Art. 125, pkt 2. Konstytucji RP:
„Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.”
Jest to martwy zapis w naszej Konstytucji, ponieważ referendum w sprawach, w których władza ustawodawcza ma taki sam pogląd jak społeczenstwo – referendum jest niepotrzebne, bo prawo będzie stanowione zgodnie z wolą spłeczeństwa przez parlament. W sprawach natomiast, w których społeczeństwo nie zgadza się z władzą ustawodawczą i mogłoby przeforsować swoje zdanie przy pomocy demokracji bezpośredniej – owa władza ustawodawcza ma też głos decydujący – może zawsze nie zarządzić przeprowadzenia referendum.
To po prostu polska odmiana „Paragrafu 22” J. Hellera: referendum tak, ale tylko wówczas, kiedy zdanie społeczeństwa pokrywa się ze zdaniem parlamentu. Praktycznie nigdy w tym prawnym konstytucyjnym systemie nie ma mowy o konstruktywnym referendum; odbywało sie jedynie wówczas, kiedy w sprawach wiekopomnych niosocych za sobą skutki własciwie secularne – władza chciała się legitymować także opinią całego społeczeństwa – np.w sprawie przystapienia Polski do UE.
Konkluzja jest taka – aby w Polsce zapanowała rzeczywista demokracja – potrzebna jest zmiana tego konstytucyjnego zapisu w sprawie referendum; o jego przeprowadzeniu, bądź nie – nie może decydować inna władza, gdyż sama idea demokracji bezpośredniej polega własnie na korygowaniu władzy przedstawicielskiej przez społeczeństwo w przypadku, gdy działanie owej władzy jest sprzeczne z oczekiwaniem obywateli.