Żyjemy w ciężkich czasach. I nic dziwnego, że tak wielu z nas potrzebuje pomocy…
Oto historia. Jedna z wielu?
1.
Znajomość z Piotrem I. nawiązałam w grudniu 2011 r. Jednego dnia tak długo do niego dzwoniłam, aż wieczorem do mnie oddzwonił. W wielkim skrócie przedstawiłam sprawę i powiedziałam, że wcześniej byłam w kontakcie z Romanem S.
Powiedział: „No, tak”.
Na wieść, że chodzi o ten Bank dodał: „O, cholera”.
Najpierw, kazał mi odszukać posła Ruchu Palikota w Szczecinie.
Odszukałam – jest to Andrzej Piątak. Dałam jego dane Piotrowi. Zadzwonił do tego posła i kazał mu objąć mnie opieką, bo takich historii, jak moja będzie coraz więcej. Piotr I. spytał też – czy zgodzę się wystąpić ze swoją sprawą w TV?
Byłam u tego posła. Poseł obiecał, że pójdzie do oddziału banku w Szczecinie, oraz do komornika. To było przed I – szą licytacją (w lutym 2012r.). Nie poszedł, bo nie miał czasu ze względu na organizowanie struktur partii oraz – „bo nie ma doświadczenia z bankami”. Powiedziałam to Piotrowi. Ten stwierdził, że pogoni posła i będzie go instruował, co ma robić. Ale, skończyło się na gadaniu.
2.
Biuro posła miało podpisaną umowę z adwokatem Agnieszką S. Też z nią rozmawiałam.
Z Piotrem I. kontaktowałam się na facebooku i telefonicznie. W styczniu br. powiedział, że spróbuje o mojej sprawie porozmawiać z Palikotem i zainteresować go, a nawet spróbuje dostać się na rozmowę do samego prezesa (!).
Gdy córka straciła pracę (jest kredytobiorczynią, przebywa za granicą) po wpłaceniu I – szej raty – bez przerwy pisałam do banku maile i pisma, o jakąkolwiek ulgę. Bank nigdy się nie zgodził, odpisywał, że nie zostały dotrzymane warunki umowy.
Jeden raz bank przysłał maila, czy chciałabym skorzystać z 2-letniego programu rat mini? Jeśli tak, to mam wydać taką dyspozycję.
Wydałam, a bank odmówił.
3.
Wszystkie rozmowy z Piotrem I., które teraz opisuję mam na fb.
4.
W styczniu proponowałam mu swój przyjazd do Warszawy, aby razem ze mną poszedł do siedziby banku na rozmowy.
Potem poinformowałam go, że otrzymałam pismo z banku, który uzależnił zawarcie długoterminowej ugody od wpłaceniu 20.000 zł.
5.
W lutym odbyła się pierwsza licytacja – nieskuteczna.
W dniu 28.02. br. spytałam Piotra I., czy można bankowi zaproponować, aby pozwolił mi sprzedać mieszkanie samej, liczę na około 300 000 zł, potem połowę tej kwoty wpłaciłabym do banku, a z drugiej połowy kupiłabym jakąś tanią nieruchomość.
I na tej nowej bank ustanowiłby sobie hipotekę na pozostałą część długu. Mielibyśmy wtedy mniejszy dług i mniejszą ratę do płacenia. Piotr I. napisał, że można i „podkręci” posła, by zajął się tą sprawą. Prosiłam Piotra I., by ten poseł naprawdę poszedł do banku z tą propozycją.
Odpisał mi: „Tak zrobię, howgh!”
Napisałam też, że ja mogę przyjechać do Warszawy, po wyjściu męża ze szpitala (kolejna operacja onkologiczna), byśmy razem poszli do banku z tą propozycją.
Odpisał: „Nie ma sprawy”.
Piotr I. prosił, abym umówiła nas z bankiem na negocjacje, wtedy on pójdzie ze mną. Pisałam maile do banku i listy (jeden list zawiózł kurier z banku), aby wyznaczyli termin spotkania, i że ja będę z Piotrem I. z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
6.
Olali mnie.
Okazało się, że rozmowy mogą się odbyć tylko we Wrocławiu, gdyż tam jest komórka egzekucyjna banku. Kilka razy Piotr I. pisał, że nie ma czasu, w rozmowach telefonicznych mówił tak samo.
Podałam Piotrowi I., na jego prośbę, wszystkie dane niezbędne do rozmowy z bankiem. Obiecał, że sam zadzwoni do Wrocławia i umówi nas na spotkanie.
W dniu 24.03.br. spytałam Piotra I.: „Czy na pewno zadzwoni do banku?”
