Julia jak Jarek, czyli zgubiona koszulka lidera
22/05/2014
713 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Nie wystarczy być liderem w drużynie. Trzeba umieć być liderem w wyścigu i potrafić go wygrać. Julia Tymoszenko jak nasz Kaczyński uważa że tylko ona może uratować swój kraj. Oboje nie dostrzegają
że dziś są to już inne czasy niż przed chwilą.
Julia Tymoszenko która znowu wystartowała do wyborów prezydenckich na Ukrainie, mówi, że jedynie ona może uratować naród od katastrofy. To refren, który służył jej dobrze w przeszłości, ale muzyczne gusta wyborców się zmieniły i nie wydaje się że słuchają jej muzyki.
Podobną retorykę znamy z polskiego podwórka w wykonaniu obrońcy Tymoszenko z czasów gdy odsiadywała wyrok.
Z reguły nie wierzę sondażom bo one nie tyle że nie oddają rzetelnie nastrojów społecznych co je kształtują- ale obserwować je warto bo nie ma dymu bez ognia.Sondaże opinii publicznej Ukrainy pokazują Tymoszenko, która dwukrotnie była Premierem i nieznacznie przegrała ostatnie wybory z Janukowiczem, na drugiej pozycji. Wyprzedza ją król czekolady Petro Poroszenko, ale Julia ma przed niedzielnymi głosowaniem tylko 10 procent wsparcia. Wiemy że nawet ponad 30% okazuje się niewystarczające. W przypadku Julii słynnej ze swych wieśniaczo upiętych włosów i retoryki która przez ponad dekadę definiowała ukraińska politykę jest to upokarzające.
Jej zwolennicy, twierdzą, że sondaże są błędne, a politolodzy uważają że przedwcześnie jest by spisywać Julie na straty nawet jeśli serwery nie znajdują się w Moskwie. Ambicji Tymoszenko oraz wiary w zwycięstwo nie osłabiają problemy zdrowotne jakich nabawiła się w więzieniu. Chodzi powoli, często oparta na ramieniu asystenta, wyraźnie nadal dokucza jej ból pleców, który dokuczał jej w więzieniu który leczyła w Niemczech.
„Będę robić cokolwiek możliwe jako prezydent, aby zapewnić, że Ukraina sama zadecyduje o swojej własnej przyszłości w Europie jako pełnoprawny członek demokratycznego świata” mówiła dziennikarzom podczas forum biznesu w Kijowie .
W jak zwykle wojowniczym stylu wezwała do referendum w sprawie przystąpienia do NATO i Unii Europejskiej, w ramach kampanii zapowiada że mogłaby zmusić Rosję, aby zwróciła anektowany Krym i zaprzestała wtrącać się w sprawy głównie rosyjskojęzycznej wschodniej Ukrainy.
Jak wszyscy politycy obiecuje reformę podatków i rozprawienia się z korupcją ( czego sama jest przykładem wiec wie co mówi). Tymoszenko pozostaje najbardziej wymownym i rozpoznawalnym politykiem Ukrainy i lubi podkreślić swe doświadczenie. Jednakże wzywanie do dokonania zmian, w tym tego co sama wprowadziła,może okazać się obosieczna bronią i przynieść jej straty.
Gdy Tymoszenko opuściła więzienie w lutym znalazła się w innej niż niedawno Ukrainie. Kraju znajdującym się w szoku po ponad 100 zabitych ofiarach. Parę lat w więzieniu, nawet jeśli było ono politycznie motywowane nie robi na ludziach wrażenia. Julia nie jest już największą z ofiar poprzedniego reżimu. Ponadto utrata Krymu i wojskowe zagrożenie wschodnich regionów kraju kolejna interwencją zmieniło polityczne akcenty. Nastąpiła zmiana paradygmatu.
Przywództwo w „Pomarańczowej Rewolucji” , przy braku obecności na Majdanie, praktycznie nie ma już politycznego znaczenia dla niedzielnych wyborców.
„Jednak coś się już zmieniło. Nastąpiła zmiana paradygmatu. Ukrainie miała w zwyczaju kierować się zasadą : ” wybierzmy silnego przywódcę i w czasie kilku miesięcy wszystko będzie dobrze. Ale te czasy już minęły”, stwierdził jeden z pracujących w Kijowie zachodnich dyplomatów.
Rewolta na Majdanie wytworzyła świadomość że ludzie mogą brać swoje sprawy w swoje ręce zamiast dawać je w ręce polityków którzy zaraz po wyborach zapominają o swoich obietnicach. Tymoszenko nie brała udziału bo była w więzieniu. Tylko raz dostała uprzejme oklaski gdy już zajęto Majdan a ona przyszła wylewać na podium łzy mówiąc, że ” przywódcy Ukrainy nie byłi godne swoich ludzi.”. Zapomniała że w ten sposób mówi także o sobie.
” Julia dalej robi swoje czary-mary ale to nie sprawia żadnego wrażenia ” – mówi dyplomata.
„Jej czasu już minął… Wydarzenia pokazały, że ludzie chcą nowych twarzy,” mówi wyborca.
„Nie zagłosuję na Tymoszenko, ona jest ukierunkowana na wewnętrzne konflikty na Ukrainie a to jest ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebujemy, powiedział 74 letni emeryt gorzko wspominając przeszłość w czasach gdy Julia już miała władzę.
„Wszyscy nasi politycy mają szkielety w swoich szafy i nie widać żadnych nowych twarzy… Będę głosował na Julie bo jest ona jest najlepszym kandydatem z grona jakie mamy do wyboru „ mówi inny wyborca, mieszkaniec Charkowa.
Ten się chyba całe życie w Polsce wychował, bo u nas wszyscy praktykują ten zwyczaj od dawna.
Obojetnie kto niedzielne wybory wygra jego (jej) wyborcy mają na ustach groźne stwierdzenie: „Obserwujemy cię. Jeśli zdradzisz nas ponownie, nie będziemy milczeć„
Tymoszenko i Poroszenko to dwie strony tej samej fałszywej monety. Oboje byli wspólnikami pana Juszczenki, oboje podobno mają to samo pochodzenie (ojciec Poroszenki podobno nazywał się Alexei Valtsman i przyjął nazwisko żony). Mają ponoć swoje porachunki a chwilowo pogodził ich (Julia oskarżała Petera o ….tak, tak, o korupcję. Pogodził ich Juszczenko wrzucając do worka.
Jakby nie patrzeć Ukraińcy są w nie lepszej sytuacji niż Polacy od lat skazani na nieszczęście wyboru między Tuskiem a Kaczyńskim czyli na wybór między kijem a pałką. Sińce są takie same.
W pierwszej rundzie oczekuje się że Poroszenko otrzyma nieco ponad 30% a Julia 6-18%.
W drugiej rundzie jeden z kandydatów i tak i tak otrzyma ponad 50%.Innej opcji nie ma . Ukraina, jak Polska nie ma tak naprawdę żadnego wyboru.
Różnica jest tylko taka, że tam mogą jednak zadecydować ludzie a nie jakaś wątpliwej reputacji Magdalenka.