Gęsta sieć fotoradarów powstająca w Polsce „by żyło się lepiej” ma tylko jeden plus: mandaty będą płacić też wyborcy Platformy Obywatelskiej. Czyli ci, którym ten idiotyzm zawdzięczamy. Mam nadzieję, że najczęściej będzie płacił Tomasz Lis.
Poparcie dla Platformy Obywatelskiej wynosi podobno 34%. To oznacza, że na każde sto Polaków, 34 osoby głosują na PO. To pozwala przypuszczać, że także wśród kierowców 34 na 100 to elektorat partii Tuska. Tej grupie wcale nie należy się współczucie. Głosowali na tą partię, która stawia fotoradary, więc jesli będą biegać po ośrodkach egzaminacyjnych, przechodzić powtórne egzaminy, płacić mandaty i liczyć punkty karne – to mają to na własne życzenie.
Ponoć nie istnieje lekarstwo na głupotę. Historia zna jednak przypadki, kiedy na największego nawet idiotę może przyjść otrzeźwienie. Ma to miejsce z reguły wtedy, kiedy idiota ponosi konsekwencje swej głupoty i konsekwencje te okazują się bolesne. Im bardziej bolesne tym lepsze (i bardziej skuteczne) otrzeźwienie. Niejeden już nauczył się zamykać dom po tym, jak go okradli, albo chować radio samochodowe po tym, jak włamano mu się do auta, zbito szybę i radio skradziono. Nie ma lepszej nauki życiowej niż ponoszenie konsekwencji włanej głupoty.
Tak samo może być i teraz. Armia lemingów, która głosowała na Platformę Obywatelską stoi teraz przed niepowtarzalną szansą poniesienia konsekwencji swojego wyboru. Będzie to konsekwencja w postaci możliwości regularnego płacenia coraz wyższych mandatów, oraz – co równie ważne – regularnego powtarzania egzaminów na prawo jazdy. Najbardziej ciekawi mnie w tym wszystkim ile razy taki leming będzie musiał zapłacić i pójść na egzamin kontrolny zanim zrozumie, że to wszystko zafundowała mu partia, na którą głosował. Może nie za pierwszym razem, może nie za drugim, ale już za siódmym powinno się udać.
Szczególnie częstych egzaminów i szczególnie wielu mandatów życzę z tego miejsca jednej osobie – guru salonowego dziennikarstwa czyli Tomaszowi Lisowi. Z prawdziwym zdumieniem obserwuję bowiem jego wezwania do ogólnonarodowej akcji przeciwko fotoradarom. Zdumienie wynika z tego, że przeciwko inicjatywie Platformy występuje ten sam dziennikarz, który przez ostatnie lata zrobił bardzo wiele, aby to właśnie Platforma rządziła Polską. Teraz krytykuje działania jej ministra. Obłudnik. Przez tyle lat robił Platformie i Tuskowi propagandę, której nie powstydziliby się agitatorzy partyjni z lat 80, a teraz – gdy skutki rządów tej Platformy zaczynamy wszyscy odczuwać – kreuję się na opozycjonistę. I pisze: W porządku, premier Tusk i minister Nowak dbają o moje bezpieczeństwo. Ok. Wchodzę w to. Ale pod jednym warunkiem. Poprę ich pomysł, jeśli obaj zadeklarują, że do Gdańska i z Gdańska będą jeździć wyłącznie swoimi samochodami i że to oni z własnej kieszeni, a nie ich kierowcy służbowi z naszej kieszeni, będą płacili za mandaty, a jak przekroczą limit punktów, to się przesiądą, ale do pociągu, a nie do samolotu. Piękne życzenia tylko nierealne, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy, że dygnitarze PO będą płacić mandaty. System polityczny wprowadzony przez PO (tak gorąco popieraną przez Tomasza Lisa) opiera się właśnie na funkcjonowaniu równych i równiejszych. Czyli my – szaraki – mamy płacić, a władza ma być bezkarna. I sobie z nas drwić.
Ja z kolei Tomaszowi Lisowi życzę czegoś przeciwnego niż on życzy Polakom. Życzę mu, aby codziennie zdjęcie robił mu każdy fotoradar, który napotka, każdy videorejestrator w nieoznakowanym radiowozie, który guru "salonu" będzie mijał, oraz każdy inny patrol policji, straży miejskiej, inspekcji transportu drogowego. Życzę też Tomaszowi Lisowi, aby nie tylko regularnie płacił mandaty, ale również aby zbierał punkt za punktem i szczególnie często – częście niż ktokolwiek inny w Polsce – biegał po ośrodkach nauki jazdy i zdawał kolejne egzaminy. Tylko w ten sposób na własnej skórze doświadczy "rządów miłości" partii, której przez ostatnie lata był wielkim orędownikiem. Tego samego zresztą życzę wszystkim innym, którzy głosowali na Platformę Obywatelską. Macie, co chcieliście.