę kredytową jest wyraźnie określony w art. 6 ustawy o elektronicznych środkach płatniczych (Dz. U. z 2002 r. nr 169, poz. 1385 ze zm.). Roszczenia z tytułu umowy o tzw. elektroniczny instrument płatniczy przedawniają się z upływem dwóch lat.
Sprawa wydaje się więc jasna, prawda?
6.
A jednak pisząc „uzupełnienie braków pozwu” radca prawny Grzegorz A. Lewandowski najwyraźniej jest innego zdania.
Stwierdza bowiem wyraźnie: Termin przedawnienia roszczeń z umowy o kartę kredytową wynika z przepisu art. 118 kodeksu cywilnego i wynosi trzy lata. (…) W tym stanie rzeczy zarzut przedawnienia jest nietrafiony i winien ulec przedawnieniu (Sąd Rejonowy w Gliwicach, sygnatura II C 901/13).
Jest zatem oczywiste, że nie zdaje sobie sprawy z istniejącej już 12 lat ustawy!
Kodeks Etyki Radcy Prawnego uchwalony przez VIII Krajowy Zjazd Radców Prawnych w dniu 10 listopada 2007 roku w art. 27 stwierdza wyraźnie:
Radca prawny nie podejmie się prowadzenia sprawy, jeśli nie posiada specjalistycznej wiedzy lub doświadczenia odpowiedniego do prowadzenia danej sprawy.
A może pan radca prawny Grzegorz Lewandowski doskonale zdaje sobie sprawę z upływu terminu, ale liczy na to, że pozwany (wszak prosty człowiek, na dodatek nieprawnik) nie ma pojęcia o obowiązujących przepisach?
I wystraszy się stołecznego prawnika?
24.07 2014
2 komentarz