Jesień…jesień i we mnie chyli się ku zimie…
Jesień…jesień i we mnie chyli się ku zimie
Zegar lasu się krwawi jeszcze w jarzębinie
Pierwszy mróz okrył szronem rośliny i drzewa
To znak że nasze życie tak jak jesień minie
Odwracam twarz ku słońcu jeszcze czule grzeje
Lecz mróz osiada srebrem na trawie na skroniach
Dźwigam plecak pamięci i idę przez wczoraj
Coraz mniej mogę unieść w roztrzęsionych dłoniach
Dzisiaj rozumiem bardziej boży znak przyrody
I tę harmonię życia…wielką metaforę….
Gdy nasz czas się przez życie toczy nieustannie
Wyznaczonym przez Boga ku wieczności torem
I nie biegnę za światem…i już się nie dziwię
Witam się z szumem wiatru który leci górą
Bo tyle ważnych rzeczy jesień opowiada
Więc rozmawiam z kamieniem drzewem oraz chmurą
Niebo przerysowane smugą samolotu
Opowiada o marzeniach które czas spisuje
Anioły odleciały daleko w dzieciństwo
Witraż lasu kolory na ziemię zsypuje
Jesień zatem i we mnie chyli się ku zimie
Szeleści pod stopami w zapisanym słowie
W którym chciałbym zatrzymać tę jesienną chwilę
Niech ona o jesieni wam dzisiaj opowie….
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid