Czyli o puszczonych w skarpetkach.
Nie przypadkiem, ale też nie w wyniku swoich przemyślanych działań, po prostu przez swoją bezdenną głupotę, kapitan Wrona naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo ponad dwustu swoich pasażerów. Następnie, gdy tylko dzięki szczęściu, czyli idealnej pogodzie i geniuszowi inżynierów Boeing’a oraz sumienności tamtejszych robotników i techników, pasażerowie ci uszli z życiem, puścił ich w skarpetkach. Co na to ci pasażerowie? Jak to co, śpiewają kapitanowi Wronie hymny pochwalne. No może nie wszyscy, ale 70% tak.
Czy jest coś, co różni te 70% pasażerów kapitana Wrony od 70-ciu % współczesnych Polaków?
Tak, ci na pokładzie lotu LO-016 z 1 listopada 2011r. nie mieli wyboru.