Odpisał: „Na bank, że się tak wyrażę”.
Spytałam, czy podać mu jeszcze jakieś dane? Odpisał, że nie, że ma wszystko.
W dniu 27.03. napisałam do Piotra I.: „ Panie Piotrze, chyba ugoda nie wchodzi w grę, skoro ja nie mam 20.000 zł, prawda? Czytałam, że ta opłata 20.000 mogłaby być też rozłożona na raty, ale kto dałby radę takie raty potem płacić? Dlatego chciałabym prosić, aby przekonał Pan bank, by zawiesił egzekucje, pozwolił mi samej sprzedać mieszkanie, połowę kwoty ze sprzedaży od razu dla banku, a z drugiej połowy kupujemy inną nieruchomość, na której bak ustanowiłby hipotekę na pozostałą część długu”.
7.
Piotr I. zapytał, czy mam kupca?
Napisałam: „W moim przekonaniu bank też jest mi winien pieniądze, np. nie obniżył oprocentowania po wpisaniu hipoteki do KW nie, jeszcze nie mam kupca, nie usiłowałam sprzedać, ale orientowałam się trochę, kupiec by się znalazł, bank musi mi dać czas na sprzedaż, bank nie zwrócił też wysokiej składki ubezpieczeniowej po rozwiązaniu umowy, konsultowałam te tematy z adwokatką posła, przyznała mi rację, może te argumenty by się też przydały? Oprocentowanie kredytu powinno spaść o 2% po wpisaniu hipoteki do KW, nie obniżyli”.
Piotr I. odpisał: „Ja nie będę negocjował przez telefon, musi dojść do spotkania, jeszcze zdążymy się naradzić”.
Spytałam: „Co będzie, jak bank nie zgodzi się na spotkanie?”
Odpisał – „Wtedy pomyślimy”.
W dniu 28.03. spytałam Piotra I., czy udało mu się dodzwonić do banku?
Odpisał: „Dodzwonić tak, pogadać nie. Muszę posła jakiegoś napuścić, te sekretarki to jakaś betonowa ściana” oraz: – „że nie będą ze mną rozmawiać, bo jestem osobą postronną. Warunkiem jest dostarczenie im pełnomocnictwa. (dane osobowe)”.
Piotr I. napisał, że muszę na niego zrobić notarialnie poświadczone pełnomocnictwo i mu wysłać. Obiecał znowu, że przypilnuje posła ze Szczecina, a on będzie próbował z posłem z Wrocławia, Wincentym Elsnerem.
Napisałam, że niezwłocznie zajmę się tym pełnomocnictwem na niego i że tylko na niego liczę w tej trudnej sprawie.
Odpisał: „Dobrze już dobrze, przecież obiecałem”.
8.
I znowu piszę do Piotra I.: „ Poszłam tez do siedziby Banku, była tam dziś jakaś "ważna" osoba, rozmawiała ze mną ostro, stanowczo i tonem nie znoszącym sprzeciwu. Dowiedziałam się, że windykacja we Wrocławiu absolutnie nie przyjmie nas na rozmowę, bo takich praktyk nie stosuje, że pomieszczenie we Wrocławiu jest tak małe, że nawet byśmy się tam nie zmieścili, że moja propozycja sprzedaży mieszkania i zwrotu bankowi połowy kwoty, oraz kupienie nowej nieruchomości z drugiej polowy – nie przejdzie, że bank nie jest zainteresowany takimi rozwiązaniami, że bank woli przeprowadzić drugą licytacje, mimo ze nie odzyska całej kwoty, ale będzie MIAŁ ZAMKNIĘTĄ SPRAWĘ. Ostatecznie ta ważna osoba poradziła, aby wystosował Pan pismo do windykacji we Wrocławiu z tą propozycją, że szkoda naszych starań, by torować drogę na spotkanie, bo do niego i tak nie dojdzie. Panie Piotrze, co robimy? Aha, ta osoba potwierdziła, że bank powinien obniżyć oprocentowanie czyli ratę po wpisaniu hipoteki, moim zdaniem z tego uzbiera się jakaś kwota na naszą rzecz”.
9.
W dniu 29.03. pytam Piotra I., czy ma jakiś plan w mojej sprawie?
Odpowiedział: „Mam”.
W dniu 30.03. piszę: „Witam Panie Piotrze, może dzisiaj uda na się porozmawiać? Co ja mam robić?”.
Piotr I. odpisał: „Robić to ja mam, ale bez pełnomocnictwa jestem bezsilny”.
Załatwiłam pełnomocnictwo i wysłałam do KSS na ul. Jarocińską.
