Determinacja w sprawie wprowadzenia tzw małego ruchu granicznego między Polską a Obwodem Kaliningradzkim musi zastanawiać. Jeszcze niedawno rząd był gotów postąpić wbrew prawu unijnemu, które nie dopuszcza szerszych stref bezwizowych niż maksymalnie 50 km od granicy – a to oznacza, że Kaliningrad by się do takiej strefy "nie łapał". W maju portal Wirtualna Polska opublikował artykuł : "Pójdziemy Rosji na rękę wbrew Unii" czytamy w nim, że Minister Sikorski "zaznaczył, że Polska dąży do ustanowienia MRG z całym Okręgiem Królewieckim, tym bardziej, że w obszarze pomiędzy strefami małego ruchu z Polska i Litwą mieszka większość ludności w tym regionie. Poinformował, że celem Warszawy jest podpisanie umowy, która objęłaby też obszary całych województw warmińsko-mazurskiego oraz pomorskiego. Przyznał, że jest to obecnie […]
Determinacja w sprawie wprowadzenia tzw małego ruchu granicznego między Polską a Obwodem Kaliningradzkim musi zastanawiać. Jeszcze niedawno rząd był gotów postąpić wbrew prawu unijnemu, które nie dopuszcza szerszych stref bezwizowych niż maksymalnie 50 km od granicy – a to oznacza, że Kaliningrad by się do takiej strefy "nie łapał".
W maju portal Wirtualna Polska opublikował artykuł : "Pójdziemy Rosji na rękę wbrew Unii"
czytamy w nim, że Minister Sikorski "zaznaczył, że Polska dąży do ustanowienia MRG z całym Okręgiem Królewieckim, tym bardziej, że w obszarze pomiędzy strefami małego ruchu z Polska i Litwą mieszka większość ludności w tym regionie. Poinformował, że celem Warszawy jest podpisanie umowy, która objęłaby też obszary całych województw warmińsko-mazurskiego oraz pomorskiego.
Przyznał, że jest to obecnie niezgodne z obowiązującym rozporządzeniem Komisji Europejskiej, a forsowanie takiego rozwiązania grozi nam konfliktem z KE. – Ale może i tego nie powinniśmy się bać, bo uważam, że mamy w tej sprawie bardzo silne argumenty. Argumenty, które podzielą nasi partnerzy Francja i Niemcy – zaznaczył."
Sprawa mało znana dla zwykłych zjadaczy chleba, a przecież wiąże się z wpuszczeniem do Polski, i to wg planów rządu – aż do Trójmiasta, obywateli rosyjskich. Jakie żywotne interesy, poza oczywistą "przyjaźnią" każą naszym dyplomatom aż tak naciskać na tę kwestię,. by próbować działać mimo prawu unijnemu?
Ta sprawa nie jest wyjaśniana opinii publicznej, tymczasem okazuje się, że mały ruch graniczny między Polską a Rosją ma także innych zwolenników.
Depesza radiowej agencji informacyjnej z dnia dzisiejszego:
Członkowie komisji spraw zagranicznych Sejmu, Dumy Państwowej i Bundestagu apelują do Komisji Europejskiej o zgodę na objęcie ruchem bezwizowym całego obwodu kaliningradzkiego. Poinformował o tym Polski Radio Andrzej Halicki, szef polskiej komisji, ktory uczestniczy w Kaliningradzie w panelu parlamentarzystów z Polski, Rosji i Niemiec. Spotkali się z inicjatywy przewodniczącego komitetu do spraw międzynarodowych Dumy Konstantina Kosaczowa.
Bruksela nie chce się zgodzić na objęcie umową o małym ruchu granicznym całego obwodu kaliningradzkiego, ponieważ nie jest to zgodne z unijną dyrektywą. Według przepisów, bez wiz mogą przemieszczać się mieszkańcy terenów leżących do 50 kilometrów od granicy, co nie objęłoby mieszkańców Kaliningradu.
Parlamentarzyści rozmawiali także o gospodarce, w tym współpracy energetycznej. Jednym z forsowanych przez Rosjan projektów jest budowa elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim, z myślą o sprzedaży energii między innymi do północnej Polski.
Jak więc widać mały ruch przygraniczny jest w interesie także Bundestagu i państwa Niemieckiego, które również lobbuje za takim rozwiązaniem w Brukseli. Co z tego wszystkiego wie przeciętny Polak? Można założyć, że niewiele, lub zgoła nic. Część mieszkańców Warmii się cieszy, że będzie jeździć po tańszą wódkę i papierosy do Rosji, a to oznacza rozkręcenie szarej strefy i napewno nie przyłoży się do łatania dziury budżetowej.
Za to na pewno zdecydowanie widocznym efektem wprowadzenia takiego ruchu będzie zwiększona liczba rosyjskich turystów w naszych kurortach, oprócz turystów z pewnością z łatwiejszego wjazdu do Polski skorzystają biznesmeni i "biznesmeni" czyli różnego rodzaju oprychy i mafia.
Dlaczego w sprawie, która dotyczy przede wszystkim Polski i Rosji głos zabierają także Niemcy? No cóż.. – tego nikt maluczkim nie raczył wyjaśnić.