Moi komentatorzy z poprzedniego wpisu, dosyć radykalnie poparli ideę likwidacji partii. Ja myślę, że bez jednego „wystrzału”, bez krwawej ofiary, można to zrobić legalnie i w jeden dzień wyborczy.
Myśl o tym, żeby partie nie mąciły w umysłach ludzi, świta mi nie od dziś. Wstępnie pisałam o tym tu:http://inamina.nowyekran.pl/post/17161,co-by-bylo-gdyby, jednak nie umiałam jeszcze sprecyzować, jak tego dokonać. W tamtej wersji wyłaniania liderów tkwi błąd podstawowy, albowiem przez lata urzędy lokalne i tak zajmują ludzie z nadania partyjnego, więc trudno gwarantować, że są fachowcami, o jakich mi chodziło.
Moi komentatorzy z poprzedniego wpisu, dosyć radykalnie poparli ideę likwidacji partii. Ja myślę, że bez jednego „wystrzału”, bez krwawej ofiary, można to zrobić legalnie i w jeden dzień wyborczy.
Czy pamiętacie Państwo sprytny zabieg, jaki zastosowano w wyborach samorządowych?
Wiedza o tym, że ludzie nie chcą głosować na partie, poddała skuteczny sposób ominięcia tej niechęci, a mianowicie tworzenie „komitetów”, „akcji” itp. o nazwach kojarzących się z wszystkim, tylko nie z partią. Sęk w tym, że te komitety tworzyli ludzie wywodzący się z partii i wyborcy szybko się zorientowali, że za fasadą nowej nazwy, dalej głosują na układy partyjne.
Potrzebujemy nowych kadr do nowych, dobrych rozwiązań w każdej dziedzinie. Wszystko u nas leży i kwiczy. Wystarczy pobieżnie przeglądać Nowy Ekran, żeby to zobaczyć, jednak, co ważniejsze, żeby zobaczyć jak wielu autorów szuka rozwiązań już nie w pojedynkę, a skupiając się w grupach zagadnień.
Wiem, że jest wielu fachowców, którzy nie objawiają się nam do pomocy, widząc bezsens działań przez system partyjny. Oni chcieliby zająć się sprawami, a nie przepychankami z dyletantami.
Gdyby powstały takie „grupy” osób, tworzące Obywatelskie projekty do spraw (np. odpowiadające nazwom obecnych ministerstw, choć się nie upieram, że wszystkich), gdyby takie „grupy” zarejestrowały się dostatecznie sprytnie przed wyborami, żeby ich nie wycięto z list wyborczych (tak, jak Nowego Ekranu), to wtedy chciałabym zobaczyć miny partyjniaków, jak przegrywają.
Jedynym kryterium przynależności do każdej grupy, byłyby kompetencje tych osób, poświadczone dyplomem, lub udokumentowanym doświadczeniem w tej dziedzinie. Spory między takimi fachowcami zapewne też by istniały, jednak generowałyby je sposoby rozwiązań, a nie głupstwa w rodzaju, że jak jesteś od Tuska, czy Kaczyńskiego, czy innego Mikkego, to nie masz racji.
Spory nad sposobami najlepszych rozwiązań, są większą szansą na znalezienie właściwych, niż mamy to obecnie.
Teraz możemy pomarzyć o szansach na powstanie takich Obywatelskich projektów (i to do wszystkich spraw), do następnych wyborów. Zapraszam do marzeń.