W dniu 16.04. i 17.04. pytałam Piotra I., czy to pełnomocnictwo już dotarło?
W dniu 18.04. Piotr potwierdził, że pełnomocnictwo dotarło i prosił mnie, bym mailowo wysłała mu wszystkie dokumenty.
W dniu 24.04 spytałam go: „Dobrze, a rozmawiać z bankiem to już Pan będzie po weekendzie majowym, prawda?”
Odpowiedział, że tak.
10.
W dniu 27.04. wysłałam do Piotra I. ok. 90 sztuk dokumentów z biura posła (mają lepszy sprzęt). Na drugi dzień zadzwonił do mnie redaktor TVN24, powołał się na Piotra i na te 90 sztuk dokumentów – i spytał – czy zgodzę się wystąpić w TV? Powiedziałam, że być może, ale dopiero po negocjacjach z bankiem. Więcej już nie zadzwonił.
W dniu 05.05 piszę: „Panie Piotrze, mam straszną wiadomość, podłamałam się. Wczoraj przyszło pismo od komornika, na 14.06.2012 jest wyznaczona II licytacja. Co ja mam robić?”
W dniu 08.05 piszę znowu: „Panie Piotrze, widzi Pan dla mnie jakąś szansę z tym bankiem?” Odpisał: „Pracuję nad tym właśnie”.
Ja: „Nie mam zastrzyku gotówki do ugody, tak jak bank sobie życzy”.
Odpisał: „To jest główny problem, bo bez kasy trudno wejść w negocjacje, ale coś spróbujemy wykombinować”.
11.
Ja: „18 maja jest rozprawa z powództwa przeciwezgekucyjnego. Adwokat posła twierdzi, że mam rację w tej sprawie, gdyby tak było to byłoby trochę kasy za nieobniżenie oprocentowania po wpisaniu hipoteki i z tytułu dziwnych ubezpieczeń”.
Piotr odpisał: „Ważne, żeby przystąpić do negocjacji tak czy owak, aktywność dłużnika to zawsze plus”.
Ja: „W odpowiedzi na pozew bank twierdzi oczywiście że nie mam racji, druga licytacja 14.06, czy zaskarżyć obwieszczenie o tej licytacji?”
Piotr odpisał: „Nie widzę na razie podstawy, chyba , żeby uznać za taką podstawę powództwo przeciwegzekucyjne, ale do tego czasu będzie już pewnie rozstrzygnięcie”.
Ja: „18 maja jest dopiero pierwsza rozprawa”.
Piotr I.: „Myślę, ze to się odbędzie wszystko na jednej rozprawie”.
Ja: „ Najchętniej to bym chciała, aby bank się zgodził na sprzedaż tego mieszkania, wziąłby połowę kwoty ze sprzedaży, a z drugiej połowy kupilibyśmy inne mieszkanie, ale, to chyba nierealne, prawda? Panie Piotrze, a miał Pan czas, by przeczytać mojego maila? może potrzebne są jeszcze jakieś informacje?”.
Piotr odpisał: „Wszystko mam, potrzebuje tylko jeszcze kilka godzin czasu, pozdrawiam”.
Ja: „ Dziękuję z całego serca, panie Piotrze, a jeśli bank nie będzie chciał słyszeć o negocjacjach, co wtedy?”
Odpisał: „Wtedy się będziemy martwić”.
12.
W dniu 10.05. piszę: „Panie Piotrze, czy zaawansowane są prace nad prawem ostatniej koszuli, by nie można było licytować jedynego mieszkania dłużnika? Wczoraj czytałam, że są prace nad tym, aby kobiety w ciąży, małoletni i chorzy nie mieli prawa do lokali socjalnych. To już by była masakra”.
Piotr I. odpisał: „Ustawa została jednogłośnie skierowana do komisji sejmowych, mam na myśli "ostatnią koszulę".
W dniu 11.05. Piotr pisze: „Potrzebne są negocjacje, czy próbowała nas pani na nie umówić?”.
Napisałam, że moje prośby o negocjacje bank całkowicie olał. Poprosił o namiary telefoniczne do banku i 11.05. miał sam dzwonić, że moje pełnomocnictwo już ma i na żądanie prześle do banku.
Ja: „ Hm, to od tego zacznie się rozmowa, zażądają pełnomocnictwa, potem będą udawać, że do nich nie doszło”.
Piotr I. odpisał: „Niech pani nie będzie taką pesymistką, może mnie nie oleją”.
