Siedzę w klatce, w ciasnej klatce.
Ach, gdyby tak rozprostować skrzydła i móc wzbić się w niebo.
Poszybowałbym wysoko i spojrzał na wszystko z innej perspektywy.
A tak – siedzę w klatce.
Ktoś mi powiedział, że sam tę klatkę zbudowałem.
Ktoś mi powiedział, że pielęgnuję ją w każdej chwili mego życia.
Ktoś mi powiedział, że umacniam ją i bronię jej.
Powiedział też, że stała się częścią mnie.
Ach, gdyby tak wyrwać się z niej i wzlecieć, choćby kilka metrów.
Mógłbym pokręcić młynka, wznieść się i opaść.
Byłbym weselszy i wolny – nareszcie wolny.
A tak – siedzę w klatce.
Słyszałem, że bez klatki mógłbym się dalej rozwijać.
Słyszałem, że poza nią miałbym lepsze możliwości.
Słyszałem też, że inaczej tam się oddycha, piękniej śpiewa,
Że jedzenie smakuje inaczej i każda chwila cieszy.
Tutaj w klatce rozwinąć się nie mogę.
Tu już nic nowego mnie nie spotka.
Ciągle to samo, w kółko to samo.
Podobno jestem tu bezpieczny.
Każdy szczebelek mej klatki ma swoje imię:
Najmocniejszy, to poczucie winy,
Inne to gniew, to strach, to żal i gorycz,
A jeszcze inne to nienawiść i chęć zemsty.
Ach, gdyby tak zburzyć tę klatkę i nareszcie móc żyć.
Dlaczego tak kurczowo się jej trzymam?
Ach, kto mi pomoże, skoro sam nie chcę sobie pomóc.
Skoro tak bardzo jej bronię i strzegę.
Od jutra spróbuję się jej pozbyć.
Ale dziś jeszcze w niej trochę posiedzę.
Posiedzę w mej klatce – w mym więzieniu i schronieniu.
Siedzę w klatce…
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: プラダ バッグ
Pingback: breast actives
Pingback: burberry scarf
Pingback: セイコー腕時計