Olimpiada , podobnie jak Euro pokazała miejsce Polski w szyku , zarówno w piłce nożnej jak i w innych dziedzinach sportu. Czas na zmiany , ale czy z tymi dziadkami w związkach i z tą panią minstrą sportu i tą rządzącą ekipą, wątpię.
Na najemników władających piórem zawsze można liczyć. Generalnie nieudane występy polskich olimpijczyków można przedstawić jako sukces. Przykładem może być dziewiąte miejsce polskiego maratończyka przedstawiane jest jako najlepsze osiągnięcie Europejczyka w tym biegu. Z całym szacunkiem dla Henryka Szosta, gdyby był w pierwszej trójce można mówić o sukcesie. Na tej samej zasadzie możemy się cieszyć , że benzyna jest po 5 zł a nie po 8 zł, kilometr autostrady kosztuje 6 mld zł a nie 20, że z Polski wyjechało około 2 mln ludzi a nie 10 , itd. Polska jest na zaszczytnym 30 miejscu w klasyfikacji medalowej a takie małe kraje jak np. Litwa mają tyle samo złotych medali co Polska. Pobicie jednego rekordu Polski jest obrazem mizerii w polskim sporcie. Nie było niespodzianek w polskiej ekipie , nie mieliśmy takich przyjemnych niespodzianek jakie zrobiła 15 letnia Litwinka w pływaniu czy 19 letni złoty medalista w rzucie oszczepem 19 letni zawodnik Trynidadu . W polskiej ekipie dominowały turystyczne wyjazdy na olimpiadę w liczbie 218 zawodników, niż prawdziwa walka sportowa za wyjątkiem kilku chlubnych wyjątków. Czytając banialuki propagandystów można stwierdzić: papier zniesie wszystko , ale ludzie już nie. Za dwie godziny koniec olimpiady. Jeżeli w polskim sporcie nie nastąpią zmiany a tym resortem będzie dalej kierowała taka specjalistka od sportu jak ministra Mucha , to czarno to widzę.
http://olimpiada.interia.pl/news-henryk-szost-mialem-nadzieje-i-walczylem-do-konca,nId,627972