We wszystko mogę uwierzyć, ale nie w to, że Janusz Korwin Mikke nie potrafił zorganizować tak prostej operacji, banalnej, z którą poradził sobie nawet Ziętek. JKM nie prowadzi żadnej działalności politycznej, tylko fanklub, z którego żyje.
Wstęp. Zanim Palikot wziął się za budowanie, no właśnie, nie wiadomo czego, bo partia to przecież nie jest, przynajmniej na razie, zrobił pogłębione, solidne badania: „gdzie się wbić?”. Bez badań było jasne, że na polskiej estradzie politycznej zabetonowanej parodią centroprawicy PO i trochę lepszą wersją konserwatywno-społecznej prawicy PiS, miejsca jest tyle, co na PJN. Słynne spotkanie pani polityk do wynajęcia, Kluzik-Rostkowskiej, z Palikotem, najprawdopodobniej temu miało służyć. PJN-owcy wystraszyli się współudziału w takiej egzotyce, jaką w efekcie zgromadził Palikot. Jak się skończyło każdy widzi i musiało się tak skończyć, ponieważ mamy do czynienia z niczym innym jak socjotechniką, inżynierią społeczną w czystej postaci. Po tym jak się naraziłem wyznawcom Janusza Korwina Mikke, bo zwolennicy nie tylko mnie zrozumieli, ale przyznali mi rację, będę się narażał dalej i konkretnie. RPP przez procedurę rejestracji list przeszedł bez najmniejszego kłopotu, czemu się niejeden dziwił. A niby dlaczego miałby nie przejść? Tymochowicz zrobił prosty rachunek społecznego sumienia. W Polsce spokojnie znajdzie się jakieś 3 do 5% fanatyków pod szyldem LGBT, tyle samo radykalnych antyklerykałów, w podobnej liczbie „biznesmenów”, którzy chcą kręcić lody. W końcu nie brakuje starych rzetelnych komuchów, czy to o pochodzeniu lewicowo-żydowskim, czy radzieckim, którzy poprą każdą karykaturę nadwiślańskiego kraju i tutaj komendę wydał Urban.
Oczywiście te procenty się nie sumują, bo spokojnie „homoś” może być antyklerykałem i zwykle jest, spokojnie szemrany biznesmen może być byłym esbekiem i zwykle jest. Jednak w sumie, cała ta reprezentacja daje odpowiednią liczbę głosów, to nie jest 10% społeczeństwa, tak źle w Polsce nie jest, przy frekwencji poniżej 50%, mamy mniej niż pięcioprocentowy margines, który przy urnie cudownie się pomnożył. Do czego zmierzam? Do bardzo prostej rzeczy. Palikot na starcie miał się do kogo zwrócić, miał kilka reprezentacji społecznych, które na starcie dawały mu pewne głosy i tak miało być, takie było założenie – łatwy chleb. Tak samo sprawę załatwiła PPP, z tym, że im wystarczyli związkowcy, aby przejść. A teraz spróbujmy odpowiedzieć, dlaczego nie udało się zebrać podpisów NP? Bardzo prosty powód – NP nie miała się do kogo zwrócić w skali grup społecznych. Pytam o elementarną rzecz. Która grupa społeczna pójdzie za ofertą JKM z definicji? Odpowiedź – żadna. Zwolennicy i wyznawcy pocieszają się, że kierują swoją ofertę do 15% myślących Polaków, to jest target wirtualny i w żaden sposób nie przypisany do JKM. Co to znaczy inteligentna część społeczeństwa? Dokładnie nic i wszystko, zatem JKM kieruje swoją ofertę do wszystkich lub do nikogo i oba kierunki są ewidentnym politycznym oraz socjologicznym błędem. Na co może liczyć JKM w swojej działalności? Dokładnie na to samo, na co liczy muzyk, aktor, pisarz, na grupę wiernych zwolenników, nic poza tym. I tak się stało, zasięg JKM pozwala ustawić konkurs na blogera roku pod patronatem Onet. Jego reprezentacja, to fanklub i poza fanklub nigdy nie wyjdzie, przy takiej „polityce” jaką prowadzi.
