Oto krótka opowieść o walce z korupcją w III RP; z Julią Pitera i Donaldem Tuskiem w rolach głównych. A mówią, że Piterę i Tuska interesują tylko młodzi wykształceni z wielkich miast…
Bodaj w 2009 roku przewodniczący Stowarzyszenia „Prawda i Wolność” Marian Strugała przesłał na ręce Julii Pitery, wówczas pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją, skargę zbiorową 60. obywateli Powiatu Gorlickiego, pokrzywdzonych przez władze administracyjne, samorządowe i sądownicze. I skarga ugrzęzła w przepastnych archiwach, pożal się Boże, sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Julii Pitery. To nie oznacza, że Julia Pitera „od korupcji” nie podjęła żadnych kroków urzędowych, dotyczących dokumentacji przedłożonej przez „Prawdę i Wolność”. A jakże, zaczęła nawet słać pisma do wszystkich możliwych władz zamieszanych w nieprawości na terenie Ziemi Gorlickiej: do Starosty Gorlickiego, do Wojewody Małopolskiego, do Prezesa Sądu Rejonowego w Gorlicach, do Głównego Geodety Kraju. A ci funkcjonariusze przestępczego systemu III RP odpowiadali na pisma Pitery najczęściej łżąc i matacząc, byle na pismo odpowiedzieć. W biurze pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją nikt się tym specjalnie nie przejmował i wysyłano kolejne zapytania i wnioski o wyjaśnienia. Zasada bowiem jest prosta; im więcej dokumentów powstanie, tym lepiej, ich analiza merytoryczna nie ma żadnego znaczenia (jeżeli w ogóle ktokolwiek taką analizę wykonuje), ważne, że czas jak rzeka sobie płynie i płynie. Bo pierwsza niepisana zasada polskiej administracji brzmi: gramy na zwłokę, zwłaszcza w sprawach, które już na pierwszy rzut oka świadczą o bezapelacyjnej racji obywatela. Za rok, dwa, dziesięć lat już nikt nie będzie w stanie dociec sedna sprawy, a pokrzywdzony obywatel może z bezsilności wpadnie na przykład w obłęd i sprawa w naturalny sposób trafi do lamusa urzędowej historii. Pokrzywdzeni obywatele Ziemi Gorlickiej, reprezentowani przez Stowarzyszenie „Prawda i Wolność” nie uzyskali od pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją, „wybitnego” sekretarza stanu, Julii Pitery żadnej satysfakcji. Trwała tylko wymiana korespondencji, to i urosło trochę najczęściej bezwartościowych papierów, świadczących niekiedy o głupocie urzędników, ale częściej o ich działaniu z pełną premedytacją, wspólnie i w porozumieniu, w celu oddalenia zarzutów skarżących się ludzi.
Pewnego dnia urząd pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją zaczął uwierać hegemona Platformy Obywatelskiej tzw. premiera rządu, którego każda kolejna afera wzmacnia na scenie politycznej. No i po wygranych wyborach w 2011 roku Donald Tusk tak po prostu, tak zwyczajnie, najzwyczajniej skreślił Julię Piterę i zlikwidował jej „antykorupcyjne” biuro. Zabawa w państwo przecież musi trwać, a drwiny z pokrzywdzonych Polaków przede wszystkim. To nieszczęsne biuro Julii Pitery przyjmowało rocznie ponad 30 tysięcy skarg. I teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie skargi, które naiwni pokrzywdzeni słali do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zostały odesłane do archiwum. Nic to, że mamy Kodeks postępowania administracyjnego, nic to, że na tonach papieru zapisano tysiące nieszczęść ludzkich i świadectw bezkarności urzędników i sędziów. Koniec znaczy koniec. Pozory praworządności nie były już potrzebne premierowi Donaldowi Tuskowi. Kto by się tam przejmował korupcją w Pcimiu Dolnym albo w Pacanowie, albo w Gorlicach. Druga kadencja, nowy etap, nowy „pijar”. Przeżyliśmy aferę hazardową i Amber Gold; karawana jedzie dalej – ku uciesze gawiedzi!
Stowarzyszenie „Prawda i Wolność” bezzwłocznie wystąpiło o zwrot całej dokumentacji do tzw. premiera. I jak się okazało ten zwrot, to wcale nie była prosta sprawa. Znowu gra na zwłokę! Minęło grubo ponad rok, kiedy opasłe segregatory z niezałatwionymi skargami 60. obywateli Powiatu Gorlickiego zostały odesłane do siedziby „Prawdy i Wolności”. Po kilku latach ci obywatele znaleźli się w punkcie wyjścia.
W normalnym państwie Donald Tusk i Julia Pitera stanęliby przed sądem i niechybnie skazani za, co najmniej, niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy a także za działanie na szkodę interesu prywatnego i publicznego. Ale oni w nagrodę wygrają następne wybory. Bez wysiłku!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.