Pojechałam do Celestynowa z aparatem, głównie w celu udokumentowania pracy wolontariuszy i ochotników, którzy co sobota wyprowadzają na spacer schroniskowe psy. Nie ukrywam, że zależało mi również na potwierdzeniu doniesień o złym stanie sanitarnym schroniska.
Zadzwoniłam do p. Dyrektor Izabeli Działak prosząc o wypowiedź na temat spacerów i współpracy z wolontariuszami. Pani Dyrektor nie czuła potrzeby osobistej, ani najwyraźniej żadnej, rozmowy ze mną odsyłając mnie w sprawie spacerów do wolontariuszy. Stwierdziła, że są oni jedynym problemem schroniska, gdyż wprowadzają zamieszanie, organizując spacery, które psom zupełnie nie są potrzebne, gdyż mają one wiele swobody w schronisku i mogą się wybiegać. Ponadto, według Pani Dyrektor, wolontariusze robią bałagan, nie odprowadzając zwierząt do właściwych boksów i zakłócając pracę osobom zatrudnionym w schronisku. Oznajmiła, że już jest wszystko w porządku, gdyż wolontariusze nie wchodzą po psy do schroniska, tylko zwierzaki są doprowadzane do bramy przez „jej ludzi” a następnie w ten sam sposób odbierane. Poproszona o powiedzenie kilku słów o schronisku zmieniła temat próbując mi opowiadać o zupełnie innej placówce, którą rzekomo uratowała od zagłady. Pożegnałam się, zapowiadając, że i tak przyjadę i zawsze mogę posłuchać co Pani Dyrektor ma do powiedzenia. Pani Działak pożegnała mnie śmiechem i słowami: „Ale w sobotę ma padać ha ha ha”. Zapewniłam, że deszczowe zdjęcia też dobrze wyjdą.
W sobotę powitało mnie piękne słońce i ciepło, tak, że wycieczka do Celestynowa byłaby prawdziwą przyjemnością, gdyby nie to, co utrwalił obiektyw mojego aparatu. Ludzie, którzy poświęcają czas i nierzadko własne pieniądze, by ulżyć doli zwierzaków z jednej, opłakany stan sanitarny i techniczny schroniska z drugiej.
Wolontariusze w razie potrzeby na własnych rękach noszą nawet ciężkie zwierzęta. Tu wystraszony, pokaźnych rozmiarów szczeniak przytulany przez wolontariusza.
Chętnych do pomocy jest niemało.
Psy różnie reagują, jedne chętnie korzystają ze spaceru, jak widoczny na zdjęciu, inne są nieśmiałe i wystraszone, trzeba je uczyć kontaktu z człowiekiem i zaufania. Tych ostatnich nie chciałam stresować biegając za nimi z aparatem.
Oprócz stałych wolontariuszy na spacery z psami przyjeżdżają całe rodziny z dziećmi. Przyjemny spacer z dobrym uczynkiem w tle 🙂
Mimo ciężkich przeżyć psy ciągle są gotowe ufać ludziom. Rudy pieszczoch witał się serdecznie z każdym chętnym.
Ciemna strona wygląda zupełnie inaczej. Mój obiekty utrwalił tylko to, co widzi każdy, kto przechodzi obok schroniska, nie weszłam oczywiście do środka bez zgody Pani Dyrektor.
Po ścieżce obok bramy schroniska biegały swobodnie psy. Jak powiedzieli wolontariusze, zdarza się, że wybiegają one na ulicę, stwarzając zagrożenie zarówno dla siebie, jak i dla kierowców.
Zajrzałam do psiej stołówki na zewnątrz terenu schroniska. Być może psom to smakuje, ale, jak powiedziała mi jedna z wolontariuszek, zwierzęta dostają na ogół breję składającą się z różnego pochodzenia mięsa, ryb, makaronu i innych składników. Wystawienie pojemnika z pokarmem na zewnątrz świadczy o świadomym pozwalaniu psom na przebywanie poza ogrodzonym terenem.
W schronisku przebywają również psy okaleczone. Ten stracił ucho a na głowie ma szramę. Jak mówią wolontariusze, część obrażeń powstaje w schronisku, gdyż wypuszczane z boksów psy walczą, słabsze odnoszą ciężkie obrażenia a czasami giną.
Niektórzy pensjonariusze schroniska, jak widać, wybierają się na samotne spacery po lesie.
Takie „pamiątki” można sobie obejrzeć przy ogrodzeniu schroniska. Wolontariusze i odwiedzający a także psy wychodzące poza teren schroniska brną w błocie wymieszanym z tego rodzaju obiektami. Szczury włażące do psiej miski odmówiły pozowania i uciekły zanim zdążyłam uwiecznić ich wizytę.
Przez ogrodzenie widać, że po terenie schroniska biegają swobodnie sfory psów.
Obraz schroniska prezentowany w wywiadach przez Panią Dyrektor Izabelę Działak, jest wręcz sielankowy. Psi raj, w którym zrobi się wszystko dla dobra i szczęścia opuszczonych zwierząt. Ja raju nie zauważyłam. Zobaczyłam miejsce smutne i zaniedbane, gdzie dobrzy ludzie toczą ciężką walkę o dobro zwierzęcia obok a być może i wbrew Pani Dyrektor Niewielką część tego co widziałam, pokazałam w tym fotoreportażu.
Kolejne informacje wkrótce.
Monarchistka, z lekka skręcająca ku katolickiemu tradycjonalizmowi, zawsze wierna Kościołowi i Polsce. Liberalizm w gospodarce, konserwatyzm w polityce i moralności.
2 komentarz