Napisałam dalej: „Boję się, że na II licytacji ktoś już stanie, by kupić to mieszkanie. Panie Piotrze, wśród skanów, które Panu wysłałam jest skan nr 87, to jest prośba o negocjacje, była wysłana z oddziału Banku w Szczecinie, jest tam napisane, że to Pan będzie prowadził negocjacje, do dziś nie odpowiedzieli, a wyznaczyli licytację, prośba ta była wysłana 13.03, a kiedy Pan do nich zadzwoni?”
13.
W dniu 12.05. piszę do Piotra I.: „Witam Panie Piotrze. Mam tylko jedno pytanie – co będzie w sytuacji, gdy my nic nie zdążymy zrobić, a do licytacji w czerwcu ktoś przystąpi? A udało się Panu zadzwonić do banku?”.
Odpisał: „Nie, zrobię to w poniedziałek, wczoraj był straszny młyn, przepraszam”.
Ja: „Przepraszam, że dzwoniłam, ale bardzo się boję, a co w ogóle robić dalej Panie Piotrze?”.
Piotr I. odpisał: „Negocjować!”.
Ja: „To w poniedziałek, tak?”.
Odpisał: „Tak”.
14.
W dniu 17.05 spytałam: „Witam Panie Piotrze. Poszło już może pełnomocnictwo do nich?”
Piotr I. odpisał: „Poszło”.
Spytałam: „Zaczniemy po niedzieli?”
Odpisał: „Tak jest”.
15.
Potem Piotr I. już nic do mnie nie pisał na fb, mimo że ja do niego pisałam prawie codziennie.
Na początku czerwca zadzwonił do mnie, że jedziemy na negocjacje do Wrocławia w dniu 5.06. Spytał, czy ja mam notarialne pełnomocnictwo od córki, bo wychodzi sprawa substytucji? Powiedziałam, że oczywiście mam i że bank je ma. Za chwilę znowu zadzwonił, że sprawa pełnomocnictwa się wyjaśniła, że wszystko jest ok, że bank dopuścił go do negocjacji, a to jest ukłon ze strony banku w naszą stronę i że bank zmienił datę negocjacji na 08.06, że mam być 8.06 na dworcu głównym we Wrocławiu o godz. 12.00, tam się spotkamy.
16.
Byłam zdziwiona tą datą, bo 7.06 Boże Ciało, a 9.06 sobota, a bank wyznaczył na 8.06 między dwoma dniami wolnymi. Ale szykowałam się do podróży.
W dniu 06.06 przed południem Piotr I. zadzwonił do mnie i powiedział: „Właściwie to po co ja pojadę do tego Wrocławia, jak Pani nie ma żadnej gotówki”.
A przecież wiedział, ze nie mam i nie miało to być przeszkodą do negocjacji. Powiedziałam, że przecież mówił Pan, że będziemy negocjować bez tej gotówki. Potem spytał – jaką kwotę mogłabym wpłacać miesięcznie? Odpowiedziałam – że 1.500 zł. Na co powiedział – za mało.
Potem powiedział, że na licytację kogoś mi przyśle, może Schoppenkę, bo ma najbliżej.
Żebym się nie martwiła, bo ON NIE DOPUŚCI, abyśmy zostali bez mieszkania.
Że ktoś z rządu (Duda) poprze wniosek o lokal socjalny dla mojej mamy i męża, ja będę z nimi jako opiekunka, a dla córki nic. Jak kiedyś wróci z zagranicy, to sobie kupi.
Zatkało mnie strasznie, to było wbrew temu, co mówił wcześniej.
Wycofał się 2 dni przed datą negocjacji.
17.
Co mogę dodać od siebie?
Oczywiście na licytacji nikogo nie było.
Na moje pytanie, dlaczego tak postąpił, Piotr nie raczył odpowiedzieć.
Odpowiedział innej osobie:
Żeby negocjować trzeba mieć jakieś propozycje, a tu nie było nic.
18.
Bogactwo kłuje w oczy, a bieda chowa się gdzieś zawstydzona. Rewolucja zacznie się wtedy, gdy biedni wyjdą na główną ulicę z hasłem: „Jesteśmy biedni i to jest wasza, a nie nasza wina!” Jakież będzie wtedy zdumienie panów redaktorów i pań redaktorek z TVN i Gazety Wyborczej, kiedy pod tym hasłem stanie większość polskiego społeczeństwa.
(ze stronki www należącej do Piotra).
Najwyraźniej lewacka wrażliwość Piotra ogranicza się do deklaracji medialnych.
Aha, i do stania na ulicach Warszawy z hasłem: faszyzm nie przejdzie !
Bo przecież:
Jednostka! Co komu po niej?!
Jednostki głosik cieńszy od pisku.
Do kogo dojdzie?
Czasem jednak dosłyszą go inni, towarzyszu I…..
18.06.2012