Z prawdziwą satysfakcją przyszło mi zagłosować na Panią Magdalenę. Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego kandydata…
Coś mi mówiło żeby pójść po kwit na głosowanie poza miejscem zamieszkania. Tak jakoś wyszło, że nie poszedłem.
Kiedy odebrałem karty, pierwsza, która wpadła mi w ręce to ta do senatu. Mina mi zrzedła i to dość mocno…
Cholera, musiałem głosować na piękną i inteligentną Nelly, małżonkę pogromcy Luftwaff… wróć! Lufthansy.
Druga, ta do Sejmu – już lepiej, choć chwilę musiałem się zastanowić.
1. Mariusz Błaszczak – powiedzmy, nie jest to pierwsza dziesiątka z listy moich PiSowskich sympatii. Uznałem, że i tak sobie poradzi bez mojego głosu.
2. Ludwik Dorn – cholera, znowu niedobrze… Niby facet nieco się zrehabilitował ale dałem mu publicznie słowo niemal półtora roku temu. A słowa należy dotrzymywać.
3. Magdalena Pietrzak-Merta – bingo ! Z prawdziwą satysfakcją przyszło mi zagłosować na Panią Magdalenę. Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego kandydata.
Tyle radości…
To co widzę po wstępnych wynikach nie napawa szczególnym optymizmem…
Ale… zobaczymy co dalej…