Jakiś czas temu poddałem krytyce instytucję wiążących interpretacji podatkowych, jako niekonstytucyjnych:
Wskazywałem, że jest to powrót do znanego z PRL „prawa powielaczowego”, gdyż „Z punktu widzenia podatnika wiążące dla niego nie są bowiem przepisy prawa lecz wiążąca interpretacja podatkowa. To ona zapewnia immunitet podatkowy i karno-skarbowy, bez względu na treść przepisu. W efekcie tego to administracja podatkowa zastępuje ustawodawcę w tworzeniu norm wiążących podatników, dla których normy wynikają z interpretacji a nie z ustawy.” Wskazywałem też, że „Jest to oczywiście sprzeczne z konstytucyjną zasadą numerus clausus aktów normatywnych (nie wśród nich wiążących interpretacji – art. 87 Konstytucji RP) i organów uprawnionych do ich wydawania (a organy podległe Ministrowi Finansów na pewno nie mieszczą się w tej kategorii). Dodatkowo art. 217 Konstytucji RP wymaga, by nakładanie podatków, innych danin publicznych, określanie podmiotów, przedmiotów opodatkowania i stawek podatkowych, a także zasad przyznawania ulg i umorzeń oraz kategorii podmiotów zwolnionych od podatków następowało w drodze ustawy i nie mogą jej w tym zakresie zastępować wiążące interpretacje podatkowe. Wydawanie interpretacji w indywidualnych sprawach może prowadzić do wydawania odmiennych interpretacji w takich samych lub analogicznych stanach faktycznych prowadząc do zróżnicowania sytuacji prawnej podatnika w zależności od treści otrzymanej przez niego interpretacji podatkowej.” Konkluzja tego tekstu była następująca: „W efekcie nie ma gwarancji stosowania tych samych zasad postępowania w stosunku do podatników będących w tej samej sytuacji faktycznej. Oznacza to, że obowiązki podatkowe kształtowane są nie przez ustawę, a przez interpretacje podatkowe. Narusza to nie tylko wskazane wcześniej art. 87 i 217 Konstytucji RP, ale również jej art. 2 (zasadę demokratycznego państwa prawa, która gwarantuje m.in. równość wobec prawa).”