Chciałbym powiedzieć, że to już wszystkie złe informacje dla NP i JKM, ale przecież jest jeszcze PJN, który popełnił sporo więcej błędów, a ofertę kierował do tego samego wirtualnego elektoratu, tylko nazwał go sobie inaczej: „ci, którzy mają dość wojny PiS i PO. Wszyscy mają dość, samo PO i PiS, pewnie też, czyli znów, zamiast grupy docelowej mamy czyste fantasmagorie. Te same błędy, jednak PJN udało się zrejestrować komitety i żeby było śmieszniej, dokładnie przy takim samym potencjale wyborczym jak od lat ma JKM. PJN dostała lekko ponad 2% głosów, zatem stały potencjał Korwina, lekko ponad 200 tysięcy, coś jak polski fanklub Cristano Ronaldo na „fejsie”. Śmiesznie mało, ale wystarczająco dużo, żeby zarejestrować listy. Porażki JKM w tym obszarze, nie da się usprawiedliwić niczym innym, jak brakiem organizacji, logistyki, bo zaangażowania było w tej grupie, aż nadmiar. Prawda jest taka, że kolejne internetowe wpisy JKM, co trzeba i należy robić, nie były żadnym instruktażem, ale tym, co JKM robi najlepiej – ekscentrycznym filozofowaniem. Organizacja polega na działaniu sprowadzonym do skutecznego minimum. Mapa Polski jest znana od lat, PKW podzieliła ją nawet na konkretne okręgi. W każdym okręgu wystarczyło postawić jednego człowieka, który ma jedno zadanie – zebrać odpowiednią liczbę głosów. Czasu na to jest Z, a codzienny raport od każdego człowieka pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu. Raport nie tylko z liczby, ale z metody. Ten, który zbiera najwięcej opisuje metodę zbierania głosów, ten, który zbiera najmniej robi to samo. Tym prostym sposobem, w ciągu kliku dni mamy optymalną metodę zbierania podpisów, który nawet najbardziej tępy działacz powinien opanować. Przypuszczam, że złotą metodą nie jest stolik pod parasolem, ale akcja „door-to-door” i w dodatku na litość: „wie Pan/Pani, ja tu tylko dorabiam na studia”.
Proste, każdy akwizytor to potrafi, a w NP pono sami giganci intelektu i żaden nie wpadł na model postępowania. Wniosek końcowy z tych analiz pewnie zaskoczy i zwolenników NP i pozostałych, obojętnych na losy partii. We wszystko mogę uwierzyć, ale nie w to, że Janusz Korwin Mikke nie potrafił zorganizować tak prostej operacji, banalnej, z którą poradził sobie nawet Ziętek. JKM nie prowadzi żadnej działalności politycznej, tylko fanklub, z którego żyje. Jego całą rację bytu zabiłoby wejście do sejmu, kapitał JKM tkwi w podziemiu, tutaj może się kreować na dysydenta systemu i zwyczajnie, przyzwoicie z tego żyć, w datku jako salonowa postać. Owszem do TV nie wpuszczają, bo po co, wystarczy, że w TV mówią, a mówią sporo. Mało mnie obchodzi jak kto sobie układa życie, ale pomijając wszelkie domysły, kto zacz Pan JKM: mason, Żyd, radziecki agent, jedno jest pewne. JKM skutecznie i od 20 lat poprzez kompromitację idei, blokuje jakikolwiek rozwój ugrupowania o charakterze liberalnie gospodarczym i konserwatywnie obyczajowym. Kto uważnie czytał, ten wie, że teoretycznie JKM doskonale zdefiniował grupę docelową, w Polsce bez problemu znajdzie się 5% zdeklarowanych liberałów i jeszcze więcej konserwatystów, co w efekcie przekłada się na 10% wyborców. Tylko przy takiej organizacji i przekazie, który jest skierowany nie do grup społecznych, ale do fanklubu JKM, o tych grupach jako zjednoczonej reprezentacji można zapomnieć. Pojęcia nie mam, czy to jest zadanie JKM, czy hobby wraz ze sposobem na życie, stwierdzam jedynie fakt. JKM jest do bólu skutecznym hamulcowym i dopóki będzie obecny jako polityczny ekscentryk, w Polsce liberalny konserwatyzm, zatem normalna w świecie i obecna w parlamentach reprezentacja polityczna, będzie kojarzona z taką samą egzotyka jak Ania Grodzka, czy posłanka Sobecka. Chętnie podejmę rzeczową polemikę ze zwolennikami JKM, a i samym guru, bo ten stan rzeczy to maligna, z której warto wyjść.
PS Przypomnę, że JKM już chyba trzeci raz przyznał, że zwolennicy JKM przeszli do JP (III).
A tutaj sprawdźcie Szanowni zwolennicy i wyznawcy JKM, jakie są konsekwencje Waszej